Kilka dni temu w Rijadzie pojawiło się nam nowe centrum handlowe o wdzięcznej nazwie Riyadh Avenue, a w nim - wyczekiwany (z różnych powodów) Lulu hipermarket z produktami spożywczymi (mamy już jeden z ubraniami i elektroniką)
Choć nie cierpię nowych centrów handlowych - ma się wrażenie, że cały Rijad w nich się gromadzi i tłumy nerwowo wykańczają nie tylko mnie, ale i mojego męża,
musiałam tam pojechać!
Toż Karolina, mieszkająca w Khobar, gdzie Lulu się wcześniej zakorzenił, powiedziała, że
są w nim: korniszony Krakusa i kiszona kapusta!
Jak nie pojechać?!
Wyruszyliśmy późno - M. tego dnia pracował.
Ale nic to. Dzieci wyśpią się dnia następnego.
No i...
Znaleziony przeze mnie w lokalnej gazecie adres nowego hiperkarketu okazał się być adresem 'starego' Lulu z elektroniką.
Zasięgnęliśmy tu języka, gdzie jest spożywczak.
Kiedy dotarliśmy na miejsce było po 22...
Dzieci przysypiały, ale światełek było tyle (zdjęcia), że obyło się bez marudzenia.
Moje ogórki i kapusta.
Koszmar. Tłumy, tłumy, tłumy.
Odniosłam też wrażenie, że przeniosłam się do Indii lub/i Pakistanu - Indusi i Pakistańczycy muszą uwielbiać Lulu!
Na skraju załamania nerwowego, popychana wózkami - nie byłam w stanie zlokalizować ani ogórków ani kapusty!
Wreszcie - hura!
Krakus - jako żywy zjawił mi się przed oczami.
Złapałam.
Mały słoik.
Prawie 17 Rijali.
Product of Poland.
A gdzie kapusta?
Nie ma. Nie znalazłam.
Ale i sił już nie miałam - nerwy na wyczerpaniu - na precyzyjne inspekcje pozostałych sekcji.
Skierowałam się do kasy, w której w kolejce miejsce zajął M.
Dotarliśmy do domu o północy.
Dzieci padły.
Zrobiłam sobie kanapkę.
Otworzyłam słoik, walcząc z mocno przymocowanym wieczkiem.
Ugryzłam.
I co?
I nic.
- korniszony American Garden są o wiele lepsze!-
Smakowo, chrupiące, a do tego większe i tańsze.
Zaaklimatyzowałam się!
(forma (anty)reklamy nie zamierzona, subiektywne i szczere odczucia konsumentki;)
19 komentarzy:
Chciałam tylko poinformować, że wkradł się błąd - Lulu "hiperkarket". Pozdrawiam, Nattt
:)
Dziękuję!
W Katarze rowniez istnieja dwa Lulu.Najlepiej udac sie tam w ciagu tygodnia bo w weekendy jest to miejsce docelowe-wydawaloby sie-wiekszosci rodzin z Indii;)
Umm Latifo,
to ja w takim razie jeszcze sie nie zaaklimatyzowalam:-) Krakus wygrywa z kazdymi innymi korniszonami w Arabii.. Jesli chodzi o zakupowe szalenstwo wszelakich narodowosci w Lulu, najlepiej pojechac ok 9 rano w tygodniu...sklep swieci wtedy pustkami- warto wczesniej wstac i pobuszowac spokojnie po polkach z importowanymi towarami. No i oczywiscie kapustka kiszona, a pozniej ukochany kapusniak w domku...u mnie wlasnie sie pichci na jutrzejszy obiad i chlebek razowy na zakwasie w piecu(kolejny produkt dostepny tylko w Lulu- maka razowa!!!!)
Pozdrawiam Latifo serdecznie i zycze owocnych lowow w Lulu:-)
Karolina
9 rano? Absolutnie awykonalne ;) - nigdy w Arabii tak wcześnie nie byłam na zakupach ;), mój mąż wraca w tygodniu około 22-23 ;), i tylko weekendzik nam zostaje, a i ten wolę raczej - spędzić z dziećmi w parku. Po kolejne - Lulu spożywcze jest od nas poootwornie daleko... Jednak spasuję ;), skoro się zaaklimatyzowałam :D
A gdzież to Lulu można namierzyć w Rijadzie? Chętnie dokonam analizy porównawczej z American Garden:)
K.
Krakus u nas w Polsce prócz ogórków kiszonych raczy nas kukurydzą, groszkiem, fasolą białą i czerwoną, oczywiście wszystko puszkowe. Ja osobiście o tej marce mam średnie zdanie. Lepsze są ogórki z Motyla, a produkty konserwowe z Pudliszek.
Ach Lulu:-)
Mamy Lulu takze w Dubaju i to nawet kilka:-) Moje ulubione miejsce zakupow bo oprocz wymienionyh juz ogorkow i kapusty jest tam rowiez czasami Princessa orzechowa! Tak, tak! Ostatnio jednakze nie bylo:-(
Wlascicielem Lulu jest Indus mieszkajacy w UAE od bardzo wielu lat i dawno, dawno temu otworzyl on maly sklepik, a teraz no to juz nie male sklepiki tylko wielkie hipermarkety. Tak na marginesie nazwa Lulu to jest imie jego corki tylko nie wiem czy jest to skrot czy pelne imie:-) Dlatego tyle tam Indusow zawsze jest.
Natka
EsterEvans produkty Motyla to niewypał jakby zwietrzały drugi gatunek dobre dla kogoś kto stracił powonienie i smak.
Najlepsze korniszony to "ogórki kartuskie"
po ich zjedzeniu inne się nie liczą
http://dodomku.pl/produkt_23749.html
Oj, Sofijo - różnimy się upodobaniami smakowymi, trzeba to wziąć pod uwagę - inaczej konkurencja na rynku byłaby niemożliwa. A tak, każdy znajdzie coś dla siebie. Ja lubię chrzan motylowy!
I narobiliście mi smaku, idę po mego korniszona!
Ja juz sobie dawno odpusciłam pogoń
za polskimi produktami. Tak gdzies okolo roku po wyjezdzie z Polandu jezdziłam czesto do sklepu gdzie było polskie jedzenie ( oczywiscie drogie), ale teraz 10 lat po wyprowadzce z kraju juz całkowice przestawiłam sie "lokalna kuchnie".
A tak nawiazujac do ogórków to dobre sa tez z amerykanskiej firmy Steinfeld's ;-).
Marzena
Tak oczywiście zwracam honor miałam na mysli ogórki i pikle Motylowe za bardzo wyogólniłam moje zdanie...a chrzan to najlepszy ręcznie starty i doprawiony taki przyrzadza Moja kochana babcia taki też postoi w lodówce:)
Jednego jestem pewna zadne domowe sposoby na korniszony nie sprawdzają się /*nie smakują Mi jak te ze sklepu nieważne juz jakiej marki a wyroby Krakusa są zawsze z wyższej półki cenowej czy to kukurydza , ogórki czy konserwy i kabanosy...
W nowych centrach tak jest kupa ludzi zreszta w Uk w weekendy tez pełno nawet w głupim tesco. Ja raz byłam w jeddah własnie tak wcześnie i super pusciutkochociaz z 3 dzieci samemu na zakupy to lepiej chyba ich do parku wyprowadzić niż za każdym po sklepie latać. Ja kiszone kapustę z krakusa tylko kupuje fantastycznie bede robić bigos chłop sie załamie hehehe
no właśnie.. Lulu.. nie nawidzę robić tam zakupów właśnie ze względu na te Indyjskie tłumy. Zdecydowanie wolę Carrefour :)
He, mnie tam indyjskie tlumy nie przeszkadzaja...
Natka
Cóż, ogórki konserwowe to żaden polski specjał. Kiszone to inna sprawa :).
Prześlij komentarz