©2008-2013 arabiasaudyjska.blogspot.com / Umm Latifa in Saudi Kingdom
ALL RIGHTS RESERVED / wszelkie prawa zastrzeżone
Kopiowanie i rozpowszechnianie artykułów, treści opublikowanych oraz zdjęć mego autorstwa bez mej zgody pisemnej zabronione.

Respect copy rights - they are protected.
Copying images, text published on the blog without a written permit from the author is forbidden, as well as removing name of the author and address of the blog from images published underneath. Do not commit cyber crime.


29 grudnia 2010

modlitwa

zdjęcie przeniesone zostało tutaj: 

Na zdjęciu widzicie Państwo rodzinę saudyjską odmawiającą modlitwę - starszy mężczyzna (zapewne dziadek) jest imamem - prowadzącym modlitwę, za nim w rzędzie ustawieni są - dziewczynka, chłopiec i mężczyzna - domyślam się, że to ich tata.
Przed imamem widać ustawiony na ziemi przedmiot - to tzw. sutra - przeszkoda. Przestrzeń między nią a imamem zarezerwowana jest na wybicie pokłonu, i nie należy tamtędy - tzn. między sutra a odmawiającym modlitwę przechodzić.  
Kiedy w pobliżu nie ma meczetu, modlitwy w Arabii odmawia się w ten sposób. 
Do rzędu za imamem, często dołaczają inni ludzie. 

25 grudnia 2010

Saudyjek makijaż

fot. Gazeta Al-Riyadh
www.alriyadh.com
Konkurs lub pokaz - makijażu i fryzur w Dżeddzie, w ramach targów kosmetyków...

fot. Gazeta Al-Riyadh
www.alriyadh.com

20 grudnia 2010

Karolina w Arabii

Mąż Karoliny jest cudzoziemcem. Po 12 latach życia w Polsce, podjął decyzję o wyjeździe do Arabii – tu uczy saudyjskich studentów angielskiego. Po dwóch miesiącach pobytu udało mu się ściągnąć do siebie Karolinę i ich synka, Maxa.  Karolina od 8 miesięcy mieszka we Wschodniej Prowincji Arabii, w spokojnym mieście nad morzem. Oto, co mówi o życiu w Arabii.

Umm Latifa: Dlaczego Arabia? Skąd pomysł wyjazdu do tak egzotycznego kraju? Nie bałaś się?
Karolina: - Z racji wykonywanego zawodu (oboje jesteśmy nauczycielami języka angielskiego) zawsze chcieliśmy podróżować, ucząc się za granicą. Arabii Saudyjskiej nigdy nie braliśmy pod uwagę, a wybór na ten właśnie kraj był czystym przypadkiem, jak to zwykle w życiu bywa. Nasz wspólny znajomy wyjechał do Arabii rok wcześniej i po jakimś czasie okazało się, że firma poszukuje wykładowców języka angielskiego, wiec mąż złożył podanie i po 4 tygodniach był już w Arabii. Tak naprawdę nie miałam czasu, żeby zbyt dużo myśleć o strachu przed wyjazdem do tak egzotycznego kraju. Wszystko działo się zbyt szybko.
- Żadne z was, ani ty ani twój mąż nie mieliście doświadczeń z kulturą arabską, islamu  – Arabia to skok na naprawdę głęboką wodę. Czy przygotowywałaś się do przyjazdu w jakiś szczególny sposób?
Starałam sie jak najwięcej czytać o kulturze arabskiej. W ten właśnie sposób trafiłam na Twój cudowny blog, który był dla mnie skarbnicą informacji! Oczywiście bałam się bardzo na początku, ale postanowiłam potraktować ten wyjazd jako przygodę i okazję do zobaczenia tej części świata, do której dostęp maja tylko nieliczni.

Meczet nad brzegiem morza, fot. Karolina
 - Ciekawi mnie ogromnie, jakie były pierwsze wrażenia po przylocie? Jakie były te pierwsze dni? Szok kulturowy? 
Szokiem kulturowym bym tego nie nazwała, było to raczej cudowne odkrywanie kompletnie innego świata. To było trochę tak jak z przyjazdem do innego kraju na wakacje - wszystko nowe, inne, intrygujące i często zaskakujące. Przykładem może być krajobraz,  który całkowicie pozbawiony jest zieleni (i za tym bardzo tęsknię...),oraz kompletny chaos na drogach i łamanie wszelkich zasad ruchu drogowego.
- Co poczułaś, kiedy po raz pierwszy ujrzałaś wokół siebie kobiety spowite w czerń od stóp do głów?
Ten widok na mnie nie robił zbyt wielkiego wrażenia, gdyż często widywałam całkowicie zakryte kobiety będąc w Anglii. Tam nie jest to nic nadzwyczajnego, a racji tego że często tam przebywałam, zdążyłam sie do tego przyzwyczaić. Natomiast mój synek przez pierwsze parę miesięcy wpatrywał się sie w panie w niqabie i nie mógł odciągnąć od nich wzroku. Również Saudyjki nie mogły oderwać wzroku od niego, nadal jest wielką atrakcją dla Saudyjczyków z powodu koloru włosów - bardzo jasny blond. Wiele kobiet podchodzi i głaszcze lub całuje go po główce. Wiec na początku można sobie wyobrazić jego przerażenie, kiedy nagle, znienacka postać cala spowita w czerń schyla sie i go całuje. W tej chwili nie robi to juz na nim większego wrażenia, czasami nawet nie zauważa kolejnej obcej reki na swojej głowie.

Most łączący Arabię z Bahrajnem, fot. Karolina

- A jak jest z abają – są cudzoziemki, które czują się w niej komfortowo, ale i takie, którym przeszkadza. Jak to jest u Ciebie?
Hmmm, komfort i abaja? Na pewno nie czułabym sie komfortowo będąc w miejscu publicznym bez abaji. Bardzo często widuje cudzoziemki w centrach handlowych bez abaji (zawsze w towarzystwie małżonka - chyba czuja sie wtedy bezpieczniej), za to ubrane tak by ramiona i nogi były zakryte. Wzbudzają spore zainteresowanie i z pewnością wyróżniają sie z tłumu. Myślę, że jeśli ktoś decyduje sie na przyjazd do Arabii, powinien również uszanować zwyczaje i kulturę tam panujące. Jeżeli chodzi o komfort noszenia, to na pewno nie nazwałabym tego wygodnym strojem. Przede wszystkim materiał, z którego zazwyczaj jest wykonana to poliester w kolorze czarnym, wiec można sobie wyobrazić jak kobieta sie czuje maszerując w abaji w 40 stopniowym upale (a mężczyźni - ich strój w kolorze białym z bawełny!) Do tego dochodzi długość abaji - tak aby przykrywała kostki, a najlepiej ciągnęła sie troszkę po ziemi - naprawdę niebezpieczne, szczególnie na schodach ruchomych! Jedyny plus to taki, że rano nie tracę czasu, stojąc przed szafą i myśląc, co tu dziś na siebie włożyć...i to chyba tyle.
- Mieszkacie w kampusie. Czy mogłabyś opowiedzieć trochę jak wygląda życie w „enklawie” dla cudzoziemców? Czy jest życie towarzyskie? 
Może zacznę od tego, ze gdybyśmy nie mieli możliwości mieszkania w kampusie to pewno nie zdecydowałabym sie na wyjazd do Arabii. Życie w kampusie daje komfort, przede wszystkim psychiczny. Wszyscy przebywający tu ludzie są w tej samej sytuacji, z dala od domu, rodziny i przyjaciół. Dlatego naturalne jest to,  że natychmiast po przyjeździe zawiązuje sie, czasami nawet bardzo głębokie przyjaźnie. Wszyscy sobie pomagają, wspierają i powoli człowiek zaczyna sie czuć jak w wielkiej rodzinie - swojego rodzaju komunie. Poza tym, jest to wspaniała okazja do poznania ludzi z całego świata, ich odmiennych kultur, tradycyjnych potraw itp. Z racji tego, że większość cudzoziemek w Arabii nie pracuje i zajmuje sie dziećmi i domem, rano kiedy dzieci przebywają w szkole, organizowane są zajęcia dla kobiet. Mogą to być zajęcia sportowe takie jak wodny aerobik (w basenie), joga, malarstwo, lekcje gotowania, nauka języków obcych czy lekcje tańca. Można również po prostu spotkać sie na kawce przy basenie z sąsiadką lub poleżeć na leżaczku z dobrą książką. Czyli wszystko to, czego zapracowanym mamom najbardziej brakuje...Na terenie kampusa znajdują sie żłobki ( ja mam 10 metrów do żłobka, po drugiej stronie ulicyJ), place zabaw dla dzieci, baseny, restauracje, biblioteka, siłownia, sklep. Są również autobusy, które kursują codziennie do centrów handlowych, a po skończonych zakupach zabierają nas z powrotem do kampusu.

fontanna na terenie kampusu, fot. Karolina
  
- Jak to jest być mamą dwulatka w Arabii? Co jest najtrudniejsze?
Nie ma zbyt dużej różnicy pomiędzy byciem mamą dwulatka w Arabii czy w Polsce. Na pewno minusem jest to, że jesteśmy tak daleko od domu, babci i dziadka, którzy nie mogą spędzić czasu razem z ukochanym wnuczkiem. Za to my z mężem mamy więcej czasu dla siebie i dla naszego synka. Mąż pracuje o wiele mniej niż wcześniej w Polsce, ja mogę dłużej przebywać w domu z dzieckiem i nie spieszyć sie z powrotem do pracy.

basen na terenie kampusu, fot. Karolina

- Czego najbardziej brakuje w Arabii? Za czym najbardziej tęsknisz?
Ponieważ święta tuż, tuż, brakuje nam śniegu, świątecznego klimatu w sklepach i na ulicy. To moj ulubiony czas w roku i drugie z kolei spędzane święta w Arabii, wiec troszkę mi tęskno...A poza tym, z bardziej oczywistych rzeczy to schabowego mojej mamy i kieliszka schłodzonego winka w weekend...
 - Czy udało ci się poznać jakieś Saudyjki, Saudyjczyków?
Niestety nie, życie na kampusie nie daje zbyt dużych możliwości poznania Saudyjczyków, ale trzymam kciuki że sie uda. Nie ukrywam, że bardzo bym chciała....
- Wiele emocji wśród ludzi, którzy nigdy nie byli w Arabii wywołuje kwestia rozdziału płci. Co na ten temat sądzisz – wiedząc, jak to wygląda od środka?
Nie stanowi to dla mnie żadnego problemu. Może na początku było troszkę trudno sie przyzwyczaić, kilka razy zdarzyło mi sie stanąć w kolejce po kawkę w części dla mężczyzn przez przypadek. Wówczas, panowie po prostu grzecznie poprosili mnie o przejście do części dla rodzin. Osobiście, czuje sie bardziej komfortowo przebywając w części dla rodzin, gdyż nie ukrywam ze zdarza się Saudyjczykom bacznie obserwować cudzoziemki i przyglądać się im z zaciekawieniem.

Nad morzem, fot. Karolina
-  Czy uważasz, że Arabia jest krajem przyjaznym cudzoziemcom (niemuzułmanom)? Czy spotkaliście się z przejawami nietolerancji (abstrahując od ogólnie obowiązującego zakazu praktyki religii innych niż islam) wobec was jako „obcych” w Arabii?
Na pewno brak możliwości praktykowania własnej religii jest formą dyskryminacji oraz niemożność prowadzenia samochodu przez kobiety. Chociaż nie wiem, czy odważyłabym się wyjechać na ulice Arabii, jeśli byłaby taka możliwość, gdyż brak zdrowego rozsądku i kompletne ignorowanie zasad ruchu drogowego jest przerażające... Nie spotkaliśmy się jak dotąd z nieprzychylnością ze strony Saudyjczyków. Może tylko raz lub dwa zdarzyło się, że kiedy byliśmy w centrum handlowym podszedł do nas Saudyjczyk ubrany w tradycyjny strój z narzuconą na plecy ogromną brązową przezroczystą "peleryną"  (– tak zazwyczaj wyglądają religijni policjanci – przyp. Umm Latifa), mówiąc, że powinnam przykryć głowę chustą. Był dosyć stanowczy, więc powiedziałam, że następnym razem tak zrobię i poszliśmy z mężem dalej. Nadal głowy nie przykrywam, gdyż w tej części Arabii, w której mieszkamy takie prawo cudzoziemek nie obowiązuje.
Dziękuję raz jeszcze Karolino, że zgodziłaś się poświęcić czas i podzielić z rodakami Twoimi obserwacjami i odczuciami. Karolina była tak uprzejma, że zgodziła się odpowiedzieć na Państwa pytania - można je zadawać poprzez komentarze do niniejszego wywiadu.  

7 grudnia 2010

dzieci marzną - akcja pomocy zakończona



1 grudnia 2010

umocnienie pozycji i roli kobiet w Arabii

Ahmad Al-Ghamdi, szef Komisji na rzecz Promowania Cnoty i Zapobiegania Występkom w Mekce rozmawia z kobietami na forum "Udział Kobiet w Rozwoju Kraju" w Dżeddzie, we wtorek, 30 listopada. zdjęcie Arab News
Bardzo ciekawy artykuł - women empowerment zamieszcza dziś Arab News.
m.in. szeich Al-Ghamdi zaznacza, iż kobieta może odsłaniać twarz - ze względu na różne interpretacje  kwestii zasłony. Porusza też kwestię izolacji, odosobnienia (khulwa) oraz ponownie oświadcza, iż nie ma nic w islamie co zabraniałoby kobietom prowadzić samochody.

Adnan Salih, doradca prawny przemawiajacy w imieniu Yousuf'a Al-Jabir, naświetla kwestię problemów, jakie napotykają kobiety w sądach, między innymi kwestię interakcji z sędziami płci męskiej przed którymi trudno kobietom omawiać sprawy prywante, jak również kwestie dyskryminacji kobiet w tych urzędach. Krytykuje też system prawny - łatwość z jaką mężczyzna może rozwieść się z żoną, podczas gdy kobiety borykają się latami z lokalną biurokracją. Nura al-Szaich, urzędniczka z Ministerstwa Spraw Socjalnych skomentowała, że uzyskanie rozwodu przez kobiety jest finansowym "samobójstwem", podając za przykład kobietę, od której mąż domagał się 100,000 SR odszkodowania (w zamian za zgodę na rozwód). Sąd zmiejszył ją do 50,000 SR, którą to kwotę kobieta spłaciła w ciágu czterech lat - mimo tego, iż była bezrobotna...

więcej o tym problemie - poniżej

30 listopada 2010

28 listopada 2010

Al-Haleji 20

czyli fotki z otwarcia rozgrywek w piłce nożnej Krajów Zatoki 
w jemeńskim Adenie. 
Na zdjęciach m.in. saudyjskie kibicki. 







25 listopada 2010

Abdulmusin Al-Mutairi i jego "Hulm"

Abdulmuhsin Al-Mutairi - Saudyjczyk, młody, niezależny reżyser filmowy, producent, scenarzysta - amator, pasjonat kina. 
“Nie ma  35 mm filmów w Arabii. Nie ma kin. Nie ma szkół filmowych. Uczymy się sami. Chcemy udowodnić, że młodzi Saudyjczycy też to potrafią. Jeśli w coś wierzysz, możesz tego dokonać". 
Dzięki internetowi, filmom tu dostępnym i arabskojęzycznym stronom o sztuce filmowej - Mutairi rozwija swoje zainteresowania, kształci się, konsultuje z podobnymi do niego pasjonatami. Jest współzałożycielem grupy saudyjskich filmowców - Talashi Films Group, która narodziła się w 2008 r.

Jego najgłośniejszy film "Hulm" (sen, marzenie) opowiada o doświadczeniach Hiszpanki, chrześcijanki, która przyjeżdza do Arabii do pracy . Jej matka zapada na ciężką chorobę, i pragnie zobaczyć córkę. Premiera filmu zrealizowanego w Rijadzie, miała miejsce na tegorocznym Festiwalu Filmów Zatoki w Dubaju - jak Mutairi zaznacza, przyjaciele odradzali mu wyświetlanie filmu w Królestwie (choć kin nie ma, jest festiwal filmowy w Dżeddzie, Saudyjczycy produkują swoje głównie - soap-opery w Królestwie;), ze względu na "delikatny" motyw przewodni jakim jest kwestia praktyki religii innej niż islam w Królestwie.
“Przyjaciele doradzali mi, bym nie pokazywał filmu w Arabii. Ale uważam, że bardzo ważnym jest ukazywanie różnych historii. Nasze filmy zawsze mówią o społeczeństwie muzułmańskim. Dlatego zdecydowałem się naświetlić sytuację chrześcijanki w Arabii" - zaznacza Mutairi. 
"Hulm" to jego trzeci film, krótkometrażowy. Ma już w zapasie "Projekt" - historię młodego mężczyzny z Rijadu próbującego zrealizować swoje marzenia; oraz film "Nic", który brał udział w zeszłorocznym konkursie na Festiwali Filmów Zatoki.





zob. też Tash ma Tash; Saudyjski festiwal filmowy
źródła: Mennasat, Arab News

23 listopada 2010

saudyjki żołnierkami? ba!

Pamiętam, że padło takie pytanie czy kobiety służą w saudyjskim wojsku - pod Arabia a służba wojskowa - i tamże odpowiedziałam, ale ciekawy artykuł w temacie - Arabia Saudyjska wyznaczyła 30 młodych żołnierek w sekcjach paszportów na granicy lądowej z Bahrajnem i Katarem... Oczywiście ich obowiązkiem jest sprawdzanie tożsamości kobiet (tych, któe się zasłaniają) przekraczających granicę. Co prawda kobiety od dawna pracowały na przejściach granicznych , tylko nie jako personel militarny...

22 listopada 2010

arabia saudyjska - inaczej

Poniższa reklama, wyprodukowana przez KSA emitowana była ponoć w Stanach w 2005 roku - jako częsć kampanii mającej na celu przybliżenie enigmatycznego Królestwa. 





21 listopada 2010

ryś uratowany!

Dziękuję wszystkim Czytelnikom, którzy złożyli podpisy pod petycją mającą na celu ochronę rysia  - mam dobre wieści - właściciel sklepu dobrowolnie przekazał zwierzątko do zoo - więcej od Helen, organizatorki kampanii w uaktualnieniu do posta kampania: save the lynx

19 listopada 2010

Kharj

Lubię dni, kiedy nagle podejmujemy decyzję (czyli da mi się namówić męża ;) i jedziemy w teren. Nasza wycieczka do Kharj (czytaj Chardż) była takim nagłym zrywem. Kharj to miasto, które wchłonęło okoliczne mieścinki i wioseczki. Od Rijadu dzieli je tylko 60 km - odległość jak na jednodniowy wypad idealna. Co tu ciekawego? Ogromna farma firmy as-Safi (produkująca głównie nabiał), wielkie ogrody palmowe rodzące Arabii daktyle, pola uprawne dające warzywa i owoce. Po drodze do Kharj usadowiły się "miasteczka industrialne" - tutaj koncentruje się rijadzki przemysł przetwórczy. 


Samo miasteczko jest dość sympatyczne, klimat inny niż w Rijadzie, spokojniej.. 

Naszym celem były studnie - Kharj był terenem bardzo zasobnym w wodę, dech zapierają przeogromne "kratery" - zwane "Ajun as-Sih" - będące wytworem rąk ludzkich. Są one tak głębokie i wielkie, że strach zbliżyć się do krawędzi (nie wszyscy jednak lęk odczuwają...). Kiedyś wypełnione były po brzegi wodą - dzisiaj zioną pustką. Smutne, że mimo nagłaśnianej w Arabii akcji uatrakcyjniania kraju pod kątem lokalnej turystyki - miejsce jest dość zaniedbane, a brak solidnych barierek sprawia, iż zdarzają się przypadki "obsunięć" do głębin...


W Kharj jest też inna atrakcja - stary pałac (czyj nie wiadomo) - choć wnętrza bez wystroju, można tylko popatrzeć na mury, ściany i rozkład budynku. Nam udało się trafić na lokalną imprezę kulturalną - były stoiska z starociami, były piękne sokoły używane nadal do polowań, Saudyjki sprzedawały lokalne przysmaki - impreza mieszana, zupełnie udana. Po raz pierwszy ujrzałam tutaj Saudyjczyków z aparatami fotograficznymi - organizowano konkurs na najlepsze zdjęcia zamku... toteż i ja się nie krępowałam i strzelałam zdjęcia na prawo i lewo ;).




Po zwiedzaniu zakosztowaliśmy w jednej z lokalnych restauracji szoarmy i kebabu - z mięsa wielbłąda - poezja! Udało się nam do tego znaleźć w pobliżu cudny park z mocą zieleni i placami zabaw dla dzieci (niestety bateria w aparacie padła)  - i już naprawdę każdy z nas był tego dnia zadowolony!

16 listopada 2010

świętujemy

dzisiaj - czyli obchodzimy świeto ofiarowania - 'id al-adha. (więcej

Wszystkiego najlepszego tym Czytelnikom bloga, którzy celebrują! 

Dziękuję też serdecznie wszystkim pamiętającym za życzenia! 


Polecam też Państwu rzucić okiem na wspaniałe zdjęcia

hadżdż 2010 na The Big Picture

w tym roku szacuje się, iż pielgrzymkę oprawia około 3 milionów ludzi z całego świata


ps. wczoraj zaczęłam odpowiadać na Państwa zaległe pytania w komentarzach. Odpowiedzi pod artykułami, pod którymi je zadaliście, lub na blogu, jeśli wątek należy rozwinąć. 

11 listopada 2010

kampania: save the lynx

Please support the release of the endangered Arabian Caracal (lynx) from the pet shop "Joon" in Riyadh, Saudi Arabia to the Riyadh zoo for preservation and possible breeding ( the zoo have happily agreed to take him).

8 listopada 2010

szpital al-yamamah

zdjęcie przeniesione: http://saudiarabiathrougthelens.blogspot.com/2011/02/hospital-al-yamamah-in-riyadh.html

cicho tu jak

makiem zasiał - prozaiczna przyczyna - rozłożyło nas. Listopad jest i w Arabii miesiącem zwiastującym atak chorób o podłożu wirusowym (w naszej klinice cały personel w maseczkach chirurgicznych chodzi), i nas ta niedola doknęła. Miotając się zatem między trójką zasmarkanych, gorączkujących dzieci, na przemian, i razem - na nowości i Państwa odpowiedzi zadawane na blogu czy - prywatnie - czasu nie ma.

Dobrym wyjściem chyba będzie podłączenie kilku zdjęć ;) - na więcej raczej mnie w chwili obecnej nie stać, jakoże i sama ulegam stopiowo wirusowi ;).

Wszystkim chorującym w tym okresie - zdrowia! O pytaniach pamiętam, odpowiem - mam nadzieję, wkrótce!

7 listopada 2010

oczekiwanie

na żony nie omija też i Saudyjczyków. 
U mnie dziwna sprawa - na odwrót... 
(tzn. mąż się nie maluje hehe)

1 listopada 2010

"trzymajcie się z dala od miejsc"...

w których przebywają mężczyźni!" - z taką oto odezwą do pięknej płci narodu saudyjskiego wystąpiło oficjalne ciało saudyjskich ucznych w islamie (ulema) - umocowane przez rząd do wydawania jedynych ważnych orzeczeń religijnych w Królestwie. (zob. fatwa nie zagmatwa;  saudyjska żena za pultem).

Fatwa brzmi następująco: 
PYTANIE:  "Pewne firmy oraz sklepy zatrudniają kobiety na stanowiskach kasjerek, które obługują zarówno mężczyzn jak i kobiety - jako rodziny. Każdego dnia kasjerki spotykają tuziny mężczyzn, i rozmawiają z nimi przekazując im pieniądze i rachunki. Dodatkowo kasjerki biorą udział w szkoleniach, spotkaniach i interact z ich kolegami i kadrą kierowniczą w pracy. Jak brzmi fatwa odnośnie takiej pracy kobiet? Jakie jest stanowisko odnośnie firm i sklepów, które zatrudniają kobiety? Prosimy o odpowiedź."

29 października 2010

Saudyjki w księdze Guinessa

zdjecie Arab News

W bólach iście porodowych 28 października br. kobiety w Królestwie ustawiły się w Dżeddzie w różową wstążkę - symbol kampanii na rzecz walki z rakiem piersi, bijąc czy ustanawiając rekord w Księdze Guinessa. 

Więcej na ten temat pisze Susie of Arabia - Pink Ribbon earns KSA place in History; która z racji miejsca zamieszkania, miała możliwość osobiście w tym bądź co bądź - iście historycznym wydarzeniu wziąć udział.

zdjécie Arab News
powiązane na blogu saudyjska różowa wstążka

28 października 2010

film o ARABII - turystyka

21 października 2010

o Saudyjkach żebrzących

na ulicach wielkich miast - znów artykuł w lokalnej prasie poruszający kwestię biedaków w Arabii. Liczby są przerażające, biorąc pod uwagę ogólny "standing" finansowy saudyjskiej śmietanki.

Według Ministerstwa Spraw Socjalnych, zatrzymano w Królestwie 3,459 (1,414 osoby w samym Rijadzie) osób żebrzących - wszystkie z nich mają obywatelstwo saudyjskie. Na ulicach znaleziono 760 dzieci - i to zapewne nie są wszystkie dzieci, które proszą o zapomogi.

Według oficjalnego raportu - przeważająca większość osób proszących o wsparcie to wdowy, rozwódki, osoby bezrobotne i specjalnej troski. 

Bez komentarza?

18 października 2010

saudyjska różowa wstążka

Rak nie oszczędza nikogo. Rak nie patrzy, ile masz lat, jaką religię wyznajesz, jaki masz kolor skóry, ba - nie dokonuje wyborów pod kątem płci. Przyczaja się i atakuje... Nie oszczędza Saudyjczyków.

W przeciągu roku diagnozuje się w Arabii około 10 513 przypadków zachorowań na raka piersi. 
51% stanowią kobiety. 
30 % kobiet chorych na raka ma mniej niż 40 lat. . 


28 października Saudyjki chcą stanąć w szeregu i uformować żywą różową wstążkę w Dżeddzie. Jeśli się powiedzie, będzie to największa do tej pory jakakolwiek akcja podjęta przez Saudyjki i ma szansę na odnotowanie w Księdze Guinnessa. To przedsięwzięcie stanowi mały element kampani edukacyjno-prewencyjnej zorganizowanej przez Fundację Sultana Bin Abdulaziza, pod patronatem Księżniczki Rima'y Bandar Bin Sultan Al-Saud, przy współpracy z Al-Bidajah Center oraz Zahra Breast Cancer Association (Stowarzyszenie na rzecz walki z rakiem piersi).

Dwie kobiety bliskie memu sercu, zmarły na raka piersi w mojej rodzinie. 
O mały włos stracilibyśmy trzecią. 
Moja Babcia jest nadal z nami. 
Jej dwie siostry walkę z rakiem przegrały. 

historia Basmy

Historia Basmy - spot saudyjskiego towarzystwa walki z rakiem. 

15 października 2010

życie codzienne Batha


11 października 2010

obce żony Saudyjczyków - Laylah z Finlandii

autorką zdjęcia jest Laylah
oto jej Blue Abaya (Niebieska Abaja)

Thank you Laylah for the willingness to share your thoughts and experiences with our readers.

Laylah pochodzi z Finlandii (jest autorką bloga Blue Abaya). Przyjechała do Królestwa do pracy w charakterze pielęgniarki w jednym z rijadzkich szpitali. Jej kontakt z Arabią Saudyjską i Saudyjczykami skutkował – przyjęciem islamu, odnalezieniem pokoju i miłości...




- Jak długo mieszkasz w Arabii?
Od prawie trzech lat.

- Pracujesz jako pielęgniarka w jednym z rijadzkich szpitali. Co sprawiło, że przyjechałaś do Arabii, wybrałaś ją jako miejsce pracy?
Zawsze interesowała mnie kultura Bliskiego Wschodu, zwłaszcza historia. Jako nastolatka przeczytałam książkę o Arabii Saudyjskiej, zafascynowała mnie a jednocześnie mną wstrząsnęła. Od tego czasu zawsze miałam to dziwne uczucie, że pewnego dnia tam pojadę, chciałam tam pojechać i zobaczyć na własne oczy jak wygląda rzeczywistość. Lata później, kiedy zaczynałam studia pielęgniarskie, zdałam sobie sprawę, jak mogę to marzenie zrealizować.

10 października 2010

wolność Saudyjczyka




Jest taki żart w Arabii: "Przez pierwsze 25 lat swego życia mężczyznę kontroluje matka, przez następne 25 lat trzyma go w garści  żona. Potem staje się już całkowicie nieszkodliwy!"


9 października 2010

ankieta 1 - wychodzić czy nie za Saudyjczyka



Ankieta 1: 
czy po lekturze bloga doradzał(a)byś kobiecie Zachodu małżeństwo z Saudyjczykiem?


Swoją opinię wyraziło 135 osób.

Absolutnie nie:  42 (31%)

Raczej nie, ryzyko jest za duże, zwłaszcza, jeśli kobieta wyjedzie do Arabii: 27 (20%)

Tak, jeśli to dobry człowiek, ale mieszkaliby na Zachodzie, byle nie w KSA: 30 (22%)

Tak, czemu nie: 32 (23%)

Nie mam zdania: 7 (5%)


Dziękuję wszystkim za udział w ankiecie. 

7 października 2010

reklama Saudi Airlines


Saudi Airlines to jak sama nazwa wskazuje - Saudyjskie Linie Lotnicze...
Oto jak się reklamują.



slogan pojawiający się na końcu w wolnym tłumaczeniu

nowa era... narzuca szybsze tempo 

6 października 2010

"eLki" na ulicach miast saudyjskich

- nie uświadczymy!

Niedawno przejeżdżaliśmy obok szkoły jazdy dla kierowców w Rijadzie... Plac nieduży, ale dużo młodzieńców w sukienkach za to. Zapytałam zatem męża, jak wyglądają kursy nauki jazdy w Rijadzie....

- "Dostajesz książkę z przepisami, znakami i uczysz się w domu. Tak samo z jazdą samochodem. Nas uczyli nasi starsi kuzyni. Przyszliśmy na egzamin. Ustny z teorii, a potem praktyka. Jeśli umiesz przejechać płynnie  po placu, zaparkować we wskazanym miejscu - zdajesz."  (co prawda to było ponad 25 lat temu... ale wątpię, by coś się w tej kwestii zmieniło ;)

O ile nauka teorii w domu spotkała się z przychylnością ze strony mej, jak również mniej rygorystyczne niż w Polsce zasady parkowania, o tyle brak troski o to, jak przyszły kierowca zachowa się na drodze - przeraził.

tramwaje i autobusy w Dżeddzie będą!

zdjęcie Arab News


Hura! Idzie ku nowemu - choć nie w Rijadzie jeszcze, w Dżeddzie zaczną po ulicach kursować - miłe memu sercu - takie oto tramwaje - obok autobusów publicznych! Brak transportu publicznego kreuje problemy dla kobiet (które prowadzić nie mogą) oraz cudzoziemców - tym, którym pracodawca nie zapewnia środków transportu. Jest również powodem korków i większego zanieczyszczenia środowiska.

30 września 2010

są takie dni... są takie chwile...


Są takie dni... 
są takie chwile... 
Kiedy z ciemnego kąta 
wypełza tęsknota przeogromna... 
I ściska duszę
i dusi w krtani 
i łzy wyciska
niewdzięcznica nostalgia....
Są takie dni... 
Są takie chwile.... 

Dokładnie rok minął od czasu, kiedy wysiadłam z dziećmi z samolotu na polskim lotnisku, wpadając w ramiona Mamy i Siostry.... Nie wiem jak pozostali emigranci (?)  - ja z Polski poza książkami ściągnęłam do Arabii, ze sobą, tego oto misia. Jest ze mną od wieków, od tych cudnych chwil dzieciństwa poprzez wszelkie radości i smutki na przestrzeni ...dziestu lat...

28 września 2010

przeprosiny

za zamieszanie spowodowane przez lawinę postów z filmami w dniu dzisiejszym - mój błąd, będą publikowane na blogu w odpowiednim odstępie czasowym ;) a teraz czekają na swoją kolej w "roboczych".

kobiety bezdzietne w Arabii

W odpowiedzi na pytanie pani Edyty

"Chciałabym zapytać o sytuację żony, która jest bezdzietna. Jaki jest los kobiet, które nie mogą mieć dzieci i jak są one postrzegane przez społeczność, rodzinę?"

Trudno w tym przypadku generalizować, albowiem nie ma ustalonego grupowego "trendu" w kwestii postrzegania kobiet, które dzieci mieć nie mogą lub nie chcą. 

W Arabii leczenie bezpłodności ma miejsce (na blogu jeden z filmów o Saudyjkach ukazuje klinikę leczenia bezpłodności), zatem para, która pragnie potomstwa będzie się poddawała wszelkim możliwym zabiegom medycznym w tym celu. Jeśli próby leczenia hormonalnego się nie powiodą, prowadzone będą próby ze sztucznym zapłodnieniem. Jeśli i to się nie uda i szans na powiększenie rodziny nie ma - albo małżonkowie akceptują ten stan rzeczy (moja nauczycielka arabskiego, pięćdziesięcioletnia Sudanka była bezdzietna, z jednym i tym samym mężem - którego uwielbiała), albo się rozwodzą, albo mężczyzna żeni się ponownie (druga żona) - jeśli chęć posiadania potomstwa jest silniejsza od uczucia, jakim obdarza żonę pierwszą.

Nie wydaje mi się, by kobiety, które dzieci mieć nie mogą, były w Arabii traktowane w jakiś specjalny sposób, w sensie negatywnym. Spotkałam się z wyrazami współczucia werbalizowanymi w stosunku do takowych i stwierdzeniem - tak Bóg dał..

ps. Kobiety, które dzieci mieć nie chcą, oraz panowie tacy, mogą znaleźć "drugą połowę" w Arabii. Najczęściej będą to panowie lub panie, którzy/które już na stanie dzieci mają (czy to wdowcy, wdowy, rozwodnicy, rozwódki), czy panowie już żonaci, którzy chcą szukać dalej miłości - a niekonieczne powiększenia "stada"..

Powiązane: kontrola urodzin w Arabii Saudyjskiej

24 września 2010

bazar staroci i secondhandów

Uwielbiam pchle targi - odzywa się we mnie żyłka poszukiwaczki skarbów. Lubię też obserwować, chłonąć nowe miejsca, życie w nich się toczące (nie mylić z podglądaniem). Przedwczoraj miałam zatem dzień tego, co lubię - wybraliśmy się dzięki K. (dzięki ;) na ogromny suq Haraj bin Qassem (czyt. haradż bin qassim, exit 21 on the Ring Road).  Choć większy obszar rynku Haraj bin Qaseem zajmują stanowiska z rzeczami z odzysku, znajdziemy tu poza nimi, produkty nowe (np. cudzoziemki przyjeżdżają tu by poszperać w ciuchach - jak wieść niesie można upolować suknie  światowych designerów z szaf saudyjskich księżniczek - jeszcze z metkami), do tego jest tu wszystko - wyposażyć można za jednym zamachem cały dom. No może nie za jednym zamachem (spędziliśmy tam pięć godzin) ale na pewno w jednym miejscu. Potrzeba tylko cierpliwości, mocy w nogach, samozaparcia i - wiedzieć gdzie czego szukać...

Na rynek warto udać się w świetle dnia - miesiące zimowe sprzyjają temu najbardziej; bez dzieci i z dużym zapasem czasu... Wodę można kupić na miejscu, aczkolwiek przydadzą się rękawiczki - kurz pokrywa wiele towarów. Mnie urzekły dwa kominki do palenia drewienek oud i nie mogłam się im oprzeć - wg mnie - zabytkowe i z "duchem"; wg mego męża - stare i nieładne :D.  "Moda" na starocie do Arabii zdecydowanie nie zawitała...


sprzedawcy wystawiają swoje towary jeszcze po drodze przed właściwym haraj bin qassem

kobiet tutaj niewiele

są tu sklepy z nowymi towarami 

stoiska z meblami kuchennymi 

bazar z daleka, sprzedawcy nie zabierają towarów, zakrywają je kolorowymi płachtami


wieszaki jak widać 

dywany i tradycyjne arabskie namioty (zielony z wzorami)

kuchnia i łazienka 

wąż

stoiska z ciuchami, tu ubrania tradycyjne dla panów

sklepy z meblami

Zdjęć niestety niewiele... z małym brzdącem na ręku trudno... może następnym razem będzie lepiej.


moje "antyczne" kominki ;)

21 września 2010

polowanie na męża...




Wielożeństwo wielożeństwem, ale monopol na męża trzeba mieć! 

rodzina w centrum handlowym w konfrontacji z samotną Saudyjką polującą na męża

zob. też stare panny 2007

19 września 2010

królestwo perfum


Jedną z rzeczy, które w Arabii uwielbiam - są perfumy...
Magia zapachów, bogactwo barw. 
O lekko oleistej konsystencji
wtapiają się w skórę, nasycają piżmem, esencją oud, mirrą, zapachem róży...



Perfumy sprzedawane są zazwyczaj w małych buteleczkach. 
Te na zdjęciach powyżej są prościuteńkie. 
Takie lubię. 

ale i te zdobione to cudeńka 









Zakup perfum w saudyjskiej perfumerii 
to nie przedsięwzięcie dla zapachowych wrażliwców.
Sprzedawcy wyciągają dziesiątki wielkich butelek
srebrnych
szklanych, przeźroczystych
podają zakrętki, korki
trzeba powąchać
nałożyć kroplę na skórę 
po chwili znów powąchać

można skomponować na miejscu 
swój wymarzony "zapach" 

im droższe perfumy 
tym lepsza jakość
- zapach będzie utrzymywał się dłużej


perfumeria na jednym z rijadzkich bazarów


zestawy typowo prezentowe
w eleganckim pudełku
wyłożonym mięciutkim materiałem
spoczywają buteleczki na perfumy o kształcie tradycyjnego kominka
kominek do palenia oud
a w pudełeczkach - spoczywają kawałki tego aromatycznego drzewa


a tu piżmo (musk) białe
tak łagodne i delikatne,
że Saudyjki muskają nim również dzieci

arabskie perfumy nakładać najlepiej plastikowymi "patyczkami", 
które są w nich zatopione
za uszami
po wewnętrznej stronie nadgarstków
w zagłębieniu u nasady szyi

buteleczka perfum + woreczek =  uroczy prezent

W Arabii można kupić również renomowane marki perfum światowych, cenowo trochę taniej niż w Polsce, zwłaszcza na lokalnych bazarach, ale warto pokusić się na kupno pachnących olejków. 

18 września 2010

w odpowiedzi na zażalenie

zakończyłam właśnie rozmowę z moją Siostrą... i w odpowiedzi na zażalenie na zbyt małą ilość ocieplających oficjalny charakter niniejszego bloga - relacji z życia codziennego, tworzę nową etykietę - z cyklu reminiscencji... Poniżej takowa o Lejli...

17 września 2010

pod abają


Saudyjka na spacerze w Wadi Hanifa w Rijadzie 

12 września 2010

3 Saudyjki i Mężczyzna z Zachodu

10 września 2010

id al-fitr 2010


Wszystkim świętującym Czytelnikom - wszystkiego najlepszego! 
Spokojnych i szczęśliwych świąt. 

'id mubarak! 
TaqabAllahu minna wa minkum! 

z cyklu lost in translation

Mam dzieci. Trójkę. Dwójka rozmawia w 3 językach. I lubi gumę do... No właśnie...

L: - Mamoooo! Mamooo!
Ja: Tak, słucham.
L: Mamooo! Daj mi proszę gumę do ż y c i a!

No i jak tu odmówić?

9 września 2010

"Koranu nie da się unicestwić"

Essam Mudeer
z. Arab News

Essam Mudeer, wybitny propagator islamu, określił działania pastora Terry Jones’a z Gainsville na Florydzie oraz duńskiego deputowanego Geert’a Wilders’a “jawną głupotą,” dodając, “robią to tylko w celu zwrócenia uwagi.”

Mudeer wierzy, że nie nienawiścią, lecz strachem powodują się ludzie tacy jak Jones i Wilders. "Ci, którzy chcą spalić Święty Koran boją się jego świętości i przesłania, i wiedza, że jeśli dotrze do niewierzących, od razu dołączą do wierzących.”

W takich sytuacjach muzułmanie muszą użyć mocy dialogu i tolerancji. "Ludziom takim nie chodzi o nic innego jak tylko wzniecenie ognia wojny. My musimy być należycie wyposażeni, aby stać się strażnikami i do tego potrzebujemy książek, a nie bomb" – zaznaczył Mudeer. “Nasze pióro powinno być naszą bazuką. Apeluję do braci i sióstr o zalanie Ameryki kopiami Koranu i książkami o islamie” – dodał Mudeer.

Islamska grupa Council on American-Islamic Relations (CAIR) podziela ten pogląd i wzywa muzułmanów do organizowania przyjęć "Podzielmy się Koranem” w celu edukacyjnym. Grupa zainicjowała kampanię rozpowszechnienia 100,000 egzemplarzy Koranu miejscowym, stanowym oraz krajowym przedstawicielom władz.

Mudeer zaznaczył, iż plan spalenia Koranu ma głownie na celu prowokację, ale społeczność wyznawców islamu nie może dać się złapać w pułapkę. Musimy wykorzystać to w celu inicjacji dialogu z chrześcijanami i z Zachodem.

Mudeer, jeden z założycieli saudyjskiego kanału religijnego Iqra TV, obawia się i ubolewa nad faktem, że nie wszyscy muzułmanie mogą należycie wykorzystać tę okazję. „Muzułmanie utracili sztukę dyskusji i stali się przewidywalni, zaś przeciwnicy islamu dopracowali do perfekcji sztukę wzniecania hałasu. I wiedzą, jaki guzik nacisnąć, aby wywołać określone działania, a potem określić je mianem nietolerancyjnych i ekstermistycznych”.

Mudeer obawia się, iż ekstremiści mogą użyć zdjęć palonego Koranu by podżegać opinię publiczną, wzniecać przemoc, i tego pragną ludzie tacy jak Jones. "Musimy zrozumieć ich niegodziwe intencje i nie wolno nam podejmować się jakichkolwiek agresywnych akcji protestacyjnych. Aczkolwiek możemy dać upust naszemu gniewowi w pokojowy sposób" – zaznaczył Mudeer.

"Nie możemy pozwolić by nas sprowokowano, musimy użyć tej okazji do dialogu, do mówienia ludziom o Świętej Księdze. To jest okazja dla każdego muzułmanina – rozmawiania o Koranie z Duńczykiem, Amerykaninem, z Zachodem".

Jones oświadczył w lipcu: "Islam i szariat (prawo islamskie) były odpowiedzialne za 9/11. Spalimy egzemplarze Koranu ponieważ sądzimy, iż nadszedł czas, by chrześcijanie, kościoły i politycy powstali i powiedzieli nie. Islam i prawo szariatu nie jest mile widziane w Stanach". Po tym oświadczeniu, muzułmanie i wiele grup chrześcijańskich – łącznie z ewangelikami – łączą się w opozycji do działań Jonesa.

Mudeer uważa, iż władze mogą wesprzeć globalną harmonię nie dopuszczając do eksploatacji wolności słowa uwłaczającej świętościom religijnym. Zaznacza, iż wielu  ludzi ukrywa się za tym „filarem” by podburzyć emocje wśród muzułmanów. "Pamiętajmy jednak: Kozy jedzą książki. Małpy je drą. Terry Jones i jego kościół palą. Ludzie książki czytają i analizują".

"Zaprosiłem Jonesa do telewizyjnej debaty na żywo. Ale nie odpowiedział. Napisałem potem do niego list otwarty, ale pastor również nie odpowiedział. Dlaczego? Po pierwsze: nie jest zainteresowany jakimkolwiek dialogiem ani dyskusją. Po drugie, wie, że jego celem jest wzniecenie nienawiści i sprowokowanie muzułmanów, aby potem przykleić im etykietkę braku tolerancji. Musimy zrozumieć jego motywy i nie dać się sprowokować" – zaapelował Mudeer.

Mudeer przypomniał również, iż Koranu nie można unicestwić, albowiem zachowany jest w pamięci ponad miliarda muzułmanów. Miliony z nich znają Koran na pamięć od początku do końca. Nie da się spalić ich wszystkich.

* * *

Muslims in Kingdom welcome Jones' cancellation of plan

8 września 2010

co lubię

Ja w Polsce 2009... 

Jak zabawa, to zabawa!

(zaprosiła mnie do niej Mama Ammara).

Lubię:

W Malinowej lody jeść
Z siostrą pogaduchy pleść 
Grzyby zbierać z Babcią Olą
I z Cioteczką to i owo 
W kuchni Mamy z nią posiedzieć 
U przyjaciół się zasiedzieć 
Uśpić dzieci oraz męża
Wśród zieleni się odprężać
Z mądrym człekiem porozmawiać
Grafomanię swą uprawiać.

I muszę, po prostu muszę dodać - nie lubię, ja uwielbiam "Berek Literek" Agnieszki Frączek. Idźcie do księgarni i kupcie. Śmiechu masa przy lekturze dla dzieciaków. 


Źrebak
Źrebak chciał na gałąź wleźć...
Ździebko potłukł zad. I cześć. 

albo

Naga prawda
Co tu wkoło się wyprawia
odkąd pawian
spotkał pawia!
- To bezprawie! - pawian prawi. 
Pupę w tęczę paw oprawił, 
a ja mam ją nagą prawie! 
Może piórko sobie wprawię....? 


A i chciałam też napisać o tym, czego nie lubię. I tak pomyślałam, skoro wszyscy piszą o tym co lubią, to może jednak warto dodać do tej zabawy element "nielubiany"? Zuzo Moll, Mamo Ammara zachęcam do przyłączenia się i dopchania pod (lub poza) "lubianymi" - nielubianych na blogach.

Co do zaproszeń, to niestety, blogowicze, których śledzę już o tym co lubią napisali, a zatem nie pozostaje mi nic innego jak po prostu - zaprosić do przyłączenia się do wynurzeń tych wszystkich, którzy Arabię odwiedzają, czytają, swoje blogi mają (a jeśli nie mają - to przecież moją mi powiedzieć w komentarzu poniżej co lubią a czego nie) i których nikt jeszcze nie zaprosił (i proszę dać mi znać, jeśli przyjmiecie zaproszenie :). Ja z racji braku czasu, niestety, niewiele w necie czytam. A do tego ostatnio opętał mnie Sołżenicyn. Można podać dalej. tzn nie Sołżenicyna, tylko zabawę.

Czego nie lubię napiszę wkrótce tu, poniżej. Teraz idę spać, bo u nas 5:49. Dobranoc!

Dobry wieczór. Wywiązując się z obietnicy, niniejszym dodaję czego nie lubię (kolejność  przypadkowa, zamykam się również w przepisowych dziesięciu numerach)
  1. wulgaryzmów 
  2. wredoty 
  3. smutku 
  4. tęsknoty 
  5. chamstwa 
  6. pijaństwa 
  7. nienawiści 
  8. draństwa 
  9. bezmyślności 
  10. i w rybie ości.

"Nie wierz w czyjeś zdanie, ani go nie przyjmuj, dopóki nie przekonasz się, że jest w pełni słuszne. Postępując inaczej wyrządzasz sobie krzywdę i daleki będziesz od poznania prawdy. Traktuj ludzi z czystym sercem, bez uprzedzeń, jak ktoś, kto chce zrozumieć i słuchać, by powiększyć swoją wiedzę, i przyjąć jeśli jest słuszna, a odrzucić, jeśli jest błędna". Ibn Hazm