Umm Wanajjan jest amerykańską żoną Saudyjczyka. Nazywa się „amerykańską Beduinką”, albowiem mieszka ze swym mężem i czternaściorgiem dzieci na pustyni! Oto, co mówi o swoim życiu, małżeństwie i macierzyństwie w Arabii Saudyjskiej.
Umm Latifa: Jak długo mieszkasz w Arabii? Kiedy, gdzie i jak poznałaś swego saudyjskiego męża?
Umm Wanajjan: Assalam alaikum wa rahmatullahi wa barakatuh (pokój z wami, miłosierdzie i błogosławieństwo Allaha). Mieszkam w Arabii Saudyjskiej od 26 lat. Przyjechałam w 1985 roku, w lutym, z moim maleńkim synkiem, Wanajjan’em. Miał wtedy 10 miesięcy i dopiero co nauczył chodzić. To było przeżycie (nie cierpię latać)!
Mojego męża ujrzałam po raz pierwszy, kiedy miałam 13 lat. Robiliśmy grilla z okazji 4 lipca i zaprosiliśmy znajomego rodziny, by do nas dołączył. Zapytał, czy może przyjść z kuzynem, który przyleciał z Kalifornii. Moja mama powiedziała: „Pewnie! Im więcej tym lepiej!”. Byłam wtedy dzieckiem i nie zwracałam na nich uwagi, ale mój mężczyzna twierdzi, że tego dnia wiedział, że spotkał swoją żonę :-D. Wpadał do nas zawsze, kiedy był w mieście, i kiedy skończyłam 15 lat, zapytał, czy nie wyjdę za niego za mąż. Zgodziłam się, więc poprosił o moją rękę moją mamę. Zgodziła się, wiec zapytał mego ojczyma, a ten się upił.
Umm Latifa: Ile lat miałaś, kiedy wyszłaś za mąż? Czy łatwo było wówczas uzyskać pozwolnie na małżeństwo z saudyjskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, czy w ogóle było wymagane?
Umm Wanajjan: 21 grudnia 1981 skończyłam szesnaście lat, i pobraliśmy się miesiąc później, 17 stycznia. Nie było zezwolenia na małżeństwo - mój mąż był wojskowym, i nie wolno mu było ożenić się z cudzoziemką. Później, kiedy składał wniosek o wizę dla mnie, musiał skłamać, że kiedy się ze mną ożenił, nic o tym przepisie nie wiedział, by nie wylądować w więzieniu :D! W zamian, mógł wybrać między żoną, synem a pracą. I tak nie lubił tej pracy. Mimo wszystko, wyrobienie dla mnie wizy zajęło 3 lata.
Umm Latifa: Przyjęłaś islam. Wiele osób zakłada, że kobiety Zachodu przyjmują islam ze względu lub – dla swych muzułmańskich mężów. Jak było w twoim przypadku? Czy twój mąż wpływ na zmianę twego wyznania?
Umm Wanajjan: Wychowywał mnie ojczym, który był wyznania rzymsko-katolickiego. Próbował wychować nas również na katolików, ale ja nigdy nie mogłam pojąć koncepcji trójcy, więc nie byłam dobrą katoliczką. Każdej niedzieli spałam w kościele! Dla mnie Jezus, (alajhi assalam) [pokój z nim – Umm Latifa] był po prostu wspaniałym człowiekiem. Nie Bogiem. Kiedy byłam w potrzebie, prosiłam Boga, nie Jezusa, o pomoc. Kiedy dziękowałam, to Bogu, a nie Jezusowi (alajhi as-salam). To sedno islamu. Od kiedy pamiętam, wierzyłam zgodnie z islamem, więc konwersja była rzeczą naturalną. Jak kropki łączące się w całość. Choć jestem pewna, iż są kobiety, które przyjmują islam raczej dla swych mężów, a nie przez wzgląd na Allaha, przeważająca większość konwersji jest szczera. Świadczy o tym jawna, skwapliwa praktyka religijna. Tak, mój mąż zachęcał mnie do podjęcia tej decyzji, ale to Allah jest Tym, Który prowadzi na drogę prostą. La Illaha illallah [nie ma boga poza Allahem, Allah oznacza “Jeden Bóg” w języku arabskim – Umm Latifa]. Kiedy miałam czternaście lat, błagałam Boga, by uwolnił mnie od nieszczęścia, z powodu którego cierpiałam. Przyprowadził do mnie mojego męża, a mnie – zaprowadził do islamu. Alhamdulillah [dzięki Bogu – Umm Latifa] za to wielkie błogosławieństwo.
Umm Latifa: Mieszane małżeństwa są nadal niemile widziane w Arabii, i większość rodzin, nie zaakceptuje nawet (cudzoziemskiej) Arabki jako żony ich saudyjskiego syna. Jak zareagowała rodzina Twego męża na wieści, że sprowadza do Królestwa Amerykankę – dwadzieścia sześć lat temu?
Umm Wanajjan: Kiedy mój mąż powiedział swoim rodzicom, że wziął Amerykankę za żonę, jego matka powiedziała: ‘Co?! Wprowadzisz KAFFIRA [niewierzącą – Umm Latifa] do rodziny?!", a on rzekł: ‘Poczekaj, ona jest muzułmanką!’. Choć generalnie, zaakceptowali mnie. Ale kiedy przyjechałam, i zobaczyli jak kompletnie zielona byłam w kwestii wszystkiego co kulturowo saudyjskie :-D! Zaczynając od języka! Byłam tak strasznie nieśmiała, że dopiero po trzech latach udało mi się sklecić proste zdanie. Nadal nie potrafię zrobić porządnego dzbanka arabskiej kawy… A i teraz moja amerykańska| java jest do niczego :-D
Moje relacje z teściami szybko się popsuły. Wina? Bariera językowa. Nie w sposób wyliczyć problemów, jakie pojawiły się w rezultacie tego, co powiedziałam lub zrobiłam, a co zostało źle zrozumiane lub przeinaczone. Pod koniec drugiego roku, byłam Nikczemną Wiedźmą z Zachodu, Meduzą i Lukrecją Borgią w jednej osobie :-D. Poza wszystkimi moimi ewidentnymi wadami charakteru, nie potrafiłam za grosz gotować, a moje biedne dzieci były poważnie niedożywione, ponieważ karmiąc piersią odmawiałam suplementacji formułą. Po trzech latach bieganiny mego biednego męża pod obstrzałem – między nimi a mną, zabrał nas z Rijadu do domu swego ojca na pustyni. W pewnym sensie nastał spokój. Mieszkamy tu od 23 lat. Ponad połowę mego życia.. Jestem oficjalnie amerykańską Beduinką :-D! Powinno to być zapisane na mojej wiecznie tracącej ważność iqamie [karta pobytu – Umm Latifa]. Tym nie mniej, moja teściowa umarła 3 lata temu, Allah jarhamha [niech Bóg będzie dla niej miłosierny – Umm Latifa], i naprawdę nie żywię do niej urazy. I choć przez ostatnie lata życia trawiła ją choroba, jestem pewna, że nie czuła jej również do mnie.
Umm Latifa: Naprawdę nie potrafiłaś gotować, a twoje dzieci były niedożywione?
Umm Wanajjan: :D To prawda – gotowałam potwornie! Moje dzieci były w rzeczy samej bardzo zdrowe na moim mleku, ale 20 lat temu powszechnie uważano, że dzieci karmione wyłącznie piersią są niedożywione i muszą być dokarmiane formułą, by były grube i zdrowe. Im grubsze, tym lepiej!
Umm Latifa: Jak wyglądają dzisiaj relacje między tobą a rodziną twego męża?
Umm Wanajjan: Moje relacje z resztą rodziny są teraz dobre. Czy dlatego, że zaakceptowali mnie taką, jaka jestem, czy dlatego, że nie widzimy się częściej niż raz w roku – nie jest jasne. Cieszę się, że wszystkie męczarnie minęły. Wiem również, że wiele problemów było z mojej winy. Byłam zbyt nieśmiała i zbyt przerażona, by próbować się dostosować i zasymilować. Dzięki Bogu za koniec wrogości!
Umm Latifa: Jak zareagowali – twoja rodzina i przyjaciele, kiedy zdecydowałaś: “Moim mężem będzie Saudyjczyk, i zamieszkam z nim w Saudyjskim Królestwie”?
Umm Wanajjan: Możesz mi wierzyć, lub nie…ale nikt zbytnio nie zareagował. Moja mama powiedziała tylko: “Dobrze, jeśli tego pragniesz, kochanie”. Mój tata nic nie powiedział, a moja przyjaciółka – będąc introwertyczką, nie miałam nigdy więcej niż jedną przyjaciółkę w tym samym czasie – powiedziała: „wow”! Jeden z moich wujów wpadł do nas na dzień przed moim wylotem, i poprosił, żebym nie jechała. Powiedział, że jeśli tam wyjadę, nigdy nie wrócę. W rzeczy samej miał rację. Wróciłam tylko raz, 13 lat temu.
Umm Latifa: Co sądzisz o życiu w Arabii Saudyjskiej? Co było, a może jest nadal najtrudniejsze do zaakceptowania, przystosowania? Co ci się podoba, a co nie jeśli chodzi o życie w Rijadzie?
Umm Wanajjan: Arabia Saudyjska jest moim domem od 26 lat, i naturalnie myślę o niej, kiedy mówię DOM. Nie czuję, by Ameryka była moim domem. Tego jednego razu, kiedy pojechałam w odwiedziny, spędziłam tam tylko 10 dni i histerycznie obdzwaniałam linie lotnicze szukając wolnego miejsca z powrotem. Choć nie zawsze tak było. Przez wiele lat bardzo pragnęłam pojechać do domu, ale nie mogłam. Teraz, nie odczuwam już takiej potrzeby, ale czuję się zobligowana, by znów tam pojechać i zobaczyć się z mamą, która jest zbyt chora by podróżować.
Najtrudniejszą rzeczą, z jaką musiałam się zmierzyć był saudyjski zwyczaj nadmiernej gościnności. Oczekuje się od nas, że będziemy nalegać, niemalże siłą, że nasi niezapowiedziani goście, który dopiero co spadli z krawędzi ziemi nie dzwoniąc wcześniej :D zostaną na obiad, czy tego chcą czy nie! Mnie wychowywano inaczej. Tam, skąd pochodzę, zapraszasz gości, nieoczekiwanych czy nie, by zostali wtedy, kiedy możesz. Ale jeśli powiedzą, że są zajęci i nie mogą, przyjmujesz to i tyle. Tutaj, to rodzaj tańca, naprawdę. Wygląda to tak:
- “Musisz zostać na obiad”,
- “Nie, nie mogę. Muszę już wracać”…
- ”Nie, nalegam, zostań na obiad”..
- “Niech Allah wynagrodzi ci to ponad 1000 razy, ale – nie mogę”…
- “Wallah [Na Boga – Umm Latifa]! Nie opuścisz mego domu dopóki nie zjesz z zadu mej największej owcy!”, i tak dalej, i tak dalej aż się poddadzą i zostaną. Chodzi o to, że tu oczekuje się od gospodarza (gospodyni), by przeszła przez te wszystkie trudności, by okazać, jak bardzo mile są widziani i ważni. To towarzyskie samobójstwo!
Najbardziej lubię, jeśli chodzi o życie tutaj, fakt, że mogę się zakrywać i nikt się na mnie nie patrzy, i niezależnie od tego, gdzie się jest, kiedy nastaje czas salat [modlitwy – Umm Latifa], wszystko się zamyka i jest w pobliżu masdżid [meczet – Umm Latifa], w którym można odmówić modlitwę.
Szczerze mogę powiedzieć, że wcale nie lubię życia w Rijadzie. Jestem w sercu wiejską dziewczyną i wolę świeże, pustynne powietrze. Nie lubię hałasu, korków, niekończącej się procesji centrów handlowych i wszechobecnych sieci fast foodów, nęcących do wydania uciułanych skromnych oszczędności.
Umm Latifa: Jesteś mamą czternaściorga dzieci! To dość niezwykła liczba nawet dla saudyjskiej rodziny! Jak dałaś sobie radę z tyloma ciążami, porodami i tonami pieluch?
Umm Wanajjan: Możesz wierzyć lub nie, czternaścioro dzieci to nie tak ciężko, jak się wielu osobom wydaje. Zapytajcie którąkolwiek mamę, która ma co najmniej pięcioro, a powie wam, że kolejne dodaje się tak samo łatwo, jak poprzednie. Po prostu, przyzwyczajasz się do takiej ilości osób i wypracowujesz rutynę. Kiedy zjawia się nowe dziecko, je i śpi. Kiedy rośnie i staje się bardziej aktywne, wpasowujesz je w grafik krok po kroku. Zanim się zorientujesz, twój dom pęka w szwach i z każdego okna, z każdej szczeliny wystają nogi i ręce! Co do pieluch, gdyby zwrócono mi koszty każdej kupionej, byłabym bogata! Dzieci urodziły się w różnych miejscach i w różnych okolicznościach. Mój pierworodny urodził się w Stanach, ale pozostałe przeważnie w małych, lokalnych szpitalach. Chcesz porozmawiać o naturalnym porodzie? Spróbuj tego: idziesz do szpitala (używam tego terminu pobieżnie :-D), wspinasz na łóżko, a kiedy czujesz ciemiączko dziecka, wołasz lekarkę! Jeśli jest na dyżurze, może uda się jej zdążyć, zanim uderzy o linoleum :-D
Umm Latifa: Kiedy czytałam wywiad z Tobą na łamach worldofumm – UmmWanayyan on raising 14 children – zastanawiałam się, jak wygląda rodzinna wyprawa do parku, czy macie mini bus? Jak wygląda rodzinny posiłek… Jak, jak, jak… jak sobie dajesz radę – ubrania, dom – opiekując się tak wieloma dziećmi?
Umm Wanajjan: Mieliśmy szereg pomocy domowych przez około 12 lat, ale ostatnia opuściła nas 4 lata temu, kiedy byłam w czternastej ciąży. Byłam przepracowana i wycieńczona, fizycznie i psychicznie. Dziecko urodziło się przez cesarskie cięcie. Moje ciało było zbyt wyczerpane, by zrobić to, co powinno. Nie nalegam na zatrudnienie pomocy domowej, z kilku powodów. Jeśli nie wolno nam pomagać innemu muzułmaninowi w popełnianiu grzechu, nie mogę, w pełni świadomie, płacić dziewczynie by podróżowała bez mahrama do obcego kraju i pracowała w moim zdominowanym przez testosteron domu, w którym byłaby źródłem fitna [próby i pokusy – Umm Latifa]. W zamian, wszystkie dzieci mają prace do wykonania, i zazwyczaj wykonują je dość dobrze, choć niechętnie :-D. Jeśli zaniżysz wystarczająco swe standardy, dasz sobie dość dobrze radę.
Umm Latifa: Masz 4 córki i 10 synów. Czy wychowujesz dziewczęta inaczej niż chłopców? Czy sądzisz, że łatwiej wychowywać dzieci w Arabii czy w Stanach? Czy Twoje (starsze) córki kiedykolwiek mówiły Ci, że chciałyby mieszkać w Twoim kraju?
Umm Wanajjan: Moje dzieci są wychowywane jak przeciętni Saudyjczycy. Naprawdę nie ma nic w amerykańskiej kulturze, czego nie warto zastąpić saudyjską. Chodzą do państwowych szkół i koledżów, co ma zasadnicze znaczeni dla dobrej znajomości arabskiego zarówno w mowie jak i piśmie. Nie ma różnicy między chłopcami a dziewczętami. Wszyscy kończą szkoły i kontynuują edukację w koledżach. Potem, będą pracować, in sza Allah. Od czasu do czasu, któreś wyrazi pragnienie życia w Stanach. Ja nigdy nie brałabym pod uwagę przeprowadzki do Stanów. Po prostu jest zbyt wiele fitna i przemocy, z która trzeba się zmierzyć, aby było to przyjemne doświadczenie.
Umm Latifa: Czy twoje dzieci miały problemy, w szkole, z innymi dziećmi, ponieważ ich matka jest Amerykanką?
Umm Wanajjan: Skarżyły się, że dzieci w szkole, a nawet jeden czy dwóch źle wychowanych kuzynów je przezywali. Ale wykształciły dość gruby pancerz ochronny i wypracowały barwny repertuar ripost :-D. Również, tubylcy nauczyli się, przez doświadczenie, że zadarcie z jednym oznacza zadarcie z nimi wszystkimi. A to zazwyczaj oznacza nie mniej niż pięciu chłopców na raz (aj)!
Umm Latifa: Pracujesz w domu - czy zgodzisz się, że termin "bezrobotna" jest nadużywany w odniesieniu do kobiet, które zajmują się domem i wychowaniem dzieci? To ciężka praca, a zwłaszcza w Twoim przypadku!
Umm Wanajjan: Określenie "bezrobotna" jest zasadne w mojej sytuacji. Nie pracuję poza domem za miesięczną pensję. To nie oznacza, że nie pracuję. Mój dzień zaczyna się z azanem [wezwanie na modlitwę – Umm Latifa] na modlitwę fadżr [pierwsza modlitwa o brzasku - Umm Latifa]. Budzę się i spuszczając stopy z łóżka od razu przebieram nogami. Po salat [modlitwie – Umm Latifa] schodzę do kuchni i zaczynam przygotowywać śniadanie. To zwykle oznacza przygotowanie ciasta na chleb, jako że raz popełniłam błąd piekąc chleb dla męża, i od tego czasu je tylko ten! Po porannej kawie, można bezpiecznie obudzić dzieci :-D. Kiedy wyjdą do szkoły, i szef do biura, mogę się zrelaksować i chwilę zająć się patchworkowaniem. Potem, oczywiście, jest sterta [w oryginale: Mount Rushmore] prania, łóżek do pościelenia, śmieci do zebrania i przejrzenia, odkurzanie, mycie podłóg, naczyń, itp.. ...Kiedy z tym się uporam, czas przygotować obiad…Dwa kurczaki, sześć szklanek ryżu i DUŻO sałaty lub zupy. Choć nie zarabiam, pensja nie jest mi potrzebna. Mój mąż i moi synowie kupują to, co jest mi potrzebne, alhamdulillah [dzięki Bogu - Umm Latifa]. I co dwa tygodnie robię zakupy spożywcze. Uzbrojona w kartę visę mego mężczyzny, kieruję się do Szarqa, miejscowości położonej w przeciwnym kierunku do Rijadu, godzinę drogi od nas. Znają mnie tam bardzo dobrze :-D....zawsze 3-4 wózki artykułów spożywczych i rachunek wynoszący 2,5 tys.! Po czterech latach w tym samym sklepie, nadal dziwnie się na mnie patrzą. Podczas tych podróży, zatrzymuje się tez w innych miejscach, wpadam do apteki, księgarni czy sklepu „2 rijale”. Dzień zakupów to zawsze dobra zabawa.
Umm Latifa: Życie nie jest "usłane różami"- dla mamy czternaściorga dzieci, a ponadto na "wygnaniu " w Arabii Saudyjskiej ... Nie dopadły Cię kryzysy? Jeśli tak, jak dałaś sobie z nimi radę?
Umm Wanayyan: Kto nie odczuł w pewnym momencie swego życia, że ugryzł więcej niż jest w stanie przeżuć? Choć jestem bardzo cierpliwą kobietą, otarłam się o kilka. Z tak dużą ilością ludzi i rzeczy dziejących się w tym samym czasie, to cud, że nie wylądowałam w bait al majanine [instytucji dla psychicznie chorych – Umm Latifa] na terapię szokową :-D! Na poważnie, bardzo często, podczas pierwszych lat tutaj, czułam się tak, jakbym nie przynależała ani tutaj ani tam… Jakbym utknęła na górze ogrodzenia, zwisając jedną nogą z jednej, a drugą z drugiej strony… Przez krótki okres czasu cierpiałam na pewnego rodzaju kryzys tożsamości. Zawsze zwracano się do mnie – Umm Wanajjan lub żona amira. A dla innych byłam po prostu „Amerykanką”. Czułam się, jakbym się gdzieś zagubiła. Dzięki Bogu, nie trwało to zbyt długo.
Umm Latifa: Czy kiedykolwiek żałowałaś, że tu przyjechałaś, że mieszkasz w Arabii?
Umm Wanajjan: Na początku naprawdę bardzo żałowałam, że tu przyjechałam. Szok kulturowy był czymś, czego nie oczekiwałam. Ale szok nie skutkował z zmiany liberalnego stylu życia na konserwatywny, wręcz odwrotnie. Przybyłam z bardzo spójnej, bardzo konserwatywnej społeczności muzułmańskiej w Portlandzie, w stanie Oregon. Założyłam, niesłuszne, że tutejsi muzułmanie są tacy sami jak ci, których zostawiłam za sobą. Byłam w będzie. Patrzono na mnie, jakbym była fanatyczką. Ale teraz, nie… Dom jest tam, gdzie jest twoje serce (lub łóżko ;-)).
Umm Latifa: Odnoszę wrażenie, że mamy do czynienia z rosnącym trendem zawierania małżeństw przez Saudyjczyków z cudzoziemkami. Jakiej rady mogłabyś udzielić cudzoziemkom rozważającym małżeństwo z Saudyjczykiem? Czy doradzałabyś takie małżeństwo, biorąc pod uwagę swój bagaż doświadczeń?
Umm Wanajjan: Każdej muzułmance rozważającej małżeństwo z Saudyjczykiem, doradzić mogę jedno: zwróć szczególną uwagę na jego praktykę religijną Prorok (salla Allahu alajhi wa sallam) [pokój i błogosławieństwo Allaha niech będą z nim – Umm Latifa] polecił nam zawierać małżeństwa w oparciu o iman [wiarę – Umm Latifa] – najpierw, a potem ze względu na majątek i pochodzenie. Jeśli o waszą rękę prosi pobożny i prawy mężczyzna, przyjmijcie oświadczyny. Tacy są dzisiaj trudni do znalezienia i warto dla nich się przeprowadzić :-). Pobożny i prawy mąż zawsze będzie się obawiał Allaha (subhanahu wa ta’ala) [wyniesiony i wychwalony niech będzie – Umm Latifa] i ułatwi swojej żonie aklimatyzację. Tak naprawdę, nie jest istotne, gdzie żyjesz, lecz, z kim decydujesz się wieść życie.
Umm Latifa: A może chciałabyś coś jeszcze dodać?
Umm Wanajjan: Na koniec, niektórzy z Czytelników mogą dojść do wniosku, że udało mi się przetrwać przez te ciężkie czasy wyłącznie dzięki własnej sile i wytrwałości. Nie. Otrzymałam ogromną ilość pomocy i wsparcia, od mojej, bardzo drogiej, wieloletniej przyjaciółki, Umm Saad. Bez jej częstych wizyt i stałego dopływu katalogów Keepsake Quilting, zwariowałabym lata temu! Dziękuję Ci, Umm Saad. Niech Allah wynagrodzi Cię Firdausem [wg islamu Raj składa się z poziomów, najwyższym i najbliższym Allahowi, jest poziom zwany Firdaus – Umm Latifa] :-).
Thank you Umm Wanayyan for your willingness to share your story and for finding time in your busy schedule to answer my questions!
Jeśli chcieliby Państwo powiedzieć coś Umm Wanajjan - proszę umieścić komentarz w jęz. angielskim, lub zaznaczyć (jeśli z angielskim jest problem) - "Do Umm Wanajjan" - ja przetłumaczę, przekażę - niestety Umm Wanajjan dostęp ma do internetu tylko przez komórkę - i nie mogła podjąć się ustosunkowania do komentarzy za pośrednictwem formularza google. Ale jeśli będą "palące" pytania, jesteśmy z Umm Wanajjan w kontakcie.
48 komentarzy:
Witam
Bardzo ciekawy wywiad.
Umm Latifo wyszukuj jak najwięcej takich ciekawych osób do rozmów.
A może uda Ci się kiedyś namówić na wywiad Saudyjczyka ożenionego z cudzoziemką (oczywiście nie mówię o Twoim ślubnym :) )- jestem ciekawa jak wygląda ocena życia z tej drugiej strony.
Pozdrawiam
Messua
@ Messua: Dziękuję. Szczerze mówiąc, nawet próbowałam już męża namówić, ale się postawił. Będę szukać dalej ;).
Wywiad bardzo wartościowy :0gratulacje dzielna mamusiu :0Umm Latifio ja Cię zawsze bedę podziwiać za organizację życia nie jestem obibokiem ale u Ciebie tyleeee rzeczy jest poukładane i na wszystko znajdziesz czas..za dużo miejsca bym zajęła wyliczajac superlatywy:):)
Jedno co przychodzi mi do głowy: biedna zaharowana kobieta z bardzo ciężkim życiorysem.
Sofijo, ależ Umm Latifa "siedzi" tylko w domu ;-)
Sama bym chciała wiedzieć, skąd ma na to wszystko czas?
Proszę o patent na czasowydłużacz. Moja doba na tylko 24 godziny i za nic nie chce być dłuższa.
Odosobnienie w bait al majanine mnie też czasem bardzo by się przydało, chociaż jestem matką jedynie dwóch dorosłych synów i żoną na dochodne ;-)
Bardzo ciekawy wywiad, ale przede wszystkim niesamowita kobieta. Podziwiam.
Umm latifo, zazdroszczę bloga. Bardzo zazdroszczę!! Profesjonalizm, klasa a przy tym ogromnie ciekawy.
Pozdrawiam
Jola
Ps. Zabieram się do czytania wywiadu da capo al fine :-)))
Sofijo, Jolu: Dziękuję :). Chyba kwestia tego, co się lubi robić - "siedząc" w domu :). Nie mogę się od tego pisania powstrzymać :).
Prosiłam Umm Wanajjan o zdjęcie - choćby jej w abaji, lecz zgodnie z jej przekonaniami, takowych żadnym istotom żywym nie czyni. Może uda mi się z nią pewnego dnia spotkać.
Tym nie mniej, zafascynowana ilością dzieci, znalazłam amerykańską rodzinę katolicką - mama urodziła 19 :) jak na razie :). http://www.duggarfamily.com/
A Mojej Mamie przypomniał się kolega z pracy (Polak) - który miał 21 a łatwo wtedy nie było - (stan wojenny przeżyli)! Może nam o nim tu napisze :).
witam,
baardzo ciekawy blog!
ja mam sasiadkę, która ma 21dzieci! wiekszosc doroslych,ale zadno nie chcialo sie wyprowadzic ;)
po wielu klotniach polowa zostala z mama i tata, reszta zgodzila wyprowadzic sie do mezow i zon.
ot tak im dobrze z mamusia i tatusiem.
podziwiam ta Pania, jedno dziecko to mnostwo pracy... a taka rodzina to juz pelen etat i nocki ;)
pozdrawwiam.
Gosia
@ Gosia: Co za zbieg okoliczności - może to ta sama rodzina? :)
Tak Jolu zgadzam się Umm Wanajjan jest niesamowita , nie potrafię myslami tego ogarnąć ale zaharowana to jest ta kobiecina napewno solidnie choć ma tą ikrę daje się to odczuć z wywiadu.
Rodzice pozwalają 16-latce wyjść za mąż , następnie wyjechać z nim do dzikiego kraju.Dziwne relacje rodzinne.Ewidentny wpływ męża na zmianę religii.Sama w zupełnie obcym i innym środowisku ,nie tolerowana przez rodzinę męża .Boże jak jej musiało być ciężko!
"Dziki kraj"? Odrębny kulturowo tak, dziki nie!
Przepraszam
wywolana do krotkiej notki ,
tak lata w ktorych znalam Pana w swoje pracy , nie byly latwe ogolnie a tym bardziej dla 23 osobowej rodziny szczegolnie o wykarmienie i ubranie chodzi , w tedy zdobywalo sie wszystko , no ale i wiecej wzajemnej zyczliwosci bylo.
Ale do owej rodziny, z artykulu , ktory ukazal sie w owym czasie w firmowej prasie wynikalo , domem- dziecmi zajmowala sie KOBIETA , i dzieci starsze mlodszymi , na sniadanie zjadali 6 bochenkow chleba,/a ile kanapek trzeba bylo zrobic dla gromadki do szkoly, do pracy/ , na obiad szlo wiadro ziemniakow takie 10 litrowe... to zapamietalam. No i wtedy nie bylo pralek automatycznych , jednorazowych pieluch ,
a Pan no tak , pan lubil czesto wyjezdzac z domu , byl urzednikiem jednego z ministerstw
TAKIE to zycie/ bylo/ jak mowi moja WNUSIA
a do wiadomosci Umm Latify u naszych osiedlowych "KROLICZKOW " jest znowu malenstwo, dzis widzialam jak MAMA - swietnie wyglada, szla z wozkiem.Chyba juz 8dziecko, pogubilam sie,
Usciski autorce bloga i serdecznosci wszystkim jego odwiedzajacym... bama
Umm Latifo, myślę, że to inna rodzina ;) ale też ciekawa.
najlepsze w tym jest to,że dzieci tych państwa mają już swoje dzieci.
aktualnie mieszka ich razem 27 osob w trzech pokojach i zadno nie chce sie wyprowadzic, a co lepsze matka nie chce zebby dzieci sie od niej wyprowadzaly ;)
matczyna milosc, trzeba kazdemu ofiarowac po rowno milosci;)
Gosia
@Umm Latifo
No ja jakoś rozumiem opór Twojego męża. Trudno by było zachować obiektywizm. Ja bym też z moim partnerem nie rozmawiała o spojrzeniu na związki polsko włoskie z jego perspektywy :) Jeszcze by chlapnął coś spontanicznie. Ja bym zbyt personalnie odbierała wszystkie słowa.
To trzymam kciuki abyś znalazła jakiegoś odważnego Saudyjczyka, który przedstawiłby wszystko z drugiej strony. (ależ jestem ciekawska!)
Pozdrawiam
Messua
PS a co do wielodzietności, mam rodzinę pod Krakowem. Moja ciotka urodziła 13 zaledwie, ale ostatnie w warunkach bardzo naturalnych. Poszła na spacer.....i daleko od domu, prawie w polach urodziła dziecko. Dla pierworódki pewnie abstrakcyjne, dla osoby po tylu porodach była to pestka jak widać. Tylko rodzina miała głupią minę jak zobaczyła, że wraca z niemowlakiem w ramionach. Miało to miejsce 20 lat temu :)
Wszystko fajnie ale ten wiek 16 lat!!!! Czy to jakaś rodzina z marginesu ?? Rozumiem,że rzecz działa się jakiś czas temu ale nadal szokuje.
Mam córkę 15 lat i doprawdy....
Ilość dzieci też nas ( wychowanych w kulturze zachodniej) trochę ...hmmm zadziwia...
Chyba ten wywiad nie jest dobrym przykładem na "oswojenie" AS i pokazanie tego kraju w dobrym świetle..Gdybym nie czytała wczesniejszych wywiadów przytoczonych przez Mamę Latify to AS jawiłaby mi się przed oczami jako kraj "Trzeciego Świata ":)
Ariadna
PS. Mamo Latify, jak wyglądają sprawy niepelnosprawnych w AS. Powiedzmy niepełnosprawnych ruchowo ? CZy widzi się ich na ulicach, nie ma barier architektonicznych ? Są szkoły dla głuchoniemych ( jest jakiś specjalny alfabet ?), niewidomych ?
Piszecie o Umm Wanajjan "niesamowita kobieta", a mi się ciśnie określenie "jaka normalna babka", jak wewnętrznie zrównoważona. Poddała się woli Boga i bez napinki przyjmuje, to co się w życiu zdarza. W tym także te mniej miłe rzeczy tak bez rozpamiętywania, żalu (lekko sugeruje, że w amerykańskim życiu nie wszytko było fajne), krytycznie także wobec siebie a nie tylko innych (to wobec pewnej jednak porażki w relacjach z rodzicami męża)- fajny człowiek na swoim miejscu.
Lekkim tonem mówi kilka super ważnych rzeczy:
1. Duża rodzina nie jest ciężarem. Obserwuję to wśród beduińskich rodzin osiadłych w Jordanii (w tym mojej). Duża rodzina to siła, pomoc, wsparcie - klan. W tradycyjnych arabskich rodzinach czuje się szacunek i respekt wobec rodziców, nie ma tzw. "bezstresowego" wychowania, ani postaw roszczeniowych dzieci, czuć wzajemną troskę i miłość - najpierw rodziców do dzieci, potem dzieci do rodziców i rodzeństwa wobec siebie. Nie mówię oczywiście o sytuacjach rodzin patologicznych. Obserwując sporo takich rodzin, wydaje mi się, że dzieci w "masie" wychowuje się paradoksalnie łatwiej. Nie ma zbyt dużo przestrzeni na egoizm, ale można zaznaczyc indywidualizm, każdy ma też swoją rolę, odpowiedzialność, bo starsze dziewczynki pomogą niańczyć młodsze dzieci, a chłopcy załatwią sparawunki, polecą chętnie to tu to tam, gdzie kobieta nie ma czasu. To współdziałanie rewelacyjnie wzmacnia rodzinę. Zabawne, ale podczas pobytów męża w Polsce nigdy nie omijają go kwestie aktualnie dziejące się w rodzinie - gorąca linia jest stale utrzymywana nawet w sprawach dotyczących kuzynów, które spokojnie mogą poczekać, aż mąż wróci.
2. Już przy ostatnim wywiadzie z E. pojawiła się kwestia jak wielkie znaczenie dla jakości życia kobiety wyjeżdżającej do kraju arabskiego ma akceptacja rodziny męża dla ażnabiji ("obcej, niearabki"). Musiało jej być bardzo ciężko. Mąż mi opowiadał, że jeszcze 25 lat temu próba ożenku z kimś spoza własnego beduińskiego klanu (to zwykle kilka tys. sztuk, małżeństwa zawierane więc między kuzynami) wiązała się z ostracyzmem, twierdzono, iż z takich związków rodzą się "cyganiątka" (bez rasistowskich podtekstów, to określenie raczej z braku wiedzy o tym, czym jest ta grupa etniczna i z braku słowa oddającego inność, odrębność).
3. Super ważna wskazówka Umm Wanjjan znajduje się na końcu wywiadu - "patrz na praktykę religijną męża". Mam wrażenie, że kobiety niearabki godząc się na małżeństwo z Arabem i wyjazd do jego kraju często kierują się odwrotną wskazówką - nie jest "nadmiernie" religijny, praktykujący, czyli nie jest fundamentalistą, jest liberalny, bliższy mojej zachodniej tradycji, ułoży się. Tymczasem Umm Wanajjan mówi, że "pobożny i prawy mężczyzna zawsze będzie się bał Boga" i ułatwi swojej żonie aklimatyzację" - tak jest! Prosta prawda - facet "z wartościami" więcej wart niż facet z portfelem.
Suuuper rozmowa Umm Latifo - Ty chyba w ostatnim czasie idziesz na jakiś wyczyn, 300% normy w aktywności na blogu!
Ordonija
>>>Piszecie o Umm Wanajjan "niesamowita kobieta", a mi się ciśnie określenie "jaka normalna babka", jak wewnętrznie zrównoważona.>>
No nie wiem, Ordonijo? Obawiam się, że od tzw. normy sporo odbiega, przynajmniej moim zdaniem.
Absolutnie nie chodzi o liczbę dzieci, decyzję o ślubie czy o wyjeździe.
Podziwiam ją za dystans do spraw, które mnie spinają.
Tzw. postawę życiową i priorytety mam chyba nieźle ustawione, ale jak widzę po raz kolejny porozwalane po całym domu klamoty - to po mnie!!
Bezsensownie tracę nerwy i czas na coś, co za chwilę będzie wyglądało dokładnie tak samo :-)
Są w życiu ważniejsze sprawy.
Pozdrawiam
Jola
Ja nie twierdzę, że treścią życia jest układanie klamotów, ale fajna rodzina, która się wzajemnie wspiera.
Może ten luz Umm Wanajjan, Cie zauroczy i pójdziesz tą drogą:). Ale cóż, rozumiem Cię, sprząta się i sprząta, a tu papierek i ułamane coś plastikowego, co nie wiesz nawet od czego i rzucona książka i sweterek... Poczytam jeszcze raz jak o tym mówi Umm Wanajjan - azan, chleb, kawa, kalamoty i pranie obiad... jak to relaksuje..:)
Pozdrawiam
Ordonija
@ BAMO (MAMO) :) Dziękuję :X
@ Messua: ;), a ja rozmawiałam, rozmawiałam ;) - tylko zbyt wiele minusów, które by "zabolały" :) nie wyliczył. Tym nie mniej, tutaj kilka słów z perspektywy Saudyjczyka, którego żoną jest Amerykanka
TARIQ AL-MAEENA ABOUT MARRIAGE TO A FOREIGNER - pod którego słowami mój mąż się zdecydowanie by podpisał :)
Pozdrawiam :)
@ Ariadna: "Trzeciego świata" - ze względu na wielodzietność?
Nie wszystkie wywiady mają za zadanie oswajać AS ;), niekiedy przedstawiają po prostu historie ludzi :), którzy tu mieszkają...
A te historie są różne, tak różne ja my jesteśmy, i nasze zaopatrywania i oczekiwania. Inna kobieta - będąc na miejscu Umm Wanajjan - może by nie podołała, może by - uciekła.. I takie historie są (choć nie łatwo potem do takich pań dotrzeć, by zrobić wywiad)... Ale jak wiadać, Umm Wanajjan mimo trudów - obrała Arabię za swój dom i o niej, jako o swoim domu myśli i mówi. Czytając, myślimy - "ja bym nie podołała", ale - to nie o "sobie" czytamy ;). "Nasza" historia jest po prostu inna... :)
@ Ordonija: :) ja tylko tutaj napisałam pytania ;). Czekam teraz na wywiad z Saudyjczykiem - myślę, że będzie bardzo ciekawy!
@ Ariadna: Wpisuję na listę pytań. Niestety są zaległe, trzeba czekać, a dobry temat na łamy, nie komentarz :)
Mamo Latify... "trzeci świat" ze względu na wiek zawierania małżeństwa przede wszystkim..:) ...
Oczywiscie, że odbieram ten wpis jako "historię ludzi" nie inaczej. Ale pamiętajmy, że taką "historią" pokazujemy też społeczność, tradycje... kraj. Mnie po prostu lekko zszokował wiek i przyzwolenie rodziny na zawieranie małzeństwa. (Nastolatki w tym wieku się uczą a nie rodzą dzieci...). Nadal w społecznosci beduińskiej jest na taka praktykę przyzwolenie ?. Z poprzednich wpisów na tym blogu AS jawi mi sie jako kraj, który "idzie do przodu". A "pójscie do przodu" to m.in wykształcenie społeczeństwa.
Cieszę się, że temat niespełnosparwności byc może doczeka się opracowania. Ciekawi mnie jak rodziny saudyjskie ( związane wielopokoleniowo) sobie z tym radzą. Czy sa jakieś dodatki ( pienięzne) i dostęp do wszelkiej rehabilitacji. Czy jest akceptacja społeczna ?
Czekam zatem cierpliwie :)
Ariadna
Ariadna,
to odnosisz to określenie "trzeci świat" do USA i amerykańskiej rodziny Umm Wanajjan, bo to tam rozegrała się akcja z małżeństwem 16-latki w 81 r. - do AS przyjechała dopiero w 85 r. z 10. miesięcznym synkiem, czyli miała ok 19 lat, gdy urodziła pierwsze dziecko (synka Wanajjan`a):).
Coś mi mówi (a rozgladam się wkoło), że różne są granice dojrzałości. Prawo (tu i tam)zezwala na małżeństwo 16 latki (nie chcę wchodzić w kwestie religijne). Ale przede wszytkim ona była gotowa na taki związek, nikt jej nie przymuszał i to jest najważniejsze - a pewnie i chciała opuścić ten dom. W krajach arabskich 16 lat nie szokuje, są różne sytuacje. Kształacenie się kobiet nie jest wartością ponad stworzenie rodziny, czyli, gdy zdarzy sie dobry kandydat, tak jak wspomina Umm Wanajjan, to dochodzi do małżeństwa. Gorzej, gdy dziewczyna ma inne plany, ale też widziałam takie, które chciały się uczyć, sto razy mnie zapewniały, że tak, że dokończą kurs, a gdy przychodziła propozycja ślubu, rzucały szkołę w 5 minut.
Ale poza tym, może nie stosujmy też określeń "trzeci świat", w stosunku do innych, bo jak ująć wtedy stale obniżającą się na Zachodzie i także w Polsce granicę wieku, gdy nastolatki zachodzą w nieplanowaną ciążę, bo matki chyba trochę straciły czujność sądząc, że ich 14 -latki są bezcielesne i tylko zajmują się nauką i nauką.
Ordonija
Ordonijo, mówimy o swiadomym macierzyństwie i swiadomym załozeniu rodziny i wieku osób, które takie decyzje podejmują.
Nie dam się zapedzić w rozmowy o "wpadkach":).
Tak wiem, że historia miała początek w Stanach ale ( tak zrozumiałam), że wiek wybranki syna dla rodziny w AS nie był tajemnicą ( tak wynika z kontekstu). Wiem też, że w krajach słabiej rozwinietych ( Afryka) zamążpójscie jest praktykowane u nastolatek bardzo silnie. Uderzyło mnie tylko, że ten wywiad pojawia sie w kontekscie tworzenia "dobrego PR dla Arabii Saudyjskiej" gdzie wszystko się zmienia, cywilizuje, kobiety jak chcą to sie uczą, pracują bez szkody dla rodzin. a tak... no cóż kolejna historia jakich wiele... wyszłam wczesnie za mąż, urodziłam dzieci, przyjełam religie wyznawaną przez męża, dogadałam sie z tesciową... jestem szczesliwa ..i bardzo dobrze ...
Podobał mi się wywiad z Amerykanką, która w dojrzałym wieku zmieniła kraj z męzem Saudyjczykiem i synem. Po prostu bardziej utożamiam się z takimi osobami.
Ariadna
@ Ariadna: Cieszę się, że Cię uderzyło ;) - albowiem bloga celem nie jest "robienie dobrego PR dla Arabii". Celem bloga jest mówienie o realiach, i faktach. Po prostu.
No właśnie, ja też mówię o świadomym macierzyństwie, gdy dziewczyna może powiedzieć tak lub nie.. a wydaje mi się, że jednak są to patologiczne przypadki, gdy jest przymuszana.
Wątpię, by wywiad zamieszczony przez Umm Latifę miał być wywiadem "z tezą", PR-em AS... ja go odczytuję jako "historię pewnego życia i wyboru w realiach AS" - zauważ, że Umm Wanajjan nie opisuje wcale swego życia i w USA i w AS jako usłanego różami, ale odnalazła w AS, tak jak ja ją zrozumiałam, przestrzeń dla siebie.
Ordonija
Ariadno, Ordonijo: Myślę, że obie macie racje - faktem, jest że w Arabii nadal nie ustanowiono minimalnego wieku dla dziewcząt uprawniającego do zawarcia małżeństwa - co w tej kwestii może "kwalifikować" Arabię jako ten kraj "trzeci". Tu się zgodzę i proszę podpisywać petycję o ustalenie tego wieku minimalnego - na samym dole bloga jest taki "transparent" - Ban child brides. Dlatego - ja osobiście wolałabym, aby to było choć 16 lat, zwłaszcza, że przywolenie na podjęcie współżycia seksualnego - średnio na świecie to 15–18 lat, a w RP - 15 lat. Jak wiadomo w Arabii współżycie seksualne dozwolone jest jedynie w związku małżeńskim, a nie poza nim. Toteż analizując kwestię 16 ;) lat - nie sądzę, że można pod tym kątem - tej granicy - rozważać -który kraj jest "trzecim".
@ Ariadno: Umm Wanajjan bynajmniej nie dogadała się z teściową - z wywiadu wynika zupełnie co innego. Podoba mi się też, że Ordonija zauważyła, że relacje z rodziną męża są bardzo istotne w Arabii - bez akceptacji - cudzoziemce będzie potwornie ciężko. A i mąż znajduje się często w tej trudnej sytuacji "pod obstrzałem"... Wiem, że podobać się może historia "jestem dojrzała" przeprowadzam się z pewną wiedzą do Arabii, ale faktem jest po prostu, że są inne historie również. Nie wiem, czy jest takich wiele jak historia Umm Wanajjan, mnie zafascynowała - kiedy przeczytałam z nią wywiad na łamach World of Umm. I chciałam z nią porozmawiać również na inne tematy. Proste.
"...że przywolenie na podjęcie współżycia seksualnego - średnio na świecie to 15–18 lat, a w RP - 15 lat. "
Fakt, ...
ale mówimy o swiadomym załozeniu rodziny i akceptacji ( a nie ostracyzmu) społeczeństwa. Wiecie o tym doskonale, że urodzenie dziecka w RP w wieku 14-15 lat odbija sie szerokim echem w mediach !!!( a napewno w necie na wielu portalach). I najpiew jest dziecko młodym wieku a pózniej konieczne ( bo co ludzie powiedzą ...itp...)zamążpójscie. Wiek oficjalny do zawierania małzeństw w RP to 18 lat dla kobiet i 21 dla mezczyzn ( tego nie jestem pewna czy nie uległ obnizeniu gdyz teraz wojsko nie jest obowiązkowe). Przyznacie, że to jednak róznica :)
Ale nie chce tu wartosciować czyjegos zycia... Bohaterka wywiadu jest szczesliwą osobą z tym , że ...może żyć wszędzie z taką akceptacją losu. Jakoś nie znajduje w tym wywiadzie niczego o AS( oprócz wałkowanego wieku wyjscia za mąż). Moze warto zadać pytanie o życie Beduinów ( czy ich zycie rózni sie teraz od tego "kiedyś"). Gdzieś czytałam o przenosnej klimatyzacji w namiotach :). Jak Beduini są odbierani przez resztę Arabów? Czy to jest mniej wiecej tak jak odbieramy Cyganów w Polsce ? ( nie chce nikogo obrazić - z góry zaznaczam :).
Moze słowo o tym Mamo Latify ?
Ariadna
@ Ariadno: Cóż nie zadowolę wszystkich. Termin Amerykańska Beduinka nie oznacza, że Umm Wanajjan mieszka w namiocie z Beduinami. Po prostu mieszka w małej miejscowości, a dookoła pustynia. Nie w "enklawie" Beduinów. Niczego o życiu w AS? Dla mnie - jest sporo - o życiu w AS z punktu widzenia młodej Amerykanki, która zdecydowała się wyjść za mąż za Saudyjczyka, i kobiety po "40"stce ;) Ale ok, niech będzie ;) - przyjmuję krytykę ;).
Co do pytania - mam tyle tematów zaległych, że się nie wyrobię w przeciągu nawet miesiąca... Polecam zajrzyj na blog Blue Abaya, tam było trochę o Beduinach.
@ Ariadna: i jeszcze małe ps: przewodnim tematem wywiadu są kwestie: cudzoziemiec w Arabii, oraz małżeństwo z Saudyjczykiem ;) - wywiad jest jednym z wielu przeprowadzanych z kobietami, które za Saudyjczyków się wydały we współpracy z Tarą Umm Omar - mamy projekt, który razem "ciągniemy" - "foreign wife of a Saudi" :), prezentując różne historie kobiet, do których czy to mi, czy Tarze uda się dotrzeć. Agielska wersja wkrótce pojawi się na blogu, Tary, Future Husbands and Wives of Saudis ;). Może to też w pewnym kontekście osadza wywiad ;).
@ ARIADNA: A TUTAJ ZDJĘCIE : TRADYCYJNY NAMIOT Z KLIMATYZACJĄ
Salam alikum. Z prawnego punku widzenia, w Polsce kobieta moze wyjsc za maz w wieku 17 lat za zgoda rodzicow ;) Ania
No dobrze, Ariadno, ja jestem żoną Beduina i powiem Ci, że niegdysiejszych beduinów już prawie nie ma.
Wielu mieszka dziś w miastach lub osadach, nie przemieszczają się już tak swobodnie jak kiedyś ze stadami i nie tylko ze stad dziś żyją. Chyba najswobodniej jest na Synaju, tam są przygotowane specjalne miejsca dla nich. Bywam w "stałym" obozie beduińskim w okolicy Aqaby. Jeśli pytasz o ich życie, to kwestia, czy jest w obozie klimatyzacja, czy też nie (nie widziałam klimatyzacji, ale tu klimatyzacja to często bęben robiący wiatr, a nie znane Ci urządzenie chłodzace), nie wydaje mi się najistotniejsza - niewątpliwie pozostał surowszy obyczaj, mniejsza skłonnośc do gromadzenia dóbr (choć nie zawsze są to ludzie biedni, zwierzęta przez nich hodowane są drogie!) i specyficzna tradycja, w którą nie życzą sobie zbytnich zewnętrznych ingerencji. Coraz bardziej dba się o tę kulture i to de facto, narodowe dziedzictwo. Co do stosunku "innych Arabów" do nich.... no cóż, w tym kawałku swiata, każdy miał przodka Beduina od proroka Abrahama ciągnąc:))).
Ordonija
Mnie ubawil komentarz o państwowych szkołach i nauce arabskiego.... Żeby wysłać 14 dzieci do prywatnej szkoły to musieliby być bardzo bogaci. Ja słyszałam niezbyt pochlebne opinie o państwowych szkołach.
Maria
Ordonijo, a na czym , u Beduinów, polega "dbałość o kulturę"? Jest jakaś literatura (biblioteki?) czy tyko przekaz ustny z pokolenia na pokolenie? Beduini podlegają obowiązkowi szkolnemu ? Posługują się jakimś dialektem? Rozumiem, że tam gdzie żyjesz ( Jordania) są uważani za równych sobie a czy w Arabii Saudowie też Ich tak traktują ? ( to pytanie do Mamy Latify:)
Ariadna
"wywiad jest jednym z wielu przeprowadzanych z kobietami, które za Saudyjczyków się wydały (...) prezentując różne historie kobiet, do których czy to mi,(...)uda się dotrzeć. (...) Może to też w pewnym kontekście osadza wywiad ;)."
Mamo Latify, tak wiem, że jednym z wielu i czekam na dalsze:)
Ariadna
Ariadna,
miej litość, jakie biblioteki?? Dialekt osobny, rozpoznawalny, to tu potrafi mieć każda rodzina. Szkoły, hmmm.. jak połapią te dzieciaki latające wkoło z gilem do pasa i bawiące się ze zwierzętami w pustynnym pyle, to część idzie do szkoły, ale czy na długo... Tak, są naukowcy, dbający o to dziedzictwo kulturowe kraju, zbierają i materialne artefakty i przekaz ustny, jest masa i historii i obyczajów i np. własna medycyna - mój mąż ma bliznę na ręce po beduińskiej szczepionce babcinej wypalanej jakimiś ziołami przeciwko dziecięcym chorobom zakaźnym. Tyle, pozdrawiam.
Też pozostaję w oczekiwaniu na kolejne wywiady Umm Latify.
Ordonija
Ordonijo... to ja przepraszam ...ale jak Ty to znosisz:)? rozumiem, że słowo MIŁOŚĆ jest bardzo pojemne...ale "miej litość" o co chodzi ?:)))
Mamo Latify, wnoszę o przeprowadzenie wywiadu z samą Ordoniją:) Nie wiem czy mieści się w Twoich kategoriach ale...coś wymyśl :)
Aradna
Przeepraszam,że się wtrącę, ale kultura to dla mnie muzyka, malarstwo, podtrzymywanie tradycji(nie zmuszanie do niej) itp.
Wydaje mi się,że w AS to raczej zmuszanie do kontynuowania, nawet nie tradycji, ale zwyczajów.
Mam troche wrazenie,ze kobiety, ktore wypowiadaja sie tu, te ktore przeszly na Islam- uwazaja sie za swiete(a nawet przescigaja sie w swietosci)... moze to tylko moje spojrzenie ;) Wiadomo, jest jak jest... w kazdym kraju sa plusy i minusy. Według mnie Umm Wanajjan jest teraz dobrze, ma swoje lub nie swoje zasady, byc moze wpojone - ale jest jej dobrze z nimi. Mysle,ze kiedy ktos mieszka tyle lat w jednym kraju to juz na zawsze zostanie on domem.
Mysle,ze bylo jej ciezko, ale najgorsze za nia. To jej zycie i mozemy jej zyczyc szczescia.
Wywiad wspanialy bardzo, jak caly blog,ale dluzej juz slodzic autorce nie trzeba ;)
Gosia
Ariadna,
zadajesz tyle pytań na minutę, że powinnaś mieć uczucie, iż przeprowadziłaś tu 5 wywiadów.
Starałam się odpowiedzieć na Twoje pytania, ale mam wrażenie, że nie bardzo interesują Cię jakiekolwiek odpowiedzi.
Ordonija
cyt "Starałam się odpowiedzieć na Twoje pytania, ale mam wrażenie, że nie bardzo interesują Cię jakiekolwiek odpowiedzi".
Otóż mylisz się Ordonijo. Czytam uważnie wszystkie odpowiedzi. Również te, które pisała autorka tego bloga. Otwieram zaproponowane linki ( Blue Abaya, namiot beduiński z interesujaca mnie klimatyzajcą - dziękuję :).
Zdaje sobie sprawę, że nie na wszyskie pytania znajdę tu odpowiedz. A pytania rodza się spontanicznie ( tak w jak normalnie prowadzonej rozmowie, dialogu). Zaproponowałam wywiad z Tobą ( trochę oczywiscie żartem, który mam nadzieje wyczułaś ...a może nie...(???) gdyż przyznałaś, że jestes żoną Beduina a w następnym komentarzu, krótkim wpisem opisałaś zwyczaje Beduinów ( luzne podejscie do szkoły, medycyna naturalna)- dość egzotyczne dla mnie. Nastepne pytanie powinno być - jak Ty w tym wszystkim się znajdujesz?. Rodzą się nastepne pytania dlatego sądziłam, że wywiad to fajna sprawa. Mama Latify ma zacięcie dziennikarskie i szuka rozmówczyń. Czasem zagladam na blog Polki, która zamieszkała w Pakistanie. Jest nadal chrzescijanką, ale mieszka w dość niestabilnym politycznie miejscu. Po prostu ciekwe wydaja mi się powody dlaczego moje Rodaczki to robią-wybierają swiadome życie w tak rózniej obyczajowości.
Gosiu,
cyt "Mam troche wrazenie,ze kobiety, ktore wypowiadaja sie tu, te ktore przeszly na Islam- uwazaja sie za swiete(a nawet przescigaja sie w swietosci)."
Ja nie mam takiego wrazenia ale nie sposób nie zauważyć, iż bohaterki wywiadu przeprowadziły się do kraju, w którym obowiązuje szariat. Może dlatego aż tyle odniesień do religii.
Ariadna
Ariadno: ja mam takie wrazenie, dla mnie zmuszanie do wypelniania obowiazkow wierzacego(szariat), ktore sa jednoczesnie cudownym prawem to nie jest wlasciwa droga. Wymuszona moralnosc to jak modlitwa na silę, ale nie o to mi chodzilo. Mowie o ogole komentarzy, gdzie pisza kobiety, ktore przeszly na Islam... takie odnosze wrazenie.
po prostu ;)
Gosia
Gosiu....
a to już jest rozmowa o wartościach:). "Modlitwa na siłę, wymuszona moralność" - nie odważę się tego oceniać i o tym dyskutować:)
Ariadna
Cos z Europy - pozornie w temacie ( bądz pozornie nie w temacie :)
http://fronda.pl/news/czytaj/wyznania_miliardera_meza_1_zony_ojca_20_dzieci
Ariadna
Prześlij komentarz