©2008-2013 arabiasaudyjska.blogspot.com / Umm Latifa in Saudi Kingdom
ALL RIGHTS RESERVED / wszelkie prawa zastrzeżone
Kopiowanie i rozpowszechnianie artykułów, treści opublikowanych oraz zdjęć mego autorstwa bez mej zgody pisemnej zabronione.

Respect copy rights - they are protected.
Copying images, text published on the blog without a written permit from the author is forbidden, as well as removing name of the author and address of the blog from images published underneath. Do not commit cyber crime.


12 lipca 2009

obce żony Saudyjczyków - Tara, Umm Omar

Arabia Saudyjska jest jednym z najbardziej tajemniczych krajów świata. Do całkiem niedawna, ludzie nie posiadali wiele wiedzy o życiu w Królestwie, a zwłaszcza o życiu kobiet, Saudyjek. Kobieta z Zachodu, która decyduje się na ślub z Saudyjczykiem i przeprowadzkę do Arabii często uznawana jest za osobę, która straciła rozum. Dzięki temu wywiadowi chcę pokazać, kim są cudzoziemskie żony Saudyjczyków, jak wygląda ich życie w Arabii oraz interakcje z Saudyjczykami. Pierwszego wywiadu zgodziła się mi udzielić Tara, Umm Omar, z którą - znamy się z internetowej przestrzeni...


-->
Umm Latifa: Czy mogłabyś w kilku słowach się przedstawić?
Tara: Nazywam się Tara, Umm Omar (Mama Omara), mieszkam w Arabii Saudyjskiej, w Rijadzie z moim mężem, Saudyjczykiem i synem.


UL: Skąd pochodzisz?
T: Z Ameryki.


UL: Zainteresowania, hobby?
T: Lubię czytać Koran, książki, podróżować. Prowadzę dwa blogi (m.in. Future Husbands and Wives of Saudis, ktory gorąco polecam wszystkim zainteresowanym tematem - update: maj 2019, blog został usunięty z przestrzeni internetowej przez autorkę).


UL: Jak wyglądało twoje życie przed przyjazdem do Arabii?
T: Zajmowałam się domem i dzieckiem, pomagałam mojej mamie czy to w domu, czy podwożąc ją tam, gdzie chciała. Niezbyt ekscytujące, spokojne życie, ale to lubię, alhamdulilaah (dzięki Bogu).


UL: Kiedy i jak poznałaś męża?
T: Przez przyjaciół, którzy zaaranżowali nasze małżeństwo. Po raz pierwszy spotkałam go w Bahrajnie, w 2002 roku.


UL: Jak długo znałaś go, zanim podjęliście decyzję o ślubie?
T: Mego męża poznawałam przez rok zanim się pobraliśmy w 2002 r., ale w rzeczy samej zobaczyłam go po raz pierwszy w Bahrajnie. Spędziliśmy tam razem jeden dzień w towarzystwie naszych znajomych, i to mi wystarczyło by podjąć decyzję o ślubie.


UL: Czy mąż powiedział ci, że chce abyście żyli w Arabii Saudyjskiej; jeśli tak, kiedy to zrobił?




T: Od razu, na samym początku naszego małżeństwa – on nie cierpiał Bahrajnu a ja nie chciałam wracać do Stanów.

UL: Czy pomysł życia w Arabii ci się spodobał?
T: Tak, sądziłam, że skoro jest to święta ziemia islamu, moim przeznaczeniem, jako muzułmanki, jest tu żyć. Żaden inny kraj nie może się równać z Arabią.

UL: Czy było coś czego się obawiałaś, coś cię martwiło, jeśli chodzi o życie w Arabii?
T: Nic! To moja mama i siostra miały obawy w związku z moimi przenosinami, ale nie udało im się mnie zniechęcić.

UL: Jak długo mieszkasz w Arabii?
T: 2 lata i 9 miesięcy, dzięki Bogu (alhamdulillah).

UL: Kiedy przyjechałaś do Arabii, czy rzeczywistość spostała twoim oczekiwaniom? Co sprawiło ci największą trudność, jeśli chodzi o adaptację?
T: Kiedy tu przyjechałam, musiałam rozprawić się z rzeczywistością, pewne rzeczy nie sprostały mym oczekiwaniom. Byłam bardzo rozczarowana i wciąż staram się pogodzić z tym, że wszystkie kraje mają złe i dobre strony, łącznie z Arabią Saudyjską. Uświadomiło to mi też po raz kolejny, że islam jest idealny, a muzułmanie nie.... Mimo to, nadal mam problem z pogodzeniem się z utratą statusu i praw przez kobiety w Arabii Saudyjskiej, zwłaszcza jeśli chodzi o zakaz prowadzenia i absolutne uzależnienie od rodzaju męskiego, kiedy islam nadał kobietom prawa i niezależność ponad 1400 lat temu. Jeśli chodzi o pozytywy, doszłam do wniosku, że wolę wychowywać mego syna w Arabii niż w Ameryce, ze względu na dostęp do islamskiego wykształcenia oraz fakt, iż Arabia jest generalnie bezpieczniejszym miejscem do wychowywania dzieci, dla rodziny. Czasami, kiedy się zapomnę, potrzebuje przypomnienia, że tak naprawdę błogosławieństwem dla mnie jest bycie blisko Mekki i Medyny, o czym muzułmanie w innych krajach mogą tylko marzyć, masha'Allah. To warte jest zdecydowanie całej emocjonalnej zawieruchy.

UL: Czy musiałaś coś zmienić w sobie, żeby się przystosować?
T: Zawsze, niezależnie od tego, gdzie jestem, staram się być sobą. Musiałam jednak wypracować większą wrażliwość „kulturalną” jak również delikatność, jeśli chodzi o pewne tematy tabu. Niektóre rzeczy, dla mnie, wychowanej w Ameryce, będące normalną częścią życią, są dla społeczeństwa saudyjskiego 'ajb (wstydliwe). Jeśli chodzi o islam, myślę, że to jest ok, jeśli nie jest niezalecane ani zabronione. Szanuję ich poglądy i dostosowuję moje postępowanie, zachowanie. Jedyną rzeczą jaką musiałam zmienić był poziom cierpliwości i pozytywne myślenie w „czarnych chwilach”.

UL: Co sądzisz o abaji? Czy noszenie jej jest stanowi dla ciebie problem?
T: Myślę, że abaja nie musi być czarna, albowiem islam tego nie nakazuje... a mimo to wszystkie kobiety, czy to muzułmanki czy nie, muszą nosić czarne abaje i jest to jedyny dostępny tutaj kolor. Latem jest bardzo gorąco, a czerń przyciąga promienie słoneczne. To jest jedyny problem jaki mam z abają – kolor. Abaja jest gwarantem skromności, jest również udogodnieniem – mogę dosłownie wybiec w domowych ciuchach (na to abaja – przyp. Umm Latifa) i nikt się nie zorientuje co mam pod spodem. Również, kiedy jestem poza domem w miejscu publicznym czy u znajomej, służy mi za strój do modlitwy.

UL: Czy zasłaniasz twarz? Jeśli tak, czy robisz to z własnej, nieprzymuszonej woli, czy dlatego, że chce tego twój mąż?
T: Tak, zasłaniam twarz i moją jedyną intencją jest zadowolenie Boga Jedynego (Allaha). Mój mąż woli bym się zasłaniała, ale mogę odsłaniać twarz, kiedy okoliczności temu sprzyjają – zwykle w nocy w samochodzie lub kiedy udajemy się w długą podróż, w nocy czy za dnia (w samochodzie – przyp. Umm Latifa), ale kiedy zbliżamy się do punktu kontrolnego, niqab ląduje na swym miejscu (śmiech). Inny powód – po prostu nie chcę, by inni mężczyźni oglądali moją twarz, bez niqabu czuję się naga albowiem w tej części świata niektórzy mężczyźni gapią się na kobiety, które nie zasłaniają twarzy.

UL: Czy twój mąż zmienił się, kiedy przyjechaliście do Arabii Saudyjskiej? Jeśli tak, co uległo zmianie?
T: Fenomen „transformacji męża” został mi oszczędzony, albowiem mieszkałam z mężem tylko w Bahrajnie i w Arabii Saudyjskiej. W Bahrajnie, był po prostu Saudyjczykiem i nigdy jego zachowanie nie uległo zmianie.

UL: Czy macie dzieci?
T: Tak, syna.

UL: Czy wychowanie dzieci w Arabii jest prostym zadaniem?
T: I tak i nie. Tak, łatwiej jest wychowywać dzieci w Arabii ze względu na to, iż jest to kraj muzułmański i nie jest wyeksponowany na takich chaos jakiego doświadczyłam w krajach niemuzułmańskich. Łatwiej jest nam chronić nasze dzieci przed pokusami, ale nie jest rzeczą prostą wychowywanie dzieci w kraju, w którym zajęcia pozaszkolne są ograniczone...

UL: Czy twój mąż aktywnie uczestniczy w wychowywaniu waszego syna?
T: Jak najbardziej!

UL: A jak przedstawia się sprawa z udziałem twego męża w obowiązkach domowych?
T: Jeśli pozwala mu na to jego napięty grafik i ja proszę o pomoc. Często tego nie robię, albowiem to jest MOJA działka. Nie pracuję i nie oczekuję od niego nic więcej ponad wynoszenie śmieci czy inne „męskie” prace domowe, których nie jestem w stanie wykonać. Mój mąż jest dość praktyczny i nie wymaga wiele. Alhamdulilaah (dzięki Bogu) umie znaleźć drogę do kuchni, przyrządzić coś do jedzenia, jeśli jestem zajęta czy chora. Jego matka dobrze go wychowała, Allah jarhamhaa amin ( niech Bóg będzie dla niej miłosierny, amen).

UL: A co z bliskimi i krewnymi tego męża, zwłaszcza rodzicami - jak zareagowali na ożenek z cudzoziemką?
T: Mój teść wysłał mi piękną ciemno-zieloną sukienkę ze złotymi zdobieniami w prezencie ślubnym, i to odebrałam jako jego cichą aprobatę. Moja teściowa umarła w 1999 r., niech Bóg będzie dla niej miłosierny. Siostry i bracia mego męża zaakceptowali mnie jako członka ich rodziny i przyjęli życzliwie. Jego siostry wzięły udział w naszym ślubie na plaży w Bahrajnie, w walimah (przyjęciu weselnym), pomogły mi tez przygotować się do nocy poślubnej... Czułam się wyjątkowa. Były bardzo kochane i troskliwe, ma sha' Allah.

UL: Czy poznałaś rodzinę męża przed przyjazdem do Arabii?
T: Tak, nasze pierwsze spotkanie miało miejsce w Bahrajnie – i było to w dniu mego ślubu. Jak wyglądają twoje relacje z rodziną męża? Nie są zbyt bliskie ze względu na odległości jakie nas dzielą. Spotykamy się na iftarze (posiłek przerywający dzienny post w ramadanie) i w święta...

UL: Masz możliwość obserwować życie Saudyjek, spotykasz je, rozmawiasz z nimi. Kim są kobiety skrywane przez abaje?
T: Istotami ludzkimi jak my!

UL: Co ludzie Zachodu, według Ciebie, powinni wiedzieć o Saudyjkach?
T: Ich kultura i język są inne, ale mają takie same aspiracje, marzenia i nadzieje, jak kobiety Zachodu. Są inteligentne, zdecydowane i asertywne. Nie widzą siebie jako istot uciskanych, ale chcą, tak jak wszystkie inne kobiety, aby przestrzegano ich praw.

UL: A jak z samopoczuciem w Arabii? W „potrzasku” czy komfortowo?
T: Czasami czuję się jak w więzieniu, ponieważ nie mogę prowadzić samochodu czy pójść tam, gdzie bym chciała... Innym razem, jestem szczęśliwa bo jestem bezpieczna w domu i ukryta przed gorejącym słońcem.

UL: Czy sądzisz, że cudzoziemka, Europejka, Amerykanka, może być szczęśliwa w Arabii?
T: Ja znalazłam szczęśliwy środek. Są dni dobre i złe. Nigdzie na ziemi nie znajdziemy utopii i nikt nie jest stuprocentowo szczęśliwy, chyba że w Dżannah (raju), in sza Allah (jeśli Bóg da). Życie w Arabii jest takie, jakim je sobie „pościelisz” - jeśli jesteś pesymistką, będziesz przygnębiona, ale jeśli spróbujesz dopatrzyć się pozytywów, to pomoże ci przetrwać dni, miesiące i lata, za pozwoleniem Boga.

UL: Czy chciałabyś/byłabyś w stanie mieszkać w Arabii sama?
T: Nie. W Arabii Saudyjskiej kobiety zależą od mężczyzn i jeśli kobieta nie ma rodziny, na której pomoc może liczyć, wówczas jej życie jest ogromnie trudne. Są samotne cudzoziemki, które tu pracują i dają sobie radę, ale dzięki temu, że ich sponsorami są firmy je zatrudniające. Ponieważ moi najbliżsi nie są muzułmanami, mam jedynie dwóch innych mahramów poza moim mężem. Jednym jest mój teść, a drugim – syn, Omar. Jeśli coś przydarzy się memu mężowi, niech Bóg broni, nie chciałabym znaleźć się pod opieką mego teścia, a przed moim synem długa droga zanim skończy 21 rok życia.

UL: Jakiej rady udzieliłabyś tym kobietom, które rozważają małżeństwo z Saudyjczykiem?
T: Rozmawiajcie z kobietami, które wyszły za mąż za Saudyjczyków lub się z nimi rozwiodły. Dołączajcie do grup dyskusyjnych, by je poznać, zdobyć wiedzę o małżeństwie z Saudyjczykiem, życiu w Arabii - na podstawie ich doświadczeń. Czytajcie wszystko, co wpadnie wam w ręce o Saudyjczykach i Arabii, jednocześnie te informacje weryfikując – zacznijcie od Future Husbands And Wives Of Saudis, zajrzyjcie na inne podobne blogi, strony internetowe. Wybadajcie dokładnie saudyjskiego kandydata na męża, wywiedzcie się o jego pochodzeniu (rodzinie, ewentualnych żonach – przeszłych czy obecnych; można próbować czynić to przez grupy internetowe – przyp. Umm Latifa). To jest wasze prawo i on powinien je uszanować. Nie powinien mieć nic do ukrycia, poza swymi grzechami. Jeśli będzie protestował lub sprzeciwiał się, wówczas może coś ukrywać. Nie chcecie zaczynać małżeństwa nie mogąc ufać w jego uczciwość i prawdomówność. Upewnijcie się, że jego rodzina was akceptuje, inaczej później mogą pojawić się problemy. Miejcie świadomości, że Saudyjczyk zawsze będzie musiał opowiedzieć się po stronie rodziny, albowiem w Arabii więzi plemienne (krwi) są bardzo silne. Jeśli jego rodzina was nie akceptuje a wy nalegacie na ożenek, musicie omówić kwestię zamieszkania. Mieszkanie z mężem w innym kraju nie jest problemem... dopóki nie odwiedzą was teściowe! Nalegajcie na mieszkanie oddzielne, nie z teściami, ZANIM przyjedziecie do Arabii. Nie pozwólcie by różowe okulary czy miłość zaślepiły wam rzeczywistość. Nie ignorujcie znaków ostrzegawczych czy alarmującego dzwoneczka, który słyszycie w duszy. Myślcie głową, a nie sercem. Używajcie zdrowego rozsądku, z którym się urodziłyście.


Thank you, Tara, for your willingness and involvement in sharing your experiences with other people, sharing the light of your life and unveiling the truth.

Wywiad niniejszy ozdobił obraz saudyjskiej artystki, Rana'y Hassan Al-Shantaf

15 komentarzy:

Thio pisze...

ja sie oczywiscie nie zgadzam z tym ze na zachodzie panuje jakis chaos, z ust osoby ktora sie na zachodzie wychowala brzmi to dosc dziwnie :D. Co do chaosu to jak to mowia dla chcacego nic trudnego jezeli chodzi o zakazane rozrywki...
Zgadzam sie co do joty jezeli chodzi o uzaleznienie od mezczyzn,dla cudzoziemki co nie ma doroslego syna pewno duzo gorsze niz dla saudyjki z armia braci .
A kiedy zamiescisz wywiad na ten temat sama z soba :D
Jezeli moge to chcialabym zapytac czemu zdecydowalas sie na wyjazd do arabii (bo pisalas gdzies wczesniej ze kiedys zdecydowanie odmowilas) bo mnie co raz bardziej korci zeby sprobowac zycia tam.

Anonimowy pisze...

Bardzo ciekawy wywiad, odpowiedzi brzmia uczciwie.
Na zachodzie ogromny chaos, trudno jest kontrolowac to, co jest zakazane w Islamie.

Jolanta pisze...

Bardzo ciekawy wywiad. Jak i cały blog. Gratuluję :-))

Zastanawia mnie co innego.
Niedawno miałam okazję poznać prawdziwego, "żywego" Saudyjczyka, który powiedział mi bardzo zastanawiającą rzecz. Chciałby dalej się kształcić, ale jest to niemożliwe, ponieważ w jego przypadku wiąże się to z wyjazdami do Stanów lub Europy. Sam wyjazd nie jest problemem, ale ma żonę. Nie może jej zabrać (musiałby sporo podróżować i byłaby sama), nie może jej też zostawić, kobieta w Arabii musi miec opiekuna. W niektórych rodzinach nie jest to problemem, w jego jest.
Gorzko stwierdził, że kulturowe i prawne ubezłasnowolnienie kobiety stwarza bardzo niebezpieczną i niezdrową sytuację. Kraj potrzebuje specjalistów, których musi ściągać z zagranicy i coraz więcej im płacić, ponieważ sami Saudyjczycy mają wiele ograniczeń. Jest to ogromna bariera dla lekarzy,inżynierów, naukowców, nierzadko dobrych specjalistów - kształcą się nie tylko ludzie młodzi.
Co Ty, Umm Latifo, o tym sądzisz?
Pozdrawiam serdecznie

UMM LATIFA (in Saudi Kingdom) pisze...

Wielu Saudyjczyków w takiej sytuacji, zabiera żony ze sobą lub podrzuca je do ich domów rodzinnych. Fakt, kobieta mieszkająca samotnie zwłaszcza cudzoziemka (nawet jak w sytuacji opisanej powyżej) to trudny orzech do zgryzienia. Sami sobie Saudyjczycy zgotowali taki los ;), i od nich samych zależy czy sobie z problemami takimi i jak poradzą. Myślę, że to będzie się zmieniać, i już zmienia. Wiem, że np. są Saudyjki miekszające samotnie - ale w kampusach firm, które je zatrudniają. Ostatnio o takiej kobiecie, opowiadała mi siostra męża. Pracuje w jednym z rijadzkich szpitali, mieszka sama na terenie kampusu dla pracownikow. Dla chcącego nic trudnego... :-) Tak sądzę.

Thio pisze...

tylko jeszcze musi trafic na firme, ktora sie zgodzi i miec rodzine co nie bedzie stwarzac oporow (Wiem ze w saudi airlines saudyjka nie moze byc stewardessa, ale nic juz nie stoi na przeszkodzie zeby byla nia kobieta nawet muzulmanka z innego kraju (mnie to najbardziej dobija w tym kraju- podwoje a nie rzadko potrojne standardy)
Poza tym kampus to takie troche getto poza nim i tak potrzebuje chlopa zeby ja podwiozl.
Z tego co zaobserwowalam w KSA wielu chlopaczkow umie prowadzic samochod i nie rzadko prowadzi po ulicach miasta dlugo przed tym zanim osiagnie wiek pozwalajacy na posiadanie prawa jazdy ( w sumie nie ma sie czemu dziwic jak np ojciec schorowany lub ma prace kiedy go czesto w domu nie ma a w domu same baby)

Anonimowy pisze...

Szalenie ciekawy wywiad.
Mam wielu znajomych saudyjczyków, którzy przyjechali tu na stypendium do Polski.
Jako że od dawna intresuje się państwami zatoki,
w szczególność Ksa która jest dla mnie absolutnie niespotylanym zjawiskiem, korzemniem kulturu oraz religii (dobrze ze nie ma tam jeszcze turystów, alhamdu lilah ;) ), często rozmawiam o ojczyźnie moich przyjaciół.
o relacjach ludzi, kobiet , mężvczyzn, cudzoziemców.
Trzeba posiadać naprawde dużą wiedzę o kulturze, zwyczajach, oraz konwenansach które tam panują by być gotowym na wyjazd jako np. żona saudyjczyka.
Jest to szalenie trudne, gdyż życie tam dzieli wielka przepaść między życiem w europie czy ameryce.
Bardzo podoba mi się ostatni fragment wywiadu
"Nie pozwólcie by różowe okulary czy miłość zaślepiły wam rzeczywistość. Nie ignorujcie znaków ostrzegawczych czy alarmującego dzwoneczka, który słyszycie w duszy. Myślcie głową, a nie sercem. Używajcie zdrowego rozsądku, z którym się urodziłyście"
Większość polek zakochujacych się w Arabach, nie zdaje sobie sprawy z tego iż oni są kulturowo inni. Wyjeżdżając do kraju arabskiego bez przygotowania, jakiej kolwiek wiedzy na ten temat, są rozgoryczone, buntują się, a i też dochodzi do wielkich tragedii.
Trzeba zawsze pamiętać, że będąc żoną araba, trzeba się dostosować do panujących regół.
Rodzina ma duży wpływ na relacje między małżonkami, i to zazwyczaj ona decyduje w najwazniejszych kwestiach.
Tyle odemnie.
Co do wywiadu, oczywiście, naprawde swietny,
ale wiele razy miałam wrażenie że rozmówczyni wcale nie jest tam do końca szczęsliwa.
jeśli bóg da, jeśli bóg pozwoli...
mówię troche po arabsku, ze względu że studiowałam ten język ale mam wrazenie ze jest to proszenie sił wyższych o spokój i przetrzymanie kolejnych dni.
Nie czuję by ta kobieta była nprawdę szczęśliwa, i w mojej opini jest w niejn dużo tęsknoty do normalnego, zachodniego zycia które kiedyś miała.
Ale wybór każdego z nas należy oczywiście do nas samych ;)
pozdrawiam wszystkich miłosników Ksa oraz zaprzyjaźnionych z arabami i ich kulturą

Anonimowy pisze...

Mam pytanie - jak się ma ten obraz (piękny zresztą) do islamskiego zakazu przedstawiania istot żywych?
Blog i wywiad b. interesujące.
Pozdrawiam
M.

Megi pisze...

Umm Latifo, wywiad ciekawy, podobnie jak filmik z saudyjska dziennikarka, ktora pokazuje swoj dom. Zabraklo mi troche kontekstu osobistego. Oczywiscie Tara opowiada o rodzinie, ale ciekawa jestem czy jest szczesliwa w swoim malzenstwie, czy tak wyobrazala sobie zwiazek z mezczyzna z tej czesci swiata, czym rozni sie podejscie Saudyjczyka od zachowania mezczyzn w Ameryce?
No i pytanie do Ciebie Umm Latifo, dlaczego mieszkajac w tym samym miescie nie spotkalyscie sie? Wydaje mi sie, ze w Europie czy Ameryce to byloby zupelnie normalne, ze chcialbybyscie sie spotkac na kawe i porozmawiac.
Popraw mnie prosze jesli sie myle, ale mam wrazenie, ze kobiety w swiecie islamu same sie troche zamykaja w swoich czterech scianach i w swojej kulturze, nawet jesli nie musza. W Dubaju, gdzie mieszkam autochtonki sa oczywiscie bardziej wyzwolone, szaleja luksusowymi samochodami, prowadza rozrywkowy tryb zycia, ale dostrzegam dystans w podejsciu do ludzi z innych czesci swiata. Usmiech na twarzach i interakcja pojawia sie wtedy kiedy wychodze z moim 10-miesiecznym synkiem, macierzynstwo wyraznie zblia:-)
Pozdrawiam serdecznie, Megi

Anonimowy pisze...

Umm Latifa. Niesaudyjska żona przez 25 lat chodziła z odsłoniętą twarzą, w krótkich spódnicach i szortach, żartowała z chłopakami pływając w kostiumie. Po zamążpójściu, jeśli mąż jest ufający i wyrozumiały, może pojechać do Europy bez niego. Czuje się tam pewnie (wie co, jak, gdzie i kiedy), a tym samym bezpiecznie. Czy ta kobieta nie żałuje, że jej córka, nigdy nie będzie mogła zaznać swobody, nauczyć się pewności siebie, sprawdzić się w pracy, co było dane jej matce? Że w wieku 11-12 lat chłopak/mężczyzna stanie się dla niej istotą z innej planety, że nie będzie mogła wybrać sobie męża i ułożyć życia według własnego wyboru, tak jak zrobiła to jej matka?
Jest oczywiste, że Saudyjki takich problemów nie mają, bo to ich świat od dziecka, ale kobieta (nawet muzułmanka) z innej części świata? Taka kobieta sama dokonała świadomego wyboru dalszej drogi życia, wiedziała, że ma do tego prawo. A potem odmawia tego prawa córce. Ogranicza ją w stopniu, który sama w wieku 17 lat zapewne określiłaby jako tyranię i niesprawiedliwość.
Nie oceniam tych kobiet. Z pewnością kierowały się miłością do mężczyzny i Boga. Zastanawiam się tylko, czy w głębi serca nie cierpią, że odbierają dziewczynce prawa, z których same korzystały wiele lat?
Małgosia

UMM LATIFA (in Saudi Kingdom) pisze...

@ Megi: Ba - nawet nie rozmawiałyśmy przez telefon - tylko smsy ;-). Kto zgadnie dlaczego?
Nie sądzę, by kobiety w świecie islamu zamykały się w "4 ścianach" dlatego, że to świat islam... Sądzę, że to kwestia osobowości, charakteru, warunków... Moje życie towarzyskie na przykład leży w gruzach pod stertami pieluch ;-) od paru lat, aczkolwiek tutaj nie narzekam - spotkania w większym gronie mnie nużą, a przyjaźni na "lata" nie zawiera się na obczyźnie - zwłaszcza w Arabii - łatwo. Gdybym była w Polsce, wypadłabym z moimi "starymi" przyjaciółkami do kina, wpadłyby one do mnie na kawkę z szarlotką - ale z drugiej strony i one mają swoje obowiązki, rodziny, dzieci, pracę.... Na pewnym etapie życia, nawet w Europie - "social life' kobiety staje się mniej intensywne niż za czasów "kawalerskich zbytków".

Ania pisze...

Dla mnie to jest zatrważające, że matka, której naturalną rolą, relacją z synem jest relacja władzy, ale taka, że to ona rządzi, będzie pewnego dnia pod jego kuratelą, doświadczona mądra, dorosła kobieta będzie posłuszna własnemu dziecku. A jak to wyglądałoby w przypadku, jakim jest moja polska koleżanka: ojciec nie żyje, nie ma brata, męża, opiekuje się mamą. Czy taka osoba byłaby zdana na łaskę i niełaskę jakiegoś wujka, kuzyna? A cudzoziemka, która sama przyjechała do pracy w AS? Czy kobiety mogą same załatwiać swoje urzędowe sprawy, a np. kobieta mająca własną firmę może występować w roli osoby zapraszającej?
Czytałam o dwóch kampaniach z 2009 roku, jedna prowadzona przez dwie księżniczki "Mój opiekun najlepiej wie, co dla mnie dobre" (o matko i córko) i druga przez normalne kobiety ;) Podobno te pierwsze chciały zebrać milion głosów poparcia (a klikanie na stronie było łatwiejsze) - nie wiesz, Mamo Latify, czy im się udało? Dla mnie to paradoks: pozwala się samodzielnie podróżować córkom na studia zagranicę, kobiety mają swoje firmy, a po powrocie do kraju nie mogą same za siebie podjąć żadnej decyzji? Nawet jak się ma wspaniałego męża, nie jest łatwe takie życie,a co dopiero jakiegoś tyrana, wybranego przez rodzinę. Poza tym, to system, który ma tyle luk i w tak wielu sytuacjach się nie sprawdza, że samo to jest dowodem na jego nietrafność. Czy społeczeństwo popiera ten stan rzeczy, czy coś się robi, by to zmienić?

pozdrawiam :)

UMM LATIFA (in Saudi Kingdom) pisze...

Oj Aniu, kwestia tego "mahrama" w Arabii to jest faktycznie duży problem. Wiele kobiet przeciw, ale ile kobiet popiera ten stan rzeczy - mnie też kampania "mój mahram wie, co dla mnie lepsze" zszokowała, zwłaszcza, że tak dużo jest nadużyć tego "systemu"... Nie umiem odpowiedzieć... Ale postaram się napisać coś o tym na blogu. Tylko tyle mam zaległych tematów... Poproszę o cierpliwość ;) Pozdrawiam :)

Ania pisze...

Gdyby te przeciwniczki zmiany obecnego stanu rzeczy posmakowały bardziej niezależnego życia, może same by się przekonały... Zresztą, mężczyznom to też by ułatwiło życie i zdjęło z głowy wiele obowiązków.

Na odpowiedź spokojnie poczekam, dzięki :)

Anonimowy pisze...

Nikt chyba nie zgadnie dlaczego mozliwosc spotkania sie jest niemozliwa, czy nawet rozmowa przez telefob, wiec moze Pani wyjasni???:) Iza

Sefie pisze...

Do Małgsi z 21 maja 2010 r ...bardzo ciekawa i trafna uwaga sama Jestem ciekawa jak to sie ma u Umm Latify ...ale to moze zbyt prywatne pytanie ....nie Nam jest tu oceniać...choć Ja myslę że cierpią zabierając dziewczynce prawa , z których korzystały pomimo że są przykładnymi matkami , żonami i Muzułmankami ...

"Nie wierz w czyjeś zdanie, ani go nie przyjmuj, dopóki nie przekonasz się, że jest w pełni słuszne. Postępując inaczej wyrządzasz sobie krzywdę i daleki będziesz od poznania prawdy. Traktuj ludzi z czystym sercem, bez uprzedzeń, jak ktoś, kto chce zrozumieć i słuchać, by powiększyć swoją wiedzę, i przyjąć jeśli jest słuszna, a odrzucić, jeśli jest błędna". Ibn Hazm