©2008-2013 arabiasaudyjska.blogspot.com / Umm Latifa in Saudi Kingdom
ALL RIGHTS RESERVED / wszelkie prawa zastrzeżone
Kopiowanie i rozpowszechnianie artykułów, treści opublikowanych oraz zdjęć mego autorstwa bez mej zgody pisemnej zabronione.

Respect copy rights - they are protected.
Copying images, text published on the blog without a written permit from the author is forbidden, as well as removing name of the author and address of the blog from images published underneath. Do not commit cyber crime.


8 grudnia 2009

Manal al-Dowajan - artystka fotograf


Kolejna Saudyjka z zamiłowaniem do fotografii. Manal al-Dowajan urodziła się i wychowała w Dhahranie, we Wschodniej Prowincji Arabii Saudyjskiej. Swoje prace wystawiała w krajach ościennych, jak również Włoszech, Belgii, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. Ma własną stronę internetową (ang.): http://www.manaldowayan.com/ na której mozna zapoznać się z jej dziełami.
zdjęcie

6 grudnia 2009

historia pewnego małżeństwa

nie... bynajmniej nie będzie o małżeństwie mieszanym, ale bardzo związanym z Arabią... Para Amerykanów - oboje urodzili się w Arabii - ich ojcowie po II wojnie światowej (nie znając się) postanowili wyjechać do pracy do Królestwa Saudów, które wówczas wyglądało diametralnie inaczej niż dziś... Zero infrastruktury, zero hipermarketów, nieskażony petro-rijalem kraj i ludzie. Przylecieli, spodobało im się, ściągnęli swoje rodziny. Tutaj w jednym z nadmorskich miasteczek, wychowywali się razem, chodzili do jednej szkoły - pan X i pani Y - (wtedy jeszcze oczywiście nie Państwo ;-). Potem drogi ich się rozeszły, rodzice wysłali swe pociechy do szkół wyższych w Stanach (inne miasta), a te - po odebraniu dyplomów zaczęły wdrapywać się po szczebelkach "kariery"... Ale tęsknota za krajem lat dziecinnych nie dała się zdusić (ku zdumieniu większości znajomych Amerykanów - "jak możesz w ogóle chcieć tam wracać!") i ich drogi ponownie skrzyżowały się w rodzinnym saudyjskim Chajbarze, oboje podjęli tu pracę, odnaleźli się po latach i .... pobrali ;). Czyli jak to w amerykańskich filmach bywa - happy end! - z tą tylko różnicą, że w Arabii Saudyjskiej... na podstawie wywiadu z X i Y wyemitowanego przez saudyjską stację TV (KSA2).

5 grudnia 2009

wrażenia z pobytu w Polsce w porównaniu z Arabią

Na wylocie....
Już na lotnisku - przemiła obsługa i pomoc pana ze służb ochrony (!) - który nie tylko załadował me walizki na wózek lecz i elegancko odprowadził (takiej ochrony w życiu nie miałam!) - do oczekującej rodziny! Co prawda jak się potem okazało - pana wysłały Mama i Siostra ("bo tam Proszę Pana kobieta w ciąży z dwójką małych dzieci") oczekujące (nie)cierpliwie na naszą trójkę (trochę nam czasu zabrało wydobywanie się z samolotu a potem przemieszczanie się po połaciach warszawskiego lotniska ;-), ale sam się ofiarował, że popchnie wózek i wyprowadzi za "granicę"! Jeszcze raz dzięki Panu! (w Arabii taka oferta pomocy ze strony pana innego niz bagażowy byłaby podejrzana - "na pewno niecne zamiary choć kobieta w ciąży i z dwójką małych dzieci")...

  • Następnie moc POZYTYWNYCH wrażeń w polskich urzędach (!) - wszystkie formalności załatwiano sprawnie, szybko, udzielano pomocy - słów mi brakło i nadal brakuje!

  • Kultura jazdy na ulicach - wielokrotnie zdarzało się, że kierowcy widząc naszą grupkę przed przejściem dla pieszych (ja, Mama i dzieci) bez sygnalizacji - zatrzymywali się i cierpliwie czekali aż całe towarzystwo się przetoczy (w Arabii sytuacja nie do pomyślenia!) ale i samo podporządkowanie większości przepisom drogowym (tak, tak) - w Arabii koszmar.

  • Świetne place zabaw dla dzieci - ogrodzone, z ładnymi, bezpiecznymi i zadbanymi huśtawkami, zjeżdzalniami, piaskownicami - choć w Arabii są takowe, jednak często nieprzystosowane do różnego wieku dzieci i w nie tak dobrym stanie.

  • Problem wielkim- pozostałości po pieskach (^*&^&^*&%) - na trawnikach i chodnikach (!), spuszczanie wielkich potworów ze smyczy i bez kagańca - koszmar, którego powinniśmy się wstydzić. I tu - kamień z serca dla mnie, że w Arabii psów na taką skalę w domach się nie trzyma (sporadyczne przypadki), na spacery z nimi nie wychodzi i dzieciom nie muszę co chwila przypominać: "Uważaj! Kupa!"

  • Komunikacja miejska - wow - po 5 latach bycia wożoną przez męża, delektowałam się samodzielnością i swobodą przemieszczania! Poezja - tylko nie w godzinach tłoku ;-) - i trochę przykro było dopraszać się o miejsce siedzące, choć i ustępowano z dobroci serca... Dzieci uwielbiały jazdę tramwajem i autobusem.

  • Salony urody - poziom i zakres usług świadczonych nareszcie na poziomie! - w Arabii trudno o takowe, choć salonów w Królestwie namnożyło się w ostatnich latach jak grzybów po deszczu. Odświeżyłam urodę ;-), a i nareszcie moja zaprzyjaźniona wspaniała fryzjerka A. (co za rozkosz móc być ostrzyżonym w pieleszach domowych) - doprowadziła mą koafiurę do stanu używalności po eksperymentach Azjatek!

  • Wielość wędlin, kiełbas i innych przetworów mięsnych - i te zapachy... - w Arabii do wyboru są głównie mortadele, z trzy rodzaje salami i trochę gotowanych, wędzonych piersi indyka (parówki głownie mrożone) - ale na szczęście halal - czyli przygotowywane zgodnie z wymogami islamu.

  • Jogurty, twarożki i sery - w Arabii dominują naturalne jogurty i kefiry, wybierać można tylko między producentami, twarogi i sery są zawsze słonawe (lub bardzo słone)... Przypominać o Polsce będzie nam jedynie serek Kiri made in Poland ;). No i rewelacyjna polska szarlotka i MAKOWIEC (pełen maku z małą ilością ciasta - mniam!). Maku w Arabii niedostatek czyli brak.

  • Moc leków homeopatycznych (niedostępnych w Arabii) oraz ziołowych (bardzo mało), ale zdecydowanie za duża ilość reklam o lekarstwach - nic dziwnego ze Polacy tyle ich kupują ;-).

  • Tempo życia - zdecydowanie szybsze niż w Arabii - niedawno przebywając w centrum miasta musiałam czekać aż przejdzie sznur ludzi (na chodniku) by skręcić do sklepu (tak szybko szli ;) i moc ludzi na ulicach - takich tłumów nie ujrzy się w stolicy Arabii NIGDY (chyba że w centrach handlowych podczas wyprzedaży ;-))
i zostało nam jeszcze kilka dni w kraju nad Wisłą...

4 grudnia 2009

tragedia w nadmorskiej Dżeddzie

w powodziach wywołanych przez ulewne deszcze w przeciągu kilku ostatnich dni zginęło min. 109 osób! Tragedia to wynik nie tylko prawie że nieistniejących systemów kanalizacji (bo któżby mógł przewidzieć iż deszcz może lać a nie tylko kropić) lecz i braku organizacji służb specjalnych a nawet absurdów takich jak: nieudzielanie (przez służby ku temu powołane) pomocy samotnym kobietom, które przebywały na ulicy (bez mahrama) czy nie-Saudyjczykom! A zatem, pomna pytaniu zadanemu kiedyś przez jednego z Czytelników - czy samotna kobieta na ulicy może liczyć na pomoc przechodniów płci męskiej - ja w to wątpię, niestety (aczkolwiek z doniesień prasowych wynika, iż znaleźli się wolontariusze - Saudyjczycy - którzy pomagali potrzebującym narażając się na pytania - dlaczego niespokrewnieni ze sobą mężczyźni i kobiety przebywają w 1 samochodzie?). I to ma miejsce w kraju, w którym zasady religii wpajane są od maleńkiego? Wstyd i to nie tylko wstyd.
Zgodnie z islamem pomocy należy (!) udzielić każdej osobie jej potrzebującej bez względu na płeć, wyznanie czy narodowość - i można wówczas ratując życie ludzkie - osobę płci przeciwnej dotkąć, przenieść, podnieść, dokonać reanimacji i zoperować!

"czy pisząc o Arabii należy wiedzieć co nie co o islamie?"

Uważam, że jest to niezbędna konieczność i to nie małe co nie co... Ale by rzetelnie móc przedstawić realia życia w Arabii Saudyjskiej, tak często na całym świecie utożsamiane z zasadami islamu trzeba o islamie wiedzieć po prostu naprawdę - BARDZO DUŻO. Inaczej wnioski wysnuwane czy to o dniu powszednim bądź praktyce religijnej (zasadach islamu) mogą być błędne, a tym samym - napisać możemy nieprawdę... a to mija się z jakimkolwiek sensem pisania o czymkolwiek - chyba że chcemy napisać powieść fantastyczną z serii 1001 nocy ;-). Dobrze jest wiedzieć, jakie zwyczaje czy tradycje wywodzą się z islamu a jakie zachowania są wynikiem "złego zachowania" czy wychowania i tradycji. Uważam też, iż wielu dziennikarzy piszących o Arabii nie potrafi zachować złotego środka, informacje przytaczane są często przejaskrawione, udramatyzowane, a i publikowane są te najbardziej sensacyjne, nieczęsto stawiające kraj w bardzo negatywnym świetle. A dobro tu jest, tak samo jak i zło. Tak samo jak w każdym innym kraju. 

1 grudnia 2009

w saudyjsko-rijadzkim Geant'cie jak widać tłumów nie ma...

"Nie wierz w czyjeś zdanie, ani go nie przyjmuj, dopóki nie przekonasz się, że jest w pełni słuszne. Postępując inaczej wyrządzasz sobie krzywdę i daleki będziesz od poznania prawdy. Traktuj ludzi z czystym sercem, bez uprzedzeń, jak ktoś, kto chce zrozumieć i słuchać, by powiększyć swoją wiedzę, i przyjąć jeśli jest słuszna, a odrzucić, jeśli jest błędna". Ibn Hazm