©2008-2013 arabiasaudyjska.blogspot.com / Umm Latifa in Saudi Kingdom
ALL RIGHTS RESERVED / wszelkie prawa zastrzeżone
Kopiowanie i rozpowszechnianie artykułów, treści opublikowanych oraz zdjęć mego autorstwa bez mej zgody pisemnej zabronione.

Respect copy rights - they are protected.
Copying images, text published on the blog without a written permit from the author is forbidden, as well as removing name of the author and address of the blog from images published underneath. Do not commit cyber crime.


18 czerwca 2009

Saudyjka o małżeństwie z Amerykaninem

Poniższy wywiad A Saudi Woman Shares Her Story of Marriage to a Westerner, pojawił się na blogu American Bedu - Amerykanki, byłej dyplomatki, która wyszła za mąż za Saudyjczyka i przeniosła się do Rijadu. Once again, I would like to THANK YOU Carol for allowing me to translate your interview and share it with Polish readers.
[z ogromnym bólem zawiadamiam, iż Carol przegrała długą walkę z rakiem, i odeszła z tego świata.Rak również odebrał życie jej mężowi. Niech Bóg ma ich w swej opiece]. 


American Bedu: Chciałabym podziękować “M” za to, iż zgodziła się bym zadała jej kilka pytań i podzieliła się jej odpowiedziami z czytelnikami tego bloga. “M” jest Saudyjką, która mieszka w Stanach Zjednoczonych z jej amerykańskim mężem. 


American Bedu: Na początku, z jakiej części Arabii Saudyjskiej pochodzisz oraz ile czasu upłynęło odkąd opuściłaś Arabię?
"M": Pochodzę z Dżeddy, w regionie Hidżazu. Kiedy miałam 5 lat wyjechałam z Arabii, kiedy wróciłam miałam lat 18. Kiedy skończyłam 20 lat wróciłam do Stanów Zjednoczonych i od tego czasu nie byłam w Arabii.

 Wiem, że twój ojciec był saudyjskim dyplomatą. Jak wyglądało dzieciństwo córki saudyjskiego dyplomaty? Jakie miejsca odwiedziłaś, gdzie mieszałaś? 
Przede wszystkim, ciągle byliśmy w drodze. Mieszkaliśmy w Austrii i Pakistanie, gdzie się urodziłam. Mieliśmy zawsze bilety na podróże oraz dobre korzyści finansowe. Mogliśmy robić nieopodatkowane zakupy, ale szczerze, nigdy z tego przywileju nie korzystaliśmy. Płaciliśmy podatki za wszystko, tak jak inni. Choć, muszę dodać, że mój ojciec, niech spoczywa w pokoju, widział jak jego znajomi wykorzystywali karty upoważniające do takich zakupów przy... kupnie cheesburgerów, co przyprawiało go o mdłości!!! (śmiech) I oczywiście, chronił nas immunitet dyplomatyczny, aczkolwiek nigdy, niestety, nie miałam szansy nikogo zamordować i uciec, choć moje szanse były dość duże!!! (śmiech)


Jakie korzyści, jeśli w ogóle, uważasz przyniosło ci bycie córką dyplomaty? 





W rzeczy samej, niewiele... Nic poza koneksjami z saudyjskim rządem. Być może, bycie dyplomatą ma dobrą stronę dla tych, którzy z tego korzystają. Nasza rodzina, nie była z tych, które nadużywają i wykorzystują określone sytuacje. Wierz mi, znam wiele, które to robiły i robią.


 Czy twoje (pierwsze - przyp. tłum.) małżeństwo zostało zawarte w Arabii Saudyjskiej?
Tak, w Dżeddzie.


  Czy było zaaranżowane przez rodziny? Czy miałaś na to jakikolwiek wpływ? 
Tak, było zaaranżowane. Jeśli chodzi o moje zdanie, szczerze – i mogę to teraz powiedzieć – wywierano na mnie tak dużą presję, że nie mogłam powiedzieć nie. W pewnym sensie, nie miałam innego wyjścia.


  Kiedy się rozwiodłaś, mogłaś liczyć na wsparcie rodziców i rodziny? Czy próbowano przekonać się do pozostania w nieudanym małżeństwie tylko po to, by uniknąć “piętna” rozwodu w Arabii? 
Moi rodzice, jak również niektórzy krewni z mojej rozległej rodziny byli mi wsparciem. Mówię niektórzy, ponieważ moim pierwszym mężem był brat żony mego wuja. Oczywiście, kiedy poprosiłam o rozwód, nie poszło zbyt dobrze z moim wujkiem ani jego żoną, ale wówczas nie przejmowałam się tym, jak oni się czuli. Moja teściowa ZAWSZE starała się mnie przekonać do pozostania z moim byłym pierwszym mężem, dania mu szansy. Zawsze mówiła, że jako rozwódce będzie mi trudno znaleźć męża a zwłaszcza takiego, który będzie dobry dla moich dzieci Zaprowadziła mnie do paru kobiet, które jakoby miały problemy w ich małżeństwach, ale mimo to, nie rozwiodły się dla „ dobra” dzieci. Widzisz, musisz zrozumieć, że chociaż rozwody w Arabii Saudyjskiej są bardzo liczne, ciągle uznawane są za “tabu” i nie są w pełni akceptowane. W rzeczy samej, wiele kobiet zostaje w nieudanych małżeństwach tylko po to, by uniknąć drwin i „piętna” okresu rozwodu. Wiele użyje wymówki „dzieci”, ale w rzeczywistości bardziej chodzi o to, w jaki sposób społeczeństwo traktuje rozwódki. Mój ojciec był bardzo pomocy, zapłacił nawet łapówkę w wysokości $10,000 sędziemu – zgodnie z wymogiem tego ostatniego – gdyby to on miał mi udzielić rozwodu. W Arabii, kiedy kobieta prosi o rozwód, zwykle proces jego uzyskiwania trwa dość długo i zwykle nie jest na korzyść kobiety. Jeśli chodzi o mnie, jeden dzień i było po wszystkim. Ale tylko dzięki łapówce, niczemu innemu. Niestety, łapówkarstwo nadal ma miejsce w Arabii.


  Gdzie poznałaś twojego amerykańskiego męża? Jak zareagowała rodzina na wieści o twoim ożenku z nie-Saudyjczykiem? 
Spotkałam mojego męża tutaj w USA, przez internetową stronę Muslim Matrimonial. Mój ojciec nie żył, więc martwiłam się tylko o mamę. Co ciekawe, pokochała go od razu kiedy się pojawił. Tak naprawdę, pojawiło się przed nim kilku arabskich kandydatów i żaden z nich nie spodobał się mojej mamie. To śmieszne, na trzy tygodnie zanim poznałam mego męża, rozmawiałam z mamą o tym, jak nie mam szczęścia w znalezieniu dobrego męża, kogoś kto będzie dobry nie tylko dla mnie ale i dla moich dzieci. To ona zasugerowała, że najlepszym mężczyzną dla mnie będzie Amerykanin, ze względu na mój charakter i mentalność. Słysząc to, roześmiałam się, ponieważ sama nigdy o tym nie myślałam, nawet na myśli mi to nie przyszło! Trzy tygodnie później, sprawdziłam moja skrzynkę pocztową i znalazłam email od mężczyzny, który stał się moim mężem.


  A jak zareagowała jego rodzina? Czy zaakceptowali cię? Czy zaskoczyły ich wieści o tym, że żoną ich syna będzie Saudyjka? 
Tak naprawdę nic nie było w stanie zaskoczyć rodziny mego męża. Od małego zawsze stawiał na swoim bez względu na to, co myśleli inni. Przyjęli mnie dobrze, choć z pewnością nie mieli wiele do czynienia z muzułmankami, a tym bardziej z Saudyjkami. Moje relacje z jego matką są dość dobre, widujemy się regularnie choć pozostała część jego rodziny jest w Arizonie. W rzeczy samej, wpadnie do nas we wrześniu i czekamy na tę wizytę.


  Czym urzekł cię twój maż - nie tylko nie-Saudyjczyk, ale - Amerykanin? Czy zanim spotkałaś i poznałaś twojego męża, myślałaś, że któregoś dnia wyjdziesz za mąż za Amerykanina? 
Jeśli mam być szczera, tak jak powiedziałam, nigdy nie przyszło mi na myśl, że wyjdę za mąż za Amerykanina ze względu na religię. Kiedy spotkałam mego męża, to było bardzo proste. Nie było „znaków ostrzegawczych”. Nigdy nie martwiłam się, co mam powiedzieć lub jak coś powiedzieć, czy co może pomyśleć, jeśli rozpocznę na jakiś temat rozmowę. Rozmawialiśmy i rozmawialiśmy, i nigdy nie było chwil ciszy ani nie czuliśmy się niezręcznie. Jeśli chodzi o mnie, kolor skóry czy pochodzenie nie miały znaczenia. Był dobrym muzułmańskim dżentelmenem, i tylko to miało dla mnie znaczenie. To, co szczególnie pamiętam, to chwila kiedy wspomniałam, że mam dzieci. Odpowiedział: „Co z tego?”, co było bardzo dziwne. Dla wielu mężczyzn z Bliskiego Wschodu, rozwódka jest problemem. A co dopiero rozwódka z dziećmi! Bagaż, który zerwie każdą umowę (śmiech).


  Gdzie się pobraliście? Czy wesele odbyło się w tradycyjnym saudyjskim stylu? Czy możesz nam powiedzieć, jak wyglądało? 
Nasze wesele zorganizowaliśmy w znanym miejscowym hotelu. Nie było to wesele tradycyjnie saudyjskie. Było to wesele bardzo ciekawe, mieszanka wschodu z zachodem i tego, co pomiędzy. Obejmowało różne środowiska, byli tu chrześcijanie, muzułmanie, żydzi. Myślę, że było to bardziej islamskie wesele, niż tradycyjne – charakterystyczne dla danej kultury. Nie było na nim alkoholu ani wieprzowiny. Goście byli tego świadomi, ponieważ znali nasze korzenie. Tego dnia, szejch wygłosił piękną mowę. Do dziś dnia zaproszeni goście ją wspominają. Był bardzo elokwentny i umiał wyjaśnić rzeczy związane ze ślubem islamskim tym, którzy nie mieli o tym żadnego pojęcia. Kiedy szejch skończył i nas opuścił, zaczęła grać muzyka i podano kolację. Pamiętam, że wiele osób rozbiło zdjęcia. Oczywiście kroiliśmy tort weselny i jedliśmy również! (śmiech) To było wesołe i szczęśliwe wydarzenie nie tylko dla nas, lecz i dla każdego z gości. Wesele trwało około pięciu godzin. Żałuję tylko jednej rzeczy, że nie nakręciliśmy filmu z wesela ani nikt inny o tym nie pomyślał. Mamy mnóstwo zdjęć i tyle. Może będziemy świętować dziesięciolecie naszego małżeństwa i wówczas uda się nam to sfilmować.... kto wie?:)


  Czym różni się twój mąż od Saudyjskiego mężczyzny i czy znajdujesz w nim jakieś podobieństwa?
Jeśli chodzi o różnice, jest ich WIELE. Jeśli chodzi o podobieństwa, nie jestem pewna czy są jakiekolwiek. Jako Amerykanin, nie obawia się tego, że mam własne przemyślenia i opinie, i wygłaszam je na głos. Docenia, że jestem sobą i woli, bym była asertywna. Jeśli chodzi o nasze relacje małżeńskie, jesteśmy równymi partnerami. To nie jest ulica jednokierunkowa! Wspaniale się dogadujemy i to od początku jest podstawą naszego małżeństwa. Jedna rzecz, jaką chciałabym wyjaśnić – mój mąż jest muzułmaninem. Choć jest Amerykaninem, prowadzi życie wypełniając jego obowiązki jako muzułmanin. Nie nadgryzły go aspekty tradycji czy kultury, co ma miejsce w przypadku Saudyjczyków. Na przykład, w domu zmieni pieluchy, ugotuje, sprzątnie – robi to, co kobieta. Kiery wraca do domu, i widzi, że jestem zmęczona i nic nie ugotowałam, idzie i kupuje coś do jedzenia. Pamięta o urodzinach, rocznicach i ważnych datach. Kiedy wychodzimy z domu, trzyma mnie za rękę, i zawsze mi mówi jak bardzo mnie kocha i jak bardzo mnie ceni. Myślę, że te rzeczy DUŻO znaczą w małżeństwie. Inny przykład, w Arabii dom jest własnością mężczyzny, i kiedy ma miejsce rozwód, kobietę się niego wyrzuca. Wg islamu, dom jest kobiety i w przypadku rozwodu, mężczyzna powinien się wyprowadzić, a kobieta w nim zostać. Planujemy wkrótce mieć własny dom, in sza’ Allah (jak Bóg da) i w akcie własności widnieć będzie moje imię i imię mego męża. W rzeczy samej, jego praca wymaga ubezpieczania na życie, i w polisie mój mąż zapisał mnie jako beneficjentkę (póki co nie rozważam jego zabójstwa (śmiech)) Wygląda na to, że priorytetem amerykańskiego męża jest jego żona. Saudyjskiego – wszystko inne, a żona na końcu. Oczywiście, to jest moja opinia i bazuje na tym, czego doświadczyłam w swoim życiu, mając do czynienia z Saudyjczykami. Kolejny przykład różnic – kiedy wyszłam za mego męża, oczywiście miałam dzieci, i on o tym wiedział. Ale pamiętać należy, że mieszane rodziny są zawsze trudne. To jest dobrze znany fakt. Statystki wskazują, że procent rozwodów wśród takich rodzin jest bardzo wysoki. Mój syn sprawiał wiele problemów i mój mąż wiele przez niego przeszedł. Sprawiał mi kłopoty zanim poznałam mego męża i nie zmieniło się to po naszym ślubie. Gdybym wyszła za mąż za Saudyjczyka, już abstrahując od tego, że sam fakt posiadania dzieci jest problemem, zostawiłby mnie dawno temu i dał papier rozwodowy. A mój mąż – chciał zostać ze mną i wiele pracy włożył w rozwiązywanie problemów. Wszyscy, całą rodziną chodziliśmy na sesje do psychologa i nadal to robimy by rosnąć i przetrwać. Nie sądzę, by Saudyjczyk chciał podjąć się tak ciężkej, pracy, a małżeństwo wymaga wiele ciężkiej pracy, by je utrzymać. Jeśli miałabym podsumować, Saudyjczyk troszczy się o swoją rodzinę i czyni to dobrze, ale to jest tak, jak opiekun bez emocji. Zaś Amerykanin opiekuje się rodziną jak również uczestniczy w jej życiu emocjonalnym.


  Czy znasz wiele Saudyjek, które wyszły za cudzoziemców mężczyzn z Zachodu? Jeśli tak, ilu mężów jest lub nie jest muzułmanami? 
Znamy cztery Saudyjki, które wyszły za cudzoziemców. Mąż jednej z nich nie jest muzułmaninem, tak się składa że jest Żydem. Ta kobieta nie była religijna przez ślubem i jest bardzo ściśle związana z sceną artystyczną, tutaj w Stanach.


  Czy ty i twój przyszły mąż próbowaliście otrzymać zgodę na małżeństwo od rządu saudyjskiego przed ślubem? Jeśli nie, dlaczego? 
Nie udało się nam jeszcze tego sfinalizować, jest to bardzo bolący punkt dla nas. Arabia Saudyjska powinna być krajem islamskim, a jednak jeśli chodzi o to (małżeństwa) ustanawia swoje własne prawa i przepisy. W obliczu Boga jesteśmy małżeństwem, czy to nie powinno wystarczyć dla Ziemi Dwóch Świętych Meczetów? Być może pewnego dnia to się zmieni, ale w chwili obecnej, nie wiem, po co tyle zachodu, jeśli dwoje ludzi pobiera się zgodnie z islamem... To, co pogarsza sprawę, to wymóg, który ma niby chronić kobiety, rzeczywistości ma chronić plemienne pieniądze i honor. Mój mąż nie chce mieszkać w Arabii i ja też nie chcę. Chcemy jedynie aby uznano nasze małżeństwo i żebyśmy jako rodzina mogli odwiedzić moją część rodziny i odprawić nasze religijne obowiązki, odbyć pielgrzymki hadżdż i umra. Tylko tyle!!!


  Czy ty i twój amerykański mąż napotkaliście jakieś różnice kulturowe? Jeśli tak, jakie i w jaki sposób z nimi sobie daliście radę? 
Między nami tak naprawdę nie ma żadnych większych problemów. Większość z nich znajdujemy poza naszą rodziną. Choć wychowałam się na Zachodzie przez większą część mego życia, kultura nie była dla mnie istotna, ale islam jest. To samo tyczy się mego męża. Urodził się za granicą i przez większą część życia podróżował dookoła świata, żył w różnych krajach, przystosowywał się i postrzegał islam, a nie konkretną kulturę – za światełko w tunelu. Mnie nigdy nie interesowały kulturowe aspekty Arabii. Niestety, wiele z tego co ma miejsce, opiera się na kulturze a nie na religii. To co najbardziej mnie martwi, jest kiedy na coś wskazujesz, odpowiedź brzmi: religia mówi to i to, choć tak naprawdę nie ma to nic wspólnego z islamem.


  Jakiej rady udzieliłabyś Saudyjce, która rozważa zawarcie małżeństwa z cudzoziemcem? Co powinna wiedzieć? 
Nie jestem pewna, czy doradzałabym takie małżeństwo Saudyjce, która wychowała się tylko i wyłącznie w Arabii. Myślę, że jedynym sposobem na to, aby taki związek się powiódł, jest doświadczenie obu stron z różnymi kulturami, otwartość na zmiany i zdolności przystosowawcze. Oboje muszą mieć coś wspólnego, i nic nie jest lepsze od islamu. Religia, według mnie, może być wspaniałym polem łączącym dwoje ludzi nawet jeśli pochodzą z różnych kultur. Uważam też, że bardzo ważnym jest, jeśli kobieta szuka męża muzułmanina (z Zachodu), aby był to muzułmanin od wielu lat. Przynajmniej dwóch czy trzech, chyba że chce wyjść za mąż za kogoś kogo musiałaby uczyć. Po prostu jest to wielkie ułatwienie jeśli mężczyzna posiada wiedzę o swojej religii. Pierwsze pytanie jakie zadałam memu mężowi brzmiało: „Kiedy nawróciłeś się na islam?”. Do dziś dnia żartuję, że jeśli odpowiedziałby „7 miesięcy lub rok temu”, prawdopodobnie odpowiedziałabym „Powodzenia w poszukiwaniach” (śmiech). Ale taka jest prawda! Znów, to jest jedynie moja opinia i naprawdę dotyczy tego, co jest ważne dla osoby w takiej sytuacji. Każdy ma inne priorytytey. Nawet jeśli jest to moja przyjaciółka, doradziłabym jej a ona może tę radę przyjąć lub nie. Inna ważna rzecz, to umiejętność komunikowania się. Saudyjka rozważająca małżeństwo z cudzoziemcem powinna znać bardzo dobrze angielski. Myślę, że to byłoby ogromnie trudne – być z kimś i nie rozumieć jego języka.


  A jeśli chodzi o mężczyznę z Zachodu, który chce wziąć za żonę Saudyjkę? Na jakie zmiany czy kompromisy powinien się przygotować? Czy mogłabyś podpowiedzieć, w jaki sposób może zdobyć akceptację saudyjskiej rodziny? 
Każdy związek między-kulturowy wymaga wielu kompromisów i zmian, przystosowań. Osoba, która angażuje się w taki związek, nie może być sztywno przywiązana do wszystkiego w swojej kulturze, ponieważ rzeczy mogą się zmienić i zmianie ulegną. Jedzenie może być problemem, lepiej aby był otwarty na nowe smaki i zmianę nawet „starych” nawyków na styl „saudyjski”. Mój mąż po dziś dzień jęczy nad moim bliskowschodnim sosem do spaghetti. Porządek i czystość to kolejna kwestia. Nasz, Saudyjski stopień czystości, jest ociupinę surowszy niż przeciętny zachodni. Choć mój mąż zaznacza, że to dotyczy domu i higieny osobistej. Zawsze narzeka jak brudny jest Bliski Wschód poza prywatnymi posesjami. Higiena osobista bazuje na islamskiej etykiecie, jeśli mężczyzna jest muzułmaninem, na pewno pewne rzeczy wprowadził już w życie lub przynajmniej będzie chciał je zmienić by pogłębić swoją religię. Saudyjska rodzina to może być trudny orzech do rozgryzienia. Jest tak rozległa, liczy wiele osób, każda z nich jest inna, ma inny charakter. Musi zrozumieć, że znajdą się ludzie w rodzinie, którzy nigdy go nie polubią ani nie zaakceptują. To bardziej dotyczy tego, skąd pochodzi niż tego, jaki jest, ale musi być w stanie sobie z tym poradzić. W przeciwnym razie, dobrym początkiem jest dobre traktowanie ich córki i starania nauczenia się arabskiego – tym zjedna sobie wielu członków rodziny.

  W skali od 1 do 10, jak oceniasz szanse powodzenia małżeństwa saudyjsko-zachodniego i, proszę, wyjaśnij dlaczego. 
Każda odpowiedź będzie subiektywna. Wszystko zależy. Jeśli Saudyjka wychowała się tylko w Arabii i nigdy nie podróżowała czy mieszkała za granicą, dałabym takiemu małżeństwu małe szanse, może 2-3. Muszą być pewne wspólne kulturalne punkty odniesienia. Jeśli podróżowała i mieszkała za granicą, może 5 lub 6. Jeśli oboje mieszkali za granicą i podróżowali, szanse rosną, może 8-9. Wiele kobiet może być związanych z Saudyjczykami studiującymi w Stanach.

  Wiele z nich może nie być świadomych wielu barier, które albo zabraniają lub utrudniają jeśli nie uniemożliwiają dłuższy związek. Jakiej rady udzieliłabyś takim kobietom? Czy powinny się angażować? Czy sądzisz, iż taki związek ma szanse przetrwania? 
Większość takich związków, przynajmniej z punktu widzenia Saudyjczyka, będzie związkami z wyrachowania. Robi otwarcie coś, czego nie może w Arabii i z pewnością musiałby być ukrywane. Parafrazując zachodnie powiedzenie, „to co dzieje się za granicą, zostaje za granicą”. Wielu Saudyjczyków żyjąc i studiując za granicą zażywa narkotyki, pije alkohol i wiąże się z kobietami, a po powrocie do domu z łatwością odgrywa rolę surowego konserwatywnego muzułmanina. Większość rodzin saudyjskich nie zaakceptuje takiego małżeństwa, zwłaszcza iż jasnym będzie dla wszystkich, że małżeństwo takie było na początku “haram” (zabronione wg islamu) Cudzoziemka musi zrozumieć, że szanse, że taki związek zakończy się małżeństwem są bardzo nikłe. Również musi zdać sobie sprawę, że jeśli mężczyzna zdecyduje się przeprowadzić do Arabii, co większość robi, zasady funkcjonowania ich związku, wielce prawdopodobnie, zmienią się drastycznie. Gdyby chodziło tu o moją przyjaciółkę, poradziłabym jej, że najlepszym sposobem na ochronę jej i interesów jej przyszłych dzieci jest wymóg pozostania w Stanach Zjednoczonych. Jeśli ją kocha, zrobi to. To bardzo dużo – prosić kobietę, która wychowywana była przez całe życie jako osoba wolna o zmianę w kontrolowaną pomoc domową, która ma niewiele lub zero praw lub prawie że żadnych opcji dla siebie czy dzieci, jeśli związek skończy się rozwodem.


  Podsumowując, czy chciałabyś coś jeszcze dodać? 
Chciałabym zaznaczyć, iż nie każdy Saudyjczyk jest złym mężczyzną i nie każda Saudyjka - złą kobietą. Ci jednak, z którymi miałam do czynienia byli niestety potworni. Między nimi mój były mąż i inni członkowie rodziny, i to jest strasznie żałosne. Ale, zawsze i wszędzie znajdziemy i dobro i zło. Tak naprawdę zależy to od nas samych, od każdej istoty ludzkiej. Niestety, niektóre stereotypy i uogólnienia są prawdziwe. Ale wciąż, nie możemy oceniać całego kraju w oparciu o zachowania kilku osób. W życiu ważnym jest posiadanie otwartego umysłu. Aczkolwiek, jest to bardzo trudne, zwłaszcza biorąc pod uwagę zamieszanie, o jakim słyszymy i jakie obserwujemy w czasach nam współczesnych. Mimo to, pamiętajmy, że dobro istnieje. Dziękuję Ci, American Bedu za przeprowadzenie ze mną wywiadu. Sprawiło mi to wielką frajdę!

  American Bedu: Ponownie, bardzo Ci, „M”, dziękuję za czas poświęcony na przygotowanie odpowiedzi na powyższe pytania. Życzę tobie, twojemu mężowi i rodzinie wszystkiego najlepszego. 

Powiązane na blogu: małżeństwo Saudyjki z cudzoziemcem

24 komentarze:

Daniel pisze...

Dobrze wiedzieć, że mężczyzna z Zachodu może mieć żonę z Arabii Saudyjskiej... Dotychczas słyszałem tylko o związkach zachodnich kobiet z Saudyjczykami :)
Dziękuję Umm Latifo za bardzo interesujący artykuł. Oby było takich jak najwięcej.
Pozdrawiam serdecznie

Anonimowy pisze...

Bardzo ciekawy wywiad, a to że go umieściłaś na swoim blogu, świadczy o obiektywiźmie. Interesuje mnie Twoje zdanie na temat opini zamieszczonych w wywiadzie. Czy stwierdzenie, że kobieta wolna po slubie z Saudyjczykiem zmienia się w "kontrolowaną pomoc domową" nie jest zbyt dużym uogólnieniem?. A może tak jest rzeczywiście. Roma

Ps. Gratuluję bloga.

Unknown pisze...

Bardzo ciekawy wywiad!Porzadnie dostalo sie tu spoleczenstwu saudyjskiemu..smutne, ze takie bywa.
Nie zgodze sie ze stwierdzeniem autorki, ze jesli ktos krotko jest muzulmaninem malo wie o islamie...sa osoby nawracajace sie po miesiacu znajomosci danej religii, jak i takie, ktore studiuja religie latami zanim sie nawroca.
I jeszcze to mnie zaciekawilo- wg tego co mowi ta pani, w islamie mezczyzna po rozwodzie opuszcza dom, a kobieta w nim zostaje i jest on jej wlasnoscia. Szczerze mowiac nigdy o czyms takim nie slyszalam wiec jakos w to powatpiewam, chyba ze dom stanowil podarunek dla kobiety lub czesc jej mahru...Czy istnieje jakis dowod na to, ze dom mialby nalezec do kobiety po rozwodzie?

UMM LATIFA (in Saudi Kingdom) pisze...

@ p. Daniel: Zgadzam sie - wywiad interesujący bardzo, jak wiele z wywiadów American Bedu. To jej należą się podziękowania :). I oczwiście, że może pan z Zachodu znaleźć sobie Saudyjską żonę (na blogu: http://arabiasaudyjska.blogspot.com/2008/07/wychodzc-za-m-za-cudzoziemca-punkt.html) wszystko jest możliwe, aczkolwiek nie jest to takie "proste". Polecam też lekturę historii cudzoziemca, który od 7 lat stara się o rękę Saudyjki, a ojciec dziewczyny na małżeństwo zgody nie wyraża.
http://taraummomar.blogspot.com/2009/06/saudi-father-repeatedly-rejects-non.html

Jolanta pisze...

smutne

UMM LATIFA (in Saudi Kingdom) pisze...

@ Roma: Tak na wstępie :), warto pamiętąc, że "M" tak naprawdę w Arabii nie pomieszkała. Wyjechała mając lat 5, potem 18 - wróciła, wyjechała - 20. Czyli w sumie 2 lata świadomego pomieszkiwania (krócej niż ja ;). Pamiętajmy też, że każda z nas jest inna ;), każda z muzułmanek jest inna, Saudyjki różnią się od siebie. Świat postrzegamy przez pryzmat naszych doświadczeń życiowych, relacji...
Odnośnie "kontolowanej kury domowej" - dla kobiety wychowanej na Zachodzie, a zwłaszcza takiej, która nie jest muzułmanką, może tak to wyglądać. System prawny w Arabii daje mężczyźnie (ojcu, mężowi) praktycznie maksymalną kontrolę nad życiem córek, żon, i jeśli trafi się ojciec "surowy" lub mąż "nieinteligenty emocjonalnie" kobieta może mieć "nie za fajnie". Oczywiście, nie każda kobieta po wyjściu za mąż staje się "ubezwłasnowolnioną" kukiełką. Świadczą o tym artykuły o Saudyjkach, świadczy o tym ba = osoba samej American Bedu, która wywiad przeprowadziła. Co do kury domowej - zależy jak się ten termin interpretuje - ja nie widzę w tym nic uwłaczającego ;). Kokokokoko :).

UMM LATIFA (in Saudi Kingdom) pisze...

@ Ayoub: Zgodzę się, czasami muzułmanie od urodzienia, nie znają zasad islamu tak, jak "nawróceni od roku" :). To nie jest reguła.
Co do praw przysługujących rozwódce wg islamu:
http://sites.google.com/site/bankfatw/Home/rozwiazanie-malzenstwa/prawa-rozwodki-przyslugujace-jej-od-bylego-meza?pli=1
W Arabii, zgodnie z islamem, w większości przypadków, dom zapisany jest na męża, albowiem to on dom kupuje. Są przypadki, kiedy kupuje i zapisuje na żonę. Kobieta może też zaznaczyć, w umowie małżeńskiej, że dom, mieszkanie zostanie na nią zapisane, lub jej przekazane w przypadku rozwodu. Jeśli kupuje dom żona, stanowi on tylko i wyłącznie jej własność i w przypadku rozwodu, mąż nie może domagać się od drugiej strony "połowy wartości" mienia "małżeńskiego". Podobnie, jeśli żona kupi sobie dom podczas trwania małżeństwa, stanowi on jej wyłączną własność (a nie wspólną własność małżeńską). W przypadku rozwodu, te kobiety, które własnego domu nie mają, wracają do domów rodzinnych. A zatem, można i tak i tak. Rozwiązanie przyjęte przez "M" z jej Amerykańskim mężem (akt własności domu na męża i żonę) jest możliwy do zrealizowania również w Arabii.

Anonimowy pisze...

Oj, coraz częściej chciałabym być "kurą domową" tylko zdecydowanie nie " kontrolowaną". No ale przecież trzeba myśleć o przyszłości.
Trochę odbiegnę od tematu, ale tez dotyczy małzeństwa. Co w przypadku, gdy zywiciel rodziny - mąż umrze. Kto wtedy utrzymuje wdowę i dzieci. Są w AS jakieś renty, pomoc społeczna?
Myslę, że Arabce pomoże rodzina, wyswata nawet jako drugą zonę. Ale co z kobietami, które nie posiadają obywatelstwa a syn malutki i nie może być opiekunem. Sutuacja ekstermalna, ale przecież może się wydażyć ( oby nie)
Roma

UMM LATIFA (in Saudi Kingdom) pisze...

@ Roma: Kiedy mąż umrze, są w Arabii renty, pomoc społeczna - tak, ale tak jak na całym świecie - trzeba spełnić okreslone warunki. Saudyjki mogą liczyć na swoje rodziny, ale i dzisiaj często one zmuszane są przez realia by podjąć pracę. Z zamązpójściem ponownym też róznie bywa (dzieci są jednak bagażem)...Co do cudzoziemek, jeśli nie mogą liczyć na rodzine męża: opcje: znaleźć pracę, ubiegać się o obywatelstwo (sytuacja po śmierci męża jest inna niż np. po rozwodzie), wyjechać z Arabii... Generalnie nie za fajnie z ta opieką państwa islamskiego nad kobietą. Tutaj się Arabia nie może jeszcze popisać...

Anonimowy pisze...

Czytałam cały Twój blog, ale albo przeoczyłam, albo nic nie znalazłam o obowiązku dawania jałmużny przez muzułmanów. Nic nie wiem w jakiej formie się ona odbywa, ale na prosty rozum w tak bogatym kraju jak Arabia Saudyjska, wdowy i sieroty nie powinny martwić się o byt biorać pod uwagę ową jałmużnę. To kto z niej korzysta?
Nie twierdę, że rozwódki z dziećmi powinny dostawać zawsze opiekę państwa, bo to reguluje islam a ponadto mogłoby doprowadzić do wypaczeń.
Dziwny teń świat.
Roma

PS. Popraw proszę w moim poprzednim poście błąd ortograficzny - powinno być wydarzyć . Wstyd mi, ale to wszystko przez te programy komputerowe które same poprawiają błędy i człowiek oduczył się myslenia.

UMM LATIFA (in Saudi Kingdom) pisze...

@ ROMA: obowiązek dawani jałmużny, oczywiście. Postaram się o tym, jak to w Arabii wygląda napisać na blogu więcej :). A na szybko: znam Saudyjczyków, którzy przekazują jałmużnę na rzecz właśnie kobiet w trudnej sytuacji, wdów, rozwódek z dziećmi. Co nie oznacza, że jałmużna do każdej potrzebującej dotrze. Są osoby, w trudnej sytuacji, o których np. nie wiesz, prawda? Teoretycznie w kraju takim jak Arabia nie powinno być osób ubogich. Niestety, ale są i to nie tylko nielegalni emigranci.
ps. przepraszam Romo, ale nie mogę poprawić, edytowanie komentarzy nie jest możliwe. Nie przejmuj się, robienie literówek w biegu jest przypadłością wielu osób ;). W tym i moją.

Unknown pisze...

No wlasnie Umm Latifo, zatem mozna stwierdzic, ze w islamie wcale dom meza nie przysluguje sie jego zonie po rozwodzie.Mi nie chodzi o to, ze zona go kupila, czy zostal jej dany, tylko jak najczesciej to bywa-zona po slubie zamieszkuje z mezem w jego domu.Zadne prawo w islamie wcale nie gwarantuje jej, ze po rozwodzie dom meza jej sie bedzie nalezal, a mezczyzna niech sobie szuka innego...wrecz na odwrot.Dlatego tez moznaby wysunac wniosek, ze ta pani z artykulu chyba tak super dobrze jednak swojej religii nie zna ;) wiec nie ma co wyskakiwac z tym uczeniem mezow konwertytow przez Saudyjki...bardzo mozliwe, ze czesto byloby na odwrot;)

Mam pytanie odnosnie czystosci w domach saudujskich...czy rzeczywiscie kryterium czystosci jest tak wysokie? wyzsze np.niz w Polsce? zawierze temu doswiadczeniu i temu co moglas tam sama zaobserwowac ;)
Pozdrawiam Cie goraco!
Jennet zalogowana jako Ayoub (a wlasciwie to zalogowany moj maz;)

Unknown pisze...

Aha, widze, ze zmienilas zdjecie przy profilu? czy aktualne to portret mamy wykonany przez coreczke? ;) kim by nie byl autor rysunku, ma talent :P

UMM LATIFA (in Saudi Kingdom) pisze...

Droga Jannet :), oczywiście to jest portret mój ręką Latify naszkicowany. Jest ich jeszcze kilka, więc będą zmieniane :).
Nie chciałam urazić cię wyjaśnieniami dot. prawa islamskiego :), bloga czyta wiele osób, które nie znają ani islamu ani Arabii, stąd zawsze staram się trochę rozwijać temat (czasami się zagalopuję i z tłumaczeń wychodzi wykład ;). Odnośnie czystości w domach saudyjskich, nie odwiedziłam ich wielu, jednak w tych, w których byłam zawsze było bardzo czysto. Ale - wydaje mi się, że my Polki mamy większego fioła na punkcie czystości i jesteśmy bardziej pracowite :) niż Saudyjki. Te zazwyczaj przyzwyczajone są do tego, że ktoś za nie posprząta i jeśli chodzi o pracowitość, to przeciętna Polka bije przeciętną Saudyjkę na głów - dziesięć! Natomiast jeśli chodzi o higienę osobistą, zdecydowanie - przeciętna Saudyjka bije przeciętną Polkę na 2 głowy (zaznaczam: piszę o przeciętnej Polce), zaś przeciętny Saudyjczyk przeciętnego Polaka na 5. Ja sądzę, że tutaj nie wynika to stricte z zasd islamu, ale raczej - z bardzo surowo przestrzeganej, jak również "dobrze" rozumianej zasady: jak cię widzą tak cię piszą... Takie to są moje obserwacje... :)
Pozdrawiam gorąco również. Inaczej z 43 stopniowego Rijadu nie da rady ;)

Anonimowy pisze...

U was 43 a w Polsce 15 i ciągle leje. Ale sprawiedliwośc. No ale Wy macie piękną pogodę a my soczystą zieleń.
To też ciekawy temat do opisania, jak można przezyć w takiej temperaturze i jak się do tego przyzwyczaiłaś - o ile można przywyknąć.
Miasta w dzień chyba są wymarłe, a klimatyzacja chodzi non stop.
Roma

UMM LATIFA (in Saudi Kingdom) pisze...

Piękna pogoda, skądże, nic bardziej mylnego. Pogoda jest koszmarna. Dzis nad Rijadem byla dziwna "mgła" (?)...A o pogodzie - świetna podpowiedź! Napiszę! :)
bez klimatyzacji - jest bardzo... GORĄCO ;)

Unknown pisze...

Urazic?no co ty :) tutaj mozna tylko docenic twoj wysilek eksplikacyjny i wklad pracy nad komentarzem :)
Corcia ma niewatpliwy talent! co prawda glowa mamy w niqabie na zdjeciu przypomina troche paszcze dinozaura o czarnych wielkich slepiach hehe, ale z jakim wdziekiem naszkicowana ta paszcza :) Juz jestem ciekawa innych dziel sztuki twojej corci, na pewno sa rownie oryginalne jak te...moglabys otworzyc galerie sztuki z takimi cackami :)

Thio pisze...

swietny wywiad :) choc mysle ze tak kobieta nie reprezentuje przecietnej saudyjki jako ze wiekszosc zycia spedzila poza KSA, a mimo wszystko bardzo przesiaka sie kultura otoczenia.
chyba odwiedze w koncu american bedu bloga skoro tam sa takie ciekawe rzeczy :)
Co do czystosci to domy w ktorych bylam rzeczywiscie sa czyste (przy duzej pomocy sluzby) ale ulice czy plaze to wysypisko smieci o pustyni przy autostradzie nie wspomne
Ps portret bardzo ladny hehehe :)

UMM LATIFA (in Saudi Kingdom) pisze...

Jesli chodzi o Rijad, jest tu b. czysto - ale dzieki duzemu nakladowi pracy sluzb sprzatajacych. Niestety, wielu Saudyjczykow czy przyjezdnych (Arabow, Pakistanczykow, Afganczykow) nie dba o czystosc poza domem.

maga-mara pisze...

Umm Latifo, dziekuje, przeczytalam z wielkim zainteresowaniem.
A Ty jako Polka, ktora poslubila mezczyzne z Arabii, czujesz, ze sa miedzy Wami jakies roznice kulturowe?
Pozdrawiam serdecznie

UMM LATIFA (in Saudi Kingdom) pisze...

Mega-Maro, musiałam się dobrze zastanowić. Ja nie czuję ;), różnimy się pewnie, jak to kobieta i mężczyzna... Ale kwestie kultury, tradycji nas nie dzielą, raczej różnice osobowości i charakteru - czasami dają się w znaki - obu stronom ;).

Umm Omar pisze...

Witaj Umm Latifa, mój post będzie na temat pokonywania różnic kulturowych (z woli obu stron) czyli pierwszym spotkaniu z moją arabską teściową. Przez kilkanaście lat małżeństwa z Syryjczykiem nie dałam się namówić na wspólny wyjazd do jego rodziny. Pewnie dlatego, że dwaj starsi bracia męża, którzy odwiedzili nas w Polsce, traktowali mnie jak morowe powietrze w moim własnym domu. Wymusiłam obietnicę, że w razie niesprzyjającej atmosfery przeniesiemy się do hotelu i w końcu pojechałam. Mąż poradził mi, żebym przez jakiś czas nie mówiła po arabsku, to zorientuję się kto w rodzinie wróg, a kto przyjaciel. Po trzech dniach powitań i wspólnych biesiad teściowa zaprosiła mnie do siebie. "Chodź, wiem, że wszystko rozumiesz i umiesz mówić, porozmawiaj ze mną PROSZĘ". Przegadałyśmy kilka godzin i tak codziennie, do końca naszego pobytu. Rozmawiałyśmy o życiu, tradycjach, religii, nieudanych małżeństwach, gotowaniu, mojej pracy, uprawianiu sportów, o wyczynach mojego męża z czasów młodości... Polubiła mnie. Serdeczna, mądra Starsza Pani, o wielkim sercu - od tego czasu moja arabska Mama.

UMM LATIFA (in Saudi Kingdom) pisze...

Salam alaykum, cieszę się, że masz mądrą i dobrą teściową; mi się alhamdulilaah też udało ;). Dziękuję za podzielenie się Twoją historią!

rudzin pisze...

"...prosić kobietę, która wychowana była przez całe życie jako osoba wolna o zmianę w kontrolowaną pomoc domową, która ma niewiele lub prawie że żadnych opcji dla siebie czy dzieci..."
te słowa to jakby esencja, istota kraju w którym mieszkasz, a napisała to osoba z "wewnątrz" i muzułmanka. Ty widzidz to całkowicie odmiennie. Jestem ciekaw kiedy ci spadną łuski z oczu.

"Nie wierz w czyjeś zdanie, ani go nie przyjmuj, dopóki nie przekonasz się, że jest w pełni słuszne. Postępując inaczej wyrządzasz sobie krzywdę i daleki będziesz od poznania prawdy. Traktuj ludzi z czystym sercem, bez uprzedzeń, jak ktoś, kto chce zrozumieć i słuchać, by powiększyć swoją wiedzę, i przyjąć jeśli jest słuszna, a odrzucić, jeśli jest błędna". Ibn Hazm