Strony

2 kwietnia 2011

Lulu i Krakus!

Kilka dni temu w Rijadzie pojawiło się nam nowe centrum handlowe o wdzięcznej nazwie Riyadh Avenue, a w nim - wyczekiwany (z różnych powodów) Lulu hipermarket z produktami spożywczymi (mamy już jeden z ubraniami i elektroniką)
Choć nie cierpię nowych centrów handlowych - ma się wrażenie, że cały Rijad w nich się gromadzi i tłumy nerwowo wykańczają nie tylko mnie, ale i mojego męża, 
musiałam tam pojechać!
Toż Karolina, mieszkająca w Khobar, gdzie Lulu się wcześniej zakorzenił, powiedziała, że 
są w nim: korniszony Krakusa i kiszona kapusta! 
Jak nie pojechać?! 


Wyruszyliśmy późno - M. tego dnia pracował. 
Ale nic to. Dzieci wyśpią się dnia następnego. 
No i... 
Znaleziony przeze mnie w lokalnej gazecie adres nowego hiperkarketu okazał się być adresem 'starego'  Lulu z elektroniką. 
Zasięgnęliśmy tu języka, gdzie jest spożywczak. 
Kiedy dotarliśmy na miejsce było po 22...
Dzieci przysypiały, ale światełek było tyle (zdjęcia), że obyło się bez marudzenia. 
Moje ogórki i kapusta.  

Koszmar. Tłumy, tłumy, tłumy. 
Odniosłam też wrażenie, że przeniosłam się do Indii lub/i Pakistanu - Indusi i Pakistańczycy muszą uwielbiać Lulu! 
Na skraju załamania nerwowego, popychana wózkami - nie byłam w stanie zlokalizować ani ogórków ani kapusty! 
Wreszcie - hura! 
Krakus - jako żywy zjawił mi się przed oczami. 

Złapałam. 
Mały słoik. 
Prawie 17 Rijali. 
Product of Poland. 


A gdzie kapusta? 
Nie ma. Nie znalazłam. 
Ale i sił już nie miałam - nerwy na wyczerpaniu - na precyzyjne inspekcje pozostałych sekcji. 
Skierowałam się do kasy, w której w kolejce miejsce zajął M. 

Dotarliśmy do domu o północy. 
Dzieci padły. 
Zrobiłam sobie kanapkę. 
Otworzyłam słoik, walcząc z mocno przymocowanym wieczkiem. 
Ugryzłam. 
I co?  
I nic. 


- korniszony American Garden są o wiele lepsze!-
Smakowo, chrupiące, a do tego większe i tańsze. 

Zaaklimatyzowałam się! 

(forma (anty)reklamy nie zamierzona, subiektywne i szczere odczucia konsumentki;)

19 komentarzy:

  1. Chciałam tylko poinformować, że wkradł się błąd - Lulu "hiperkarket". Pozdrawiam, Nattt

    :)

    OdpowiedzUsuń
  2. W Katarze rowniez istnieja dwa Lulu.Najlepiej udac sie tam w ciagu tygodnia bo w weekendy jest to miejsce docelowe-wydawaloby sie-wiekszosci rodzin z Indii;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Umm Latifo,
    to ja w takim razie jeszcze sie nie zaaklimatyzowalam:-) Krakus wygrywa z kazdymi innymi korniszonami w Arabii.. Jesli chodzi o zakupowe szalenstwo wszelakich narodowosci w Lulu, najlepiej pojechac ok 9 rano w tygodniu...sklep swieci wtedy pustkami- warto wczesniej wstac i pobuszowac spokojnie po polkach z importowanymi towarami. No i oczywiscie kapustka kiszona, a pozniej ukochany kapusniak w domku...u mnie wlasnie sie pichci na jutrzejszy obiad i chlebek razowy na zakwasie w piecu(kolejny produkt dostepny tylko w Lulu- maka razowa!!!!)
    Pozdrawiam Latifo serdecznie i zycze owocnych lowow w Lulu:-)
    Karolina

    OdpowiedzUsuń
  5. 9 rano? Absolutnie awykonalne ;) - nigdy w Arabii tak wcześnie nie byłam na zakupach ;), mój mąż wraca w tygodniu około 22-23 ;), i tylko weekendzik nam zostaje, a i ten wolę raczej - spędzić z dziećmi w parku. Po kolejne - Lulu spożywcze jest od nas poootwornie daleko... Jednak spasuję ;), skoro się zaaklimatyzowałam :D

    OdpowiedzUsuń
  6. A gdzież to Lulu można namierzyć w Rijadzie? Chętnie dokonam analizy porównawczej z American Garden:)
    K.

    OdpowiedzUsuń
  7. Krakus u nas w Polsce prócz ogórków kiszonych raczy nas kukurydzą, groszkiem, fasolą białą i czerwoną, oczywiście wszystko puszkowe. Ja osobiście o tej marce mam średnie zdanie. Lepsze są ogórki z Motyla, a produkty konserwowe z Pudliszek.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ach Lulu:-)
    Mamy Lulu takze w Dubaju i to nawet kilka:-) Moje ulubione miejsce zakupow bo oprocz wymienionyh juz ogorkow i kapusty jest tam rowiez czasami Princessa orzechowa! Tak, tak! Ostatnio jednakze nie bylo:-(

    Wlascicielem Lulu jest Indus mieszkajacy w UAE od bardzo wielu lat i dawno, dawno temu otworzyl on maly sklepik, a teraz no to juz nie male sklepiki tylko wielkie hipermarkety. Tak na marginesie nazwa Lulu to jest imie jego corki tylko nie wiem czy jest to skrot czy pelne imie:-) Dlatego tyle tam Indusow zawsze jest.

    Natka

    OdpowiedzUsuń
  9. EsterEvans produkty Motyla to niewypał jakby zwietrzały drugi gatunek dobre dla kogoś kto stracił powonienie i smak.

    OdpowiedzUsuń
  10. Najlepsze korniszony to "ogórki kartuskie"

    po ich zjedzeniu inne się nie liczą

    http://dodomku.pl/produkt_23749.html

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj, Sofijo - różnimy się upodobaniami smakowymi, trzeba to wziąć pod uwagę - inaczej konkurencja na rynku byłaby niemożliwa. A tak, każdy znajdzie coś dla siebie. Ja lubię chrzan motylowy!

    I narobiliście mi smaku, idę po mego korniszona!

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja juz sobie dawno odpusciłam pogoń
    za polskimi produktami. Tak gdzies okolo roku po wyjezdzie z Polandu jezdziłam czesto do sklepu gdzie było polskie jedzenie ( oczywiscie drogie), ale teraz 10 lat po wyprowadzce z kraju juz całkowice przestawiłam sie "lokalna kuchnie".
    A tak nawiazujac do ogórków to dobre sa tez z amerykanskiej firmy Steinfeld's ;-).
    Marzena

    OdpowiedzUsuń
  13. Tak oczywiście zwracam honor miałam na mysli ogórki i pikle Motylowe za bardzo wyogólniłam moje zdanie...a chrzan to najlepszy ręcznie starty i doprawiony taki przyrzadza Moja kochana babcia taki też postoi w lodówce:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jednego jestem pewna zadne domowe sposoby na korniszony nie sprawdzają się /*nie smakują Mi jak te ze sklepu nieważne juz jakiej marki a wyroby Krakusa są zawsze z wyższej półki cenowej czy to kukurydza , ogórki czy konserwy i kabanosy...

    OdpowiedzUsuń
  15. W nowych centrach tak jest kupa ludzi zreszta w Uk w weekendy tez pełno nawet w głupim tesco. Ja raz byłam w jeddah własnie tak wcześnie i super pusciutkochociaz z 3 dzieci samemu na zakupy to lepiej chyba ich do parku wyprowadzić niż za każdym po sklepie latać. Ja kiszone kapustę z krakusa tylko kupuje fantastycznie bede robić bigos chłop sie załamie hehehe

    OdpowiedzUsuń
  16. no właśnie.. Lulu.. nie nawidzę robić tam zakupów właśnie ze względu na te Indyjskie tłumy. Zdecydowanie wolę Carrefour :)

    OdpowiedzUsuń
  17. He, mnie tam indyjskie tlumy nie przeszkadzaja...

    Natka

    OdpowiedzUsuń
  18. Cóż, ogórki konserwowe to żaden polski specjał. Kiszone to inna sprawa :).

    OdpowiedzUsuń