Strony

27 lutego 2009

zaszyłam się i...buzia w ciup Sally Quinn

trochę poza blogiem, rozrywaliśmy dzieci w parkach, wczoraj udało mi się zajrzeć na wystawę garści staroci wykopanych z ziem krajów Zatoki zwaną dumnie i szumnie "Unity within Cultural Diversity" i przypadkiem załapaliśmy się na program rozrywkowy organizowany w Muzeum Narodowym dla dzieci, obok na placu wielkim miał się odbyć odczyt poezji... A dziś też "mimochodem" zjechaliśmy z mężem z trasy (kierunek most wiszący) do Wadi Hanifa... I wow, wow, wow. O tym później, bo muszą być zdjęcia a bateria w aparacie padła mi po 2 godzinach i się ładuje.

Zwrócić chciałam w międzyczasie Państwu uwagę na artykuł Sabrii Jawhar (Saudyjki, której blog polecam w kolumnie po prawej):  DEBUNKING DEPICTION OF SUBJUGATED ARAB WOMEN

"THE other day I saw the face of American journalism and it wasn’t evil. It was just plain dumb. And that face belongs to Sally Quinn of the Washington Post....

czyli: uderz w stół, a nożyce się odezwą... z ust Saudyjki, jak to z Arabkami naprawdę jest, a Sally Quinn promuje przez powielanie stereotypów swą niewiedzę i ignorancję, że tak ogólnie pozwolę sobie podsumować ;-)

1 komentarz:

  1. "As repugnant as Westerners may find it, our culture places women in the home to care for the children.Never mind that is also the case for much of rural America."

    tylko, ze Sabria zapomniala o tym, ze kobiety z midwestu w odroznieniu od saudyjek moga:
    - prowadzic samochod
    - pojsc gdziekolwiek chca bez mahrama
    - wyjechac za granice bez zgody mahrama
    i tak dalej.
    Ze juz nie wspome o malutkiej roznicy: w USA nikt nie kara za odstapienie od jakiejkolwiek religii. Moge sobie sama decydowac o tym, w co bede wierzyc czy nie wierzyc w nic i byc ateista.

    OdpowiedzUsuń