"Nie wierz w czyjeś zdanie, ani go nie przyjmuj, dopóki nie przekonasz się, że jest w pełni słuszne. Postępując inaczej wyrządzasz sobie krzywdę i daleki będziesz od poznania prawdy. Traktuj ludzi z czystym sercem, bez uprzedzeń, jak ktoś, kto chce zrozumieć i słuchać, by powiększyć swoją wiedzę, i przyjąć jeśli jest słuszna, a odrzucić, jeśli jest błędna". Ibn Hazm
7 komentarzy:
Muszę przyznać Umm Latifo, że bardzo zaskakuje mnie, że w Arabii pod abaję nosi się spódnicę czy sukienkę i uważam to za bardzo pozytywne - ze względu na upały. W Jordanii muszą to być spodnie, by nic nie było widać w razie, gdyby zawiało, no i cóż - nie ma żadnego przewiewu i jest jeszcze goręcej. Być może są tu kobiety, które pod abają noszą spódnicę/sukienkę, ale wszystkie które znam/widuję - noszą spodnie i, gdy ja na początku założyłam podeń właśnie cienką spódnicę - spotkało się to ze świętym oburzeniem zarówno kobiet jak i mego męża, który jak wiesz w Saudi mieszkał kilka lat, ale najpewniej nie mógł widzieć co Saudyjki noszą pod abajami - gdyby wiedział to w swej fascynacji Arabią na pewno zasugerowałby mi podążanie tą ścieżką, ale jakoś na słowo nie chce mi uwierzyć - muszę mu koniecznie pokazać to zdjęcie, a może mój los się odmieni :))) (to chyba było najdłuższe zdanie mojego życia :P)
Ps .ostatnio widziałam kobietę w przezroczystej sukience (długiej owszem) a pod nią nie miała nic i widać było dokładnie wszystko...co to się wyrabia ehhh ...
Uściski i btw - bardzo podoba mi się to zdjęcie!
No proszę, jakie to ciekawe. Ja jestem babą w spodniach pod abają ;) - tak na codzień - w spódnicy mi niewygodnie, zawsze coś się podwinie, podbiec jeszcze trudniej - a tak nogawki się nie plączą, nóżki zakrywają, abaję w garść i można za dziećmi drałować ;). Ściskam również!
Mamo Ammara, to nie do pomyślenia, żeby w Polsce mąż decydował o tym, co nosi jego zona. Nie zazdroszczę.
Umm Latifo - no proszę jakie to życie jest przewrotne ... to powinnyśmy się zamienić miejscami i już byłoby jak w Niebie he he he. I ściskam znowu!
Pani Ago, to nie tak - to ja decyduje w co chcę się ubrać (kolor, abaja czy dzilbab, jaka chusta, jaki krój - mąż zapytany owszem powie co sądzi), kompletnie nie ingeruje w to, jak ubieram się w Polsce - pozostawia to mojemu sumieniu, ale panują tu (w krajach arabskich) owszem pewne kanony (wynikające głównie z zasad wiary ale jak widać - różne w różnych krajach arabskich) i ja ich po prostu na początku nie znałam, więc zostałam poinstruowana. Wyobraźmy sobie, że Polak żeni się z Afrykanką z buszu - jeśli ona ubierze się w spódniczkę z liści palmowych albo - nie ubierze bluzki - to pewnie zwróci jej uwagę, że tak nie wypada na polskich ulicach. Ot co. A w domu to już zupełnie inna historia - ubieramy się w 100% tak jak chcemy. A swoją droga ja znam wśród polskich małżeństw układy, gdzie mąż mówi żonie: w tym ci źle, to cię pogrubia, w tym ci do twarzy, tego nie kupuj, lepiej wyglądasz w tym, ta spódnica chyba jest za krótka, ubierz krótsza spódnicę itd ... :-).
Dziękuję za odpowiedź, Mamo Ammara :)
Ja dodam, że na spotkania z teściową i siostrą męża, czy innymi lokalnymi kobietami - nakładam spódnicę (a jeśli spodnie to pod długą tuniką wyłącznie). Choć pod abają spodnie ujdą "na ulicy", to na spotkaniach "domowych" nie są tu oznaką dobrego smaku ;). A i fakt faktem, że spodnie większości kobiet kobiecości nie dodają... Choć wygodne :).
Prześlij komentarz